- Skoro interweniuje się w sprawie dzieł sztuki, uzasadniając, że godzą one w uczucia religijne, to tym bardziej nie rozumiem, dlaczego pro-liferzy mogą stać na ulicy ze swoimi ohydnymi plakatami i obrażać moje uczucia? - mówi Wirtualnej Polsce jedna z pacjentek Szpitala Orłowskiego w Warszawie, pod którym od kilku miesięcy pikietują obrońcy życia nienarodzonego. Skargi pacjentów na zakłócanie przez nich spokoju są coraz częstsze.