Robert Bąkiewicz może trafić do więzienia. Jest akt oskarżenia
Robertowi Bąkiewiczowi grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej kobiety. Do zdarzenia miało dojść w październiku 2020 r. podczas protestu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Warszawie.
O akcie oskarżenia przeciwko Robertowi Bąkiewiczowi poinformował w środę Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
"Ogromny sukces - akt oskarżenia przeciwko Robertowi Bąkiewiczowi. Informujemy, że do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście trafił akt oskarżenia w związku naruszeniem nietykalności bezbronnej kobiety. Bąkiewiczowi grozi do 2 lat więzienia" - przekazał na Twitterze Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Działacze przekazali, że prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości miał szarpać siłą poszkodowaną, "a następnie zepchnąć ze schodów w taki sposób, że uderzyła głową o chodnik i straciła przytomność". Kobieta trafiła do szpitala.
Bąkiewicz stanie przed sądem. Miał szarpać kobietę podczas Strajku Kobiet
Do zdarzenia, za które będzie odpowiadał Robert Bąkiewicz, doszło 25 października 2020 r. W całej Polsce miały wówczas miejsce protesty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego.
Demonstracja odbyła się także przed Kościołem Św. Krzyża w Warszawie. Doszło do szarpaniny między protestującymi a tzw. Strażą Narodową, której liderem jest właśnie Robert Bąkiewicz. Narodowcy mieli zepchnąć jedną z aktywistek Strajku Kobiet ze schodów świątyni.
"To nie jedyna sprawa prowadzona przez nasz Ośrodek, w której przewija się nazwisko Bąkiewicza. W kilku prokuraturach na terenie Polski zainicjowaliśmy 3 inne postępowania prokuratorskie dotyczące działalności bojówek skrajnej prawicy składających się z narodowców i faszystów" poinformowali aktywiści z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Zobacz też: Kolejne miliony dla Bąkiewicza? Komentarz Czarneckiego
Wanda Traczyk-Stawska ostro o Bąkiewiczu. Mówi o "hordach"
W ubiegłą niedzielę w całym kraju zorganizowano demonstracje po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. wyższości prawa krajowego nad unijnym. Na proteście w Warszawie zjawiła się Wanda Traczyk-Stawska. - Milcz, głupi chłopie - krzyknęła do jednego z kontrmanifestantów zagłuszających jej przemówienie.
Uczestniczka Powstania Warszawskiego odpowiedziała również Robertowi Bąkiewiczowi, którego nazwała nieodpowiedzialnym człowiekiem. - Jestem żołnierzem i wiem, po co się tworzy takie hordy, które mają pilnować, widziałam je w Niemczech. Jeżeli oni noszą nasze symbole, to niech się zachowują - mówiła w programie "Fakty po Faktach" w TVN24.
Wyjaśniła, że patriotyzm prezentowany przez dzisiejsze stowarzyszenia i grupy zrzeszające narodowców "jest wypaczony". - Musimy być czujni, bo istnieje realne niebezpieczeństwo wyprowadzenie Polski z UE. To, że chcą nas wyprowadzić z UE, jest naszą największą groźbą - dodała pani Wanda.
Przeczytaj również: Robert Bąkiewicz o pieniądzach od rządu. Mówi wprost