nbp(strona 6/25)

Bartłomiej Sienkiewicz pytany był w programie "Tłit", czy prezes NBP Adam Glapiński będzie zabiegał u prezydenta o zawetowanie ustawy o ujawnieniu pensji w NBP. - To byłby strzał w stopę - nie tylko samemu sobie, ale i całemu obozowi rządzącemu. Mam nadzieję, że do tego stopnia instynkt samozachowawczy Glapińskiego nie uległ zniszczeniu, bo to czyniłoby z nas republikę bananową. I tak to, co się dzieje w Polsce, zaczyna przybierać operetkowy wymiar - komentował.

Hanna Gronkiewicz-Waltz ujawniła kilka dni temu w programie "Tłit", że 20 lat temu zarabiała jako prezes NBP ok. 40 tys. zł. Co na to Jacek Sasin? - 20 lat temu 40 tys. zł to była bardzo wysoka pensja, znacznie wyższa niż dzisiaj - wskazał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Dopytywany o zarobki obecnego prezesa i jego dyrektorek, odpowiedział: "Obawiam się, że te 65 tys. zł to więcej niż zarabia prezes. Ale o tym dowiemy się, gdy wejdzie w życie przygotowana przez PiS ustawa".

- To było 20 lat temu, dokładnie nie pamiętam, ale ok. 40 tys. zł miesięcznie. Ze wszystkim - tak Hanna Gronkiewicz-Waltz zareagowała w programie "Tłit" na pytanie, ile zarabiała jako prezes NBP. Przyznała, że były przypadki, że ktoś zarabiał więcej, ale nie w administracji, marketingu czy komunikacji. Jak powiedziała Gronkiewicz-Waltz, byli to specjaliści z nadzoru bankowego, z zakresu polityki pieniężnej, którzy zajmowali się rozliczeniami i nowymi technologiami.

- Te oświadczenia mnie nie satysfakcjonują – powiedział senator PiS Jan Maria Jackowski. Polityk zamierza zająć stanowisko ws. odpowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego na jego interpelację. – Chyba w ten sposób daje do zrozumienia, że najwyraźniej ma w tej sprawie coś do ukrycia – uznał. Odniósł się również wprost do przytyku Glapińskiego w jego kierunku. Prezes NBP przypomniał, że Jackowski został sfotografowany nago na plaży. – Bardzo miłe słowa, ja rozumiem, że jest to pochwała, że jestem zwolennikiem jawności i w przeciwieństwie do pana prezesa najwyraźniej nie mam nic do ukrycia – uznał.

Jarosław Gowin oznajmił w programie "Tłit", że "szlag go trafił", gdy dowiedział się o zarobkach w NBP. - Patrzę z zażenowaniem na tego typu wypowiedzi. To tak, jak Gowin głosuje, ale się nie uśmiecha. Gdyby rzeczywiście był tak zbulwersowany, już dawno porzuciłyby ten obóz - komentował Borys Budka (PO). Jak dodał, przegłosowana ustawa niczego nie naprawia. - To wstyd, że obóz Zjednoczonej Prawicy nie potrafił wymóc na prezesie Glapińskim, żeby tę sprawę honorowo rozwiązać - pokazać, do jakich kominowych płac dochodziło w NBP. Zagrał na nosie Kaczyńskiemu - dodał.

Jarosław Gowin pytany był w programie "Tłit", co czuje, gdy czyta, że niektórzy w NBP zarabiają 65 tys. zł. - Szlag mnie trafił, jak usłyszałem o tych zarobkach. Żeby była jasność - nie rażą mnie bardzo wysokie zarobki prezesa NBP. On stoi na czele instytucji, która odpowiada za bezpieczeństwo ekonomiczne milionów Polaków. Ale zarobki dyrektorów powinny być skorelowane z poziomem zarobków na wolnym rynku. Wydaje się, że w tej instytucji są one powyżej - skomentował wicepremier.

- To, że taka ustawa jest potrzebna, to wyraz patologii. Nic nie stoi na przeszkodzie, by Glapiński to zrobił. Byłem szefem NBP przez 6 lat, nie przypominam sobie, by prawo mnie w takich działaniach krępowało. Glapiński zasłania się bezpodstawnie - stwierdził Leszek Balcerowicz w programie "Tłit", komentując ustawę o jawności zarobków w NBP. - To, co Glapiński zrobił z NBP, przypomina dwór absolutnych monarchów. Aż żal patrzeć - dodał.

"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że to prezes NBP Adam Glapiński zainicjował spotkanie szefa KNF Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim. - Kaczyński nie jest w stanie zmusić Glapińskiego do rezygnacji, co mogłoby zakończyć aferę w sensie politycznym i medialnym. Z drugiej strony nie może pokazać wszystkich ustaleń prokuratury. One nie są zabójcze dla samego Glapińskiego, tylko dla PiS-u. I to jest dylemat, to jest problem państwa polskiego - komentował poseł PO Sławomir Nitras w programie "Tłit". - Dramat Kaczyńskiego polega na tym, że jest zakładnikiem wszystkiego, co się stało w NBP, KNF i w wielu innych miejscach, o których jeszcze nie wiemy. Prokuratura jest dziś miejscem, gdzie ukrywa się niewygodne fakty dla PiS-u, a nie wyjaśnia je w interesie państwa polskiego - podsumował.

Sprawa zarobków pracownic NBP budzi ogromne emocje. Media podają, że Martyna Wojciechowska i Kamila Sukiennik zarabiają sporo powyżej średniej dyrektorskiej. Mówi się, że co miesiąc na ich konto wpływa nawet 65 tysięcy złotych. – To jest skandal – komentują warszawiacy. Więcej w materiale wideo.