Sejm podjął decyzję ws. Adama Glapińskiego. Zostaje na stanowisku
Podczas czwartkowego posiedzenia posłowie zdecydowali o pozostaniu Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego. Zgodnie z prawem kadencja trwa sześć lat.
12.05.2022 | aktual.: 12.05.2022 19:24
Pierwsza kadencja Adama Glapińskiego miała upłynąć w czerwcu. Posłowie zdecydowali się jednak powołać obecnego prezesa NBP na kolejnych sześć lat. 234 posłów głosowało za wyborem Glapińskiego. Przeciwnych jego kandydaturze było 223 parlamentarzystów. Wybór nie obył się bez kontrowersji.
Wcześniej Platforma Obywatelska zgłosiła wniosek o wycofanie kandydatury Adama Glapińskiego. - Zgłaszam wniosek o 15 minutową przerwę w celu wycofania przez państwa haniebnego i skandalicznego wniosku o ponowny wybór na funkcje prezesa NBP człowieka, który jest odpowiedzialny za wzrost ubóstwa - mówił.
Z kolei posłanka Joanna Senyszyn z Polskiej Partii Socjalistycznej apelowała o odroczenie głosowania. - Glapa to klapa. Jego wybór narusza prawo. Wiem, że to dla was codzienność, ale jeśli wybierzecie rozsądnego prezesa NBP, będzie sprawował funkcję przez sześć lat. Natomiast Glapiński tylko półtora roku, do wyborów - przekonywała.
Wniosek o odroczenie obrad złożył poseł Polski2050 Mirosław Suchoń. - Co takiego obiecał wam wczoraj Adam Glapiński? Jego wybór to byłby szkolny błąd - zauważał.
W obronie obecnego prezesa NBP stanął poseł PiS Łukasz Schreiber. - Państwo mówicie tak, jakby za całą światową inflację był odpowiedzialny Adam Glapiński. Tak nie jest - stwierdził.
Zobacz także
Wybór prezesa NBP był problemem dla PiS
Po tym, jak prezydent Andrzej Duda już w styczniu zarekomendował prof. Adama Glapińskiego na kolejną kadencję prezesa NBP, rządząca większość miała w ciągu kilku tygodni przegłosować ten wniosek w Sejmie.
Tak się jednak nie stało. Rządzący najpierw nie kwapili się do debaty w sejmowej Komisji Finansów Publicznych, a kiedy już do niej doszło, to ostatecznie przegłosowali tę kandydaturę zaledwie jednym głosem. Miało to miejsce w połowie kwietnia. Od tamtego czasu trwało gorączkowe poszukiwanie większości, by na sali plenarnej nie doszło do "wpadki".
Jak podawały media, posłowie Zjednoczonej Prawicy przekonywali polityków opozycji do poparcia Adama Glapińskiego, lub chociaż do tego, by nie brali udziału w głosowaniu.