Tomasz Janik: PiS dopiął swego: demontaż państwa prawa zakończony
Z chwilą, gdy wyschnie atrament na podpisach Andrzeja Dudy pod ustawami o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, Polska zostanie wypisana z kręgu zachodniej kultury prawnej. Zaprzepaszczenie dorobku trzydziestu lat wolnej Polski to na pewno najbardziej spektakularne osiągnięcie PiS i prezydenta osobiście, choć mają - mimo krótkich jeszcze rządów - w dorobku już sporo porównywalnych wyczynów, zatem konkurencja była silna.
21.12.2017 | aktual.: 21.12.2017 11:02
Nie miałem złudzeń co do decyzji Andrzeja Dudy. Gdyby zawetował ustawy, które - pomimo zmodyfikowania ich przez parlament - były tym razem jego autorstwa, znacznie więcej by stracił, niż zyskał. Dla PiS byłby już definitywnie skończony, zaś w oczach pozostałych wyborców niczego by nie ugrał - wypełniłby tylko przecież swój obowiązek jako strażnik Konstytucji. PiS-owi się spieszy, a opóźniona o sześć miesięcy dewastacja SN i KRS to i tak zdecydowanie za długo w perspektywie czteroletniej kadencji parlamentu, a kolejne weto mogłoby spowodować nie tyle ponowne odłożenie reformy na później, co jej definitywne porzucenie.
- Bardzo wielu przedstawicieli instytucji europejskich mówi nieprawdę o Polsce; oni kłamią wtedy, kiedy mówią, że w Polsce są zmiany, które prowadzą do naruszenia zasady państwa prawnego, a przecież my zwiększamy standardy demokratyczne. Najważniejszą demokratyczną instytucją w Polsce jest parlament - Sejm i Senat, które są wybrane przez obywateli w powszechnych wyborach - przekonywał prezydent w wieczornym wywiadzie w Polsat News.
Wyimaginowany wróg
Ta wypowiedź pokazuje, w jak specyficzny sposób Andrzej Duda rozumie demokrację - nie jako zbiór standardów prawnych, systemu ochrony praw człowieka czy wspólnoty wartości, ale jako sytuację, w której wszystko, co zrobi, i co uchwali, parlament, jest demokratyczne, bo przecież wybrano go w demokratycznych wyborach. Zabawnie również zabrzmiały słowa o tym, że sędziowie nie powinni być żadną kastą – problem w tym, że to środowisko Andrzeja Dudy najpierw wmówiło Polakom, że taka kasta istnieje, a potem samo zaczęło z tym wyimaginowanym wrogiem walczyć.
Co nas teraz czeka? Zniszczenie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, otwarta droga do mianowania sędziów przychylnych obecnej władzy i do dyscyplinowania pozostałych, ławnicy w Sądzie Najwyższym rozpatrujący skomplikowane zagadnienia prawne, skarga nadzwyczajna (do której pewnie co niektórzy już niecierpliwie przebierają nogami) czy orzekanie o ważności wyborów przez nową izbę Sądu Najwyższego - to tylko formalne skutki tych ustaw. Mamy już zresztą odpowiednią próbę badawczą - ustawa o ustroju sądów powszechnych, którą prezydent podpisał jeszcze w lipcu, jest już sprawnym narzędziem do wymiatania prezesów sądów, choćby przy użyciu faksu.
W szerszej perspektywie możemy natomiast spodziewać się: naruszeń praw człowieka na masową skalę (w szczególności prawa do niezależnego sądu obsadzonego przez niezawisłego sędziego), przegranych spraw w trybunale strasburskim, znalezienia się na cenzurowanym w UE, Radzie Europy, OBWE i wszystkich instytucjach, dla których prawa człowieka i reguły państwa prawa nie są tylko pustym frazesem. Nadto czeka nas łamanie sumień sędziów, dramaty ludzi niesłusznie osądzonych, oraz „efekt mrożący” wobec tych, którzy zaczną odtąd kalkulować, czy warto narazić się wszechmocnej władzy. A ostatecznie - nawet jeśli nie formalne sankcje w UE (wobec sprzeciwu Węgier), to i tak dotkliwe konsekwencje finansowe przy uchwalaniu kolejnego budżetu Wspólnoty (być może nie jednego).
Delegacja z USA
Taktyka PiS i prezydenta polegająca na wyszukiwaniu pasujących do ich pseudoreformy przykładów z całego świata została zastosowana kolejny raz. A to amerykański system, w którym prezydent USA mianuje sędziów Sądu Najwyższego (ale nie może ich odwołać, o czym Andrzej Duda nie wspomniał), a to Europejski Trybunał Praw Człowieka, w którym jednym aktem prawnym rzekomo usunięto wszystkich sędziów (naprawdę istota rej reformy była zupełnie inna) - to absurdalne przykłady tylko z dnia dzisiejszego. Ciekawe, że prestiżowe Amerykańskie Stowarzyszenie Adwokatów tak zaniepokoiło się sytuacją w Polsce, że potępiło planowane zmiany, a nawet wysłało do nas swoją delegację, która ma monitorować sytuację w kraju. Może przedstawiciele amerykańskiej palestry po prostu nie zrozumieli, że polskie rozwiązania to - według prezydenta - kalka ustaw amerykańskich? Niech delegacja zostanie trochę dłużej, strona rządowa pewnie wszystko im wytłumaczy.
Przeglądając zastosowane na całym świecie rozwiązania na przestrzeni dziesiątek lat, można by zresztą znaleźć dużo więcej przykładów, na które mógłby powołać się prezydent - dziwne, że nie spojrzał nieco bardziej na wschód Europy albo po prostu nie cofnął się w czasie ledwie o pięćdziesiąt lat. A może lepiej poszukać jeszcze dokładniej - może jest kraj, w którym w ogóle nie ma sądów? Dlaczego nie skorzystać z jego doświadczeń?
„Zobaczycie jak działa ta ustawa - nie zawsze będziecie rządzić. Mam nadzieję, że wtedy zrozumiecie, jak działa ta ustawa” - mówił w piątek w Senacie Bogdan Borusewicz do senatorów PiS podczas debaty nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Pomimo głębokiej niezgody na to, co robi PiS, nikomu nie życzę, aby stanął kiedykolwiek przed sędzią, który tylko odczytał wyrok napisany wcześniej w innym budynku niż gmach sądu. Ale czy tak się stanie, będzie już zależne jedynie od sumień sędziów. Są oczywiście pozytywne sygnały, jak postawa sędziego Tulei, który wykazał się - nie bójmy się tego słowa - odwagą, nakazując prokuraturze ponowne zbadanie sejmowej awantury sprzed roku. Nie wiadomo jednak, czy w każdej sprawie znajdzie on godnych naśladowców.
Milczenie Dudy
Decyzja i wystąpienie prezydenta nabierają dodatkowej symboliki zważywszy na fakt, że również wczoraj zapadła decyzja o uruchomieniu przez Unię Europejską pierwszy raz w historii tzw. opcji atomowej, czyli procedury oceniającej praworządność w kraju członkowskim Unii. Bezrefleksyjne stanowisko Andrzeja Dudy, który zresztą ani słowem nie odniósł się do tej decyzji i uruchomił własną opcję atomową w postaci podpisów pod ustawami pokazuje, że rządzący idą w zaparte i nie przejmą się niczym. Dialog z organami Unii będzie, tak jak dotąd, jedynie pozorowany, a kolejne zmiany w kraju będą wprowadzane bez względu na koszty polityczne i społeczne.
W demokratycznym państwie sądy są barierą chroniącą obywateli przed bezprawiem władzy, niepozwalającą rządzącym na wykonywanie rzeczy niemożliwych do zaakceptowania w praworządnym kraju. Od dzisiaj każda rzecz, którą jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, może się w naszym państwie wydarzyć. Nie ma już nic niemożliwego.
Tomasz Janik dla WP Opinie