marsz niepodległości(strona 8/24)

Marsz Niepodległości nie przejdzie w tym roku ulicami Warszawy. Decyzję podjął Rafał Trzaskowski, tłumacząc to względami epidemicznym. - Myślę, że podjął on słuszną decyzję. Ratusz dostaje dane z różnych ośrodków i podejmuje decyzje. Ja niektóre Marsze Niepodległości rejestrowałam, a te które według mnie stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa nie rejestrowałam - mówiła w programie "Newsroom" WP Hanna Gronkiewicz-Waltz. Była prezydent stolicy dodała, że "policja musi zabezpieczyć wolność zgromadzeń" jeśli doszłoby do ewentualnego starcia dwóch obozów. - Ustawa o zgromadzenia przewiduje konieczność znalezienia innej lokalizacji dla kontrmanifestacji - przypomniała Gronkiewicz.

Organizatorzy zapowiadają, że Marsz Niepodległości dojdzie do skutku mimo pandemii koronawirusa. Pochód ruszy z ronda Dmowskiego w Warszawie pod hasłem: "Nasza cywilizacja, nasze zasady". - Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest sytuacja nadzwyczajna. Natomiast nie można popaść w paranoję - powiedział w programie specjalnym "Newsroom" WP Witold Tumanowicz z Ruchu Narodowego, pytany o przygotowaniu do 11 listopada. - Jesteśmy za tym, żeby dbać o bezpieczeństwo, ale jednocześnie nie możemy dać się zamknąć w domach - mówił gość Agnieszki Kopacz, przywołując także protesty kobiet z udziałem prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Tumanowicz wyjaśnił, że marsz jest zarejestrowany i do tej pory nikt nie poinformował organizatorów o zmianie decyzji. - Możemy jednak spodziewać się rozwiązania marszu. Wtedy będziemy musieli wykonać spontaniczny spacer - stwierdził wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Jego zdaniem w związku z pandemią i ograniczeniami uczestników przemarszu może być mniej niż w latach poprzednich.

- Skoro w tym roku mamy setną rocznicę Bitwy Warszawskiej (…), odparcia tej nawały bolszewickiej pod Warszawą przez Polaków, chcieliśmy nawiązać w jakimś kontekście do tego - powiedział w programie "Newsroom" Witold Tumanowicz ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Organizacja opublikowała plakat promujący manifestację zapowiedzianą na 11 listopada. - Rycerz wbija miecz w czerwoną gwiazdę. To, co jest ważne, to to, że także obecnie nie chcemy dać sobie narzucić obcych zasad, cywilizacji ani z Zachodu, ani ze Wschodu - dodał Tumanowicz. Zaznaczył, że środowiska LGBT "w wielu państwach Europy Zachodniej dyktują warunki tego, jak ma wyglądać życie społeczne, polityczne, poprawność polityczna". - W Polsce ciągle mamy swoje zasady i swoją kulturę, i cywilizację. Mamy nadzieję, że tak pozostanie - powiedział. I zaznaczył, że "tutaj nie ma żadnej prowokacji". - My od samego początku jesteśmy przeciwni narzucaniu tej lewicowo-liberalnej agendy (...), tutaj nie powinno być żadnego zaskoczenia - powiedział Tumanowicz.

Czy Rafał Trzaskowski powinien zablokować marsz niepodległości 2020? - Rafał Trzaskowski powinien działać zgodnie z prawem. Jeśli będzie widział, że to zagraża ludziom, powinien to zablokować, jeśli będzie widział, że nie, to nie powinien. To odpowiedzialność prezydenta - komentował wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty w programie "Tłit". - Blokowanie przed różnych manifestacji zwykle się nie udaje, dlatego, że sądy nakazują, żeby te manifestacje były. Ale jeśli w trakcie manifestacji jest łamane prawo, wtedy się je przerywa - wskazał polityk. I podsumował: "Wierzę w pana Trzaskowskiego, bo uważam, że jest rozsądnym facetem. Na pewno nie jest w gorącej wodzie kąpany. Wie, co to znaczy, jak będzie kilka czy kilkadziesiąt tysięcy ludzi, co to jest za siła i jak z nią postępować. To nie jest pierwszy marsz w Warszawie. Ostatnio było 100 tys. ludzi i też wiedział jak postępować. Dlaczego ma nie wiedzieć, jak postępować z ludźmi, którzy mają inne poglądy? Wierzmy w Trzaskowskiego. Ja pod tym względem w Trzaskowskiego wierzę".

- Jesteśmy w stanie wielkiego kryzysu naszej państwowości - stwierdził w programie "Newsroom" Adam Bodnar. Rzecznik praw obywatelskich przyznał, że "najtrudniejsze do zrozumienia" były dla niego słowa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS powiedział, że obywatele powinni bronić kościołów przed aktami wandalizmu. - Moment, gdy państwo chce się dzielić swoim monopolem na używanie przemocy z innymi obywatelami jest niepokojący, może oznaczać przyzwolenie na przemoc i zamieszki oraz oferowanie zaufania tym, którzy z takiej przemocy korzystają - stwierdził. W programie padło pytanie o Marsz Niepodległości. Zdaniem Bodnara tegoroczny plakat, na którym pomalowana w tęczowe barwy gwiazda została rozpłatana mieczem, jest "na granicy tego, co jest dopuszczalne, a co nie jest dozwolone". - Trudno byłoby podnosić argumenty za tym, że to jest przekroczenie granic wolności słowa - powiedział rzecznik praw obywatelskich.

Organizatorzy zapowiadają, że Marsz Niepodległości dojdzie do skutku mimo pandemii koronawirusa. Pochód ruszy z ronda Dmowskiego w Warszawie pod hasłem: "Nasza cywilizacja, nasze zasady". Jak poinformował w programie specjalnym "Newsroom" WP ins. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, decyzje ws. działań policji będą dopiero podejmowane. - Nie wiemy, co może nam przynieść obecna sytuacja związana z wprowadzonym stanem epidemii i niestety rosnącą z dnia na dzień transmisją wirusa. Nie wiemy, jakie obostrzenia będą jeszcze ogłoszone - powiedział policjant. Insp. Ciarka zaznaczył, że stołeczna policja już wcześniej, jak co roku, rozpoczęła przygotowania do zapewnienia bezpieczeństwa na ulicach Warszawy 11 listopada. - Bierzemy wszystkie możliwości pod uwagę, bo takie jest nasze zadanie - stwierdził gość Marka Kacprzaka. Rzecznik KGP powiedział również, że organizatorzy Marszu Niepodległości jako argument za organizacją pochodu wskazują protesty Strajku Kobiet. - Przy obecnym stanie prawnym, jeśli nic się nie zmieni, trwające protesty i zapowiadany marsz są zgromadzeniami nielegalnym - stwierdził insp. Ciarka.

Marsz niepodległości już 11 listopada. Jak w dobie panującej epidemii koronawirusa będzie wyglądać tegoroczne zgromadzenie? O komentarz do sprawy poprosiliśmy Mariusza Ciarkę, rzecznika Komendy Głównej Policji. - Organizatorzy powinni wziąć pod uwagę to, jaki jest stan epidemiczny na terenie Polski i dostosować się do tych reguł, które zostały określone i obowiązują wszystkich - powiedział w programie "Newsroom WP" funkcjonariusz. Podkreślił jednocześnie, że do 11 listopada "jeszcze wiele może się wydarzyć". - Ale przy obecnym stanie zachorowań i transmisji wirusa jestem przekonany, że ten marsz nie może wyglądać w taki sposób, jak wyglądał w latach poprzednich - tłumaczył Ciarka. A czy w obliczu panujących obostrzeń organizatorzy będą szukać kruczków prawnych, chcąc, aby w marszu wzięło udział wiele tysięcy osób? - Ci ludzie, jeżeli chcą pokazać przejaw patriotyzmu, solidarności społecznej, bycie dobrym przykładem, powinni dostosowań swoje zachowanie - zaznaczył rzecznik KGP.