Świat arabski wstrzymał oddech. Ekspert o najgroźniejszym scenariuszu

Izrael skutecznie uderzył w Hezbollah. W piątkowym ataku rakietowym zginął przewodzący jej od 32 lat Hasan Nasrallah. - To bardzo duży sukces izraelskiej armii. Uderzenie dekapitacyjne w Hezbollah - komentuje w rozmowie z WP dr hab. Łukasz Fyderek, dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ.

W stolicy Libanu Bejrucie mężczyźni niosący portret zabitego przywódcy Hezbollahu. Sobota 28 września
W stolicy Libanu Bejrucie mężczyźni niosący portret zabitego przywódcy Hezbollahu. Sobota 28 września
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2024 Anadolu
Paweł Buczkowski

Libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potwierdziła w sobotę śmierć swojego lidera Hasana Nasrallaha. Zginął on w piątek wieczorem w izraelskim ataku na kwaterę główną organizacji na południowych przedmieściach Bejrutu.

W oświadczeniu grupy napisano, że Nasrallah "dołączył do grona swoich męczeńskich towarzyszy". Podkreślono, że grupa będzie nadal walczyła z Izraelem, by "wspierać Gazę i Palestynę oraz bronić Libanu i jego niezłomnego, honorowego narodu".

Ekspert od spraw Bliskiego Wschodu dr hab. Łukasz Fyderek z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaznacza, że izraelskie uderzenie znaczy więcej, niż tylko utrata głównego przywódcy Hezbollahu. I w krótkim czasie wpłynie korzystnie na bezpieczeństwo Izraela.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Eksplozje w Libanie i Izraelu. Ogromne zagrożenie dla cywilów

- Bo mamy utratę bardzo wielu innych wysokich rangą dowódców struktur militarnych Hezbollahu, a także dowódców średniego szczebla w toku ataków mających miejsce w poprzednich tygodniach. Można powiedzieć, że śmierć Nasrallaha wieńczy operację dekapitacyjną uderzenia w zdolności Hezbollahu do prowadzenia wojny. W związku z tym należy spodziewać się, że w najbliższych tygodniach, a nawet miesiącach, Hezbollah pozostanie, jeżeli nie wyłączony z walk, to jego zdolności bojowe będą bardzo mocno upośledzone, zatem nie będzie stanowił tak dużego zagrożenia dla Izraela - uważa dr hab. Łukasz Fyderek.

Politolog przypomina jednak, że Hezbollah to nie tylko organizacja militarna. - To organizacja, która ma swoje cywilne struktury. To partia polityczna, która ma swoich wyborców. To jest koncern, które ma swoje media. To również organizacja charytatywna, która ma swoje firmy świadczące usługi publiczne. I ta część Hezbollahu oczywiście dalej funkcjonuje i istnieje - mówi dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ.

Ekspert zaznacza, że trudno jest określić dalszy rozwój wydarzeń w Libanie. - Strukturalne przesłanki do tego, że Liban nadal będzie generował problemy bezpieczeństwa dla Izraela są, a niektórzy komentatorzy na Bliskim Wschodzie twierdzą, że nawet mogą się w średniej i dłuższej perspektywie zwiększyć w wyniku tej operacji - uważa.

- Natomiast w krótkiej perspektywie jest to dobra wiadomość dla Izraelczyków, szczególnie tych żyjących na północy - podkreśla Fyderek.

Czy Izrael wkroczy do Libanu?

Rząd Izraela deklarował, że jego celem wojennym jest właśnie zagwarantowanie bezpieczeństwa na północy państwa, by mogło tam wrócić kilkadziesiąt tysięcy izraelskich cywilów ewakuowanych z powodu ataków Hezbollahu. Pytaniem otwartym pozostaje, czy Izrael się powstrzyma przed wejściem wojsk lądowych do Libanu, czy też będzie chciał pójść za ciosem.

- Oba scenariusze są możliwe. Z jednej strony korzystnym dla operacji lądowej jest właśnie owo osłabienie struktur dowódczych Hezbollahu. Tyle tylko, że uderzono w centrum, co zmniejszyło zdolność Hezbollahu do prowadzenia ataków rakietowych na Izrael. Natomiast w mojej ocenie nie zmniejszyło to radykalnie możliwości walki partyzanckiej w górach na południu Libanu, gdzie właśnie wkraczałby Izrael. W momencie, gdyby doszło do inwazji lądowej, to te oddolne, rozproszone struktury Hezbollahu zadziałałyby zgodnie z planami, walczyłyby z wojskami lądowymi Izraela skutecznie, zadając im stosunkowo wysokie straty - przewiduje dr hab. Łukasz Fyderek.

Oprócz argumentu o tym, że ewentualna operacja lądowa niosłaby ryzyko dużych strat wśród żołnierzy izraelskich, jest jeszcze druga kwestia. - Narodowi Libanu mówię: nasza wojna nie jest z wami. Czas na zmiany - stwierdził wprawdzie w sobotę minister obrony Izraela Joaw Galant. Ale zdaniem polskiego politologa, inwazja lądowa zjednoczyłaby Libańczyków wokół Hezbollahu.

- Pamiętajmy, że w Libanie postawy wokół Hezbollahu są w tej chwili różne. Ma on swoich członków, sojuszników, grupę neutralnie nastawionych Libańczyków, ale ma również pewną grupę przeciwników. Natomiast w momencie gdyby Izrael nie uderzał tylko w Hezbolllah, tylko wkroczył i zaczął zajmować teren państwa libańskiego, to ta sympatia w Libanie przesunęłaby się na rzecz Hezbollahu - uważa Fyderek.

"Narzędzie w rękach Iranu zneutralizowane"

- Iran jest zaskoczony tą sytuacją. Zakładał, że to właśnie Hezbollah jest ugrupowaniem, które jest jego narzędziem, którym można zagrozić Izraelowi, w momencie gdyby zagrażał samemu Iranowi. A tutaj scenariusz jest odmienny, narzędzie w rękach Iranu, czyli Hezbollah, zostało zneutralizowane - mówi Łukasz Fyderek.

Jego zdaniem, w pierwszej kolejności Iran będzie dążył do odbudowania struktur Hezbollahu i sieci dowodzenia w Libanie. - Po to, żeby odzyskać kontrolę nad pociskami, bo nie ma wątpliwości, że tych pocisków Hezbollah jeszcze ma sporo, także pocisków średniego zasięgu. Iran będzie dążył do odzyskania kontroli nad tym arsenałem - mówi ekspert.

Politolog zwraca jednak uwagę na możliwą w tej chwili zmianę linii politycznej nowego prezydenta Iranu Masuda Pezeszkiana, która do tej pory była raczej zwolennikiem negocjacji z Zachodem. A należy pamiętać, że Iran może być już bardzo bliski zbudowania bomby atomowej.

- Wewnętrzne dyskusje, jakie się toczą obecnie w rządzie irańskim, jego establishmencie bezpieczeństwa, mogą doprowadzić do zwrotu z kursu koncyliacyjnego, który widzieliśmy w ostatnich miesiącach i skierowanie go na drogę konfrontacji. Tym, co jest najbardziej groźne z punktu widzenia globalnego bezpieczeństwa, to stwierdzenie, że w momencie, kiedy Iran nie jest w stanie odstraszać Izraela poprzez groźby ataku rakietowego broniami Hezbollahu, trzeba odstraszyć Izrael czymś innym. A tym czymś innym w zasięgu Iranu jest przekroczenie progu nuklearnego i zdetonowanie broni nuklearnej - kwituje dr hab. Łukasz Fyderek.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
izraelhezbollahliban
Wybrane dla Ciebie