Śmierć uchodźców na granicy. Aktywistka: "Umierają, bo tak zadecydowało kilku psychopatów"
Marianna Wartecka, aktywistka z Fundacji Ocalenie przekazała w trakcie niedzielnej demonstracji w Warszawie przeciwko działaniom władzy ws. sytuacji na Białorusi, że dziś wieczorem znów jedzie na granicę. - To piekło, które z perspektywy Warszawy wydaje się być w jakimś innym świecie, jest tylko 250 km stąd (od stolicy - przyp. red.). 2,5 godziny drogi stąd umierają ludzie - powiedziała aktywistka i wymieniła osoby, które zmarły na granicy polsko-białoruskiej. - Umierają, bo tak zadecydowało kilku psychopatów. A my wszyscy w mniejszym lub większy stopniu się na to zgadzamy - dodała Wartecka. Po tych słowach inni protestujący zaczęli krzyczeć: "hańba". - To, co Polska robi tym ludziom: mężczyznom, kobietom i dzieciom (...) jest obezwładniająco-przerażające - dodała. Aktywistka zwróciła uwagę na to, że polskie służby wywożą w nocy do lasów i na bagna uchodźców. - Zostawiają ich na pastwę krwawego reżimu w sąsiednim kraju, od którego, w tej konkretnej sytuacji, nic nas już nie róźni - zaznaczyła działaczka z Fundacji Ocalenie. - Nie bójmy się płakać i krzyczeć, gdy Polska zabija - powiedziała Marianna Wartecka.