Bąkiewicz usłyszy zarzuty? Chodzi o słowa, które padły na manifestacji
Lider Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz może mieć kolejne problemy. Chodzi o możliwość usłyszenia przez niego zarzutów w związku z gloryfikowaniem przemocy na manifestacji pod siedzibą MSZ w obronie Janusza Walusia.
Prokuratura z warszawskiej Pragi może postawić zarzuty prezesowi stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robertowi Bąkiewiczowi oraz m.in. byłemu posłowi Arturowi Zawiszy. Chodzi w ich udział w manifestacji z 2017 roku przed siedzibą MSZ w obronie Janusza Walusia, który w 1993 roku zastrzelił w RPA przywódcę tamtejszych komunistów Chrisa Haniego i odsiaduje tam wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Jak donosi dziennik "Rzeczpospolita", mogą oni usłyszeć zarzuty gloryfikowania przemocy.
– Zgodnie z prawdą historyczną możemy Januszowi Walusiowi, a przede wszystkim ludzie, którzy tam mieszkają, mogą zawdzięczać to, że być może ukrócił on chociaż o trochę ten terror – mówił m.in. podczas tamtej manifestacji lider Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz. Apelował wówczas do polskich władz również o ściągnięcie Walusia, "który dla nas jest bohaterem" do Polski.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zestaw Maty w McDonald's. Co zjemy w zestawie sygnowanym przez rapera?
Bąkiewicz może mieć problemy z prawem?
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że Bąkiewicz za stwierdzenia wypowiedziane podczas tej manifestacji może usłyszeć zarzut pochwalania stosowania przemocy ze względu na przynależność polityczną, za co może mu grozić nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Okazuje się też, że mogą to nie być jedyne problemy Roberta Bąkiewicza z prawem.
ZOBACZ TEŻ: Wrzawa po zagłuszonym przemówieniu Traczyk-Stawskiej. Wicerzecznik PiS odpiera zarzuty
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował niedawno, że wobec Bąkiewicza został skierowany do sądu akt oskarżenia w związku z jednym wydarzeniem, do którego doszło rok temu.
Chodzi o zachowanie lidera Marszu Niepodległości, który podczas jednego z protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego wraz z członkami Straży Narodowej miał naruszyć nietykalność jednej z manifestujących aktywistek.
Źródło: "Rzeczpospolita"