kopalnia(strona 32/48)

Nie odbędzie się dziś rozprawa w procesie przeciwko trzem wojskowym prokuratorom. Roman T., Witold K. i Janusz B. są oskarżeni o utrudnianie śledztwa prowadzonego w 1981 roku w sprawie wydarzeń w kopalni "Wujek".

42-letni górnik zginął w
kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej - poinformował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.

Siedmiu górników doznało niegroźnych
obrażeń po wstrząsie górotworu w kopalni "Rydułtowy
Anna" w Rydułtowach (Śląsk) - poinformował dyspozytor
Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Mirosław
Grudziński.

Cezary Wyszkowski, biegły sądowy oraz specjalista z Komendy Głównej Policji, kóry zeznawał w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń w grudniu 1981 roku, powiedział, że na podstawie zabezpieczonych pocisków wyciągniętych z ciał górników nie może powiedzieć, z której konkretnie broni padł dany strzał.

Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces trzech byłych prokuratorów wojskowych, oskarżonych o utrudnianie na początku lat 80. śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek". W grudniu 1981 r. zginęło tam 9 górników protestujących przeciw wprowadzeniu stanu wojennego.

Sąd Okręgowy w Katowicach, przed którym toczy się trzeci proces byłych zomowców, oskarżonych o strzelanie do górników w kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego, usiłował przesłuchać w charakterze świadka dowodzącego akcją pacyfikacji kopalni ówczesnego szefa katowickiego ZOMO, Kazimierza W.

37-letni górnik zginął w wypadku, do którego doszło w należącej do KGHM Polska Miedź SA kopalni Lubin - poinformował p.o. dyrektora departamentu public relations spółki Wacław Szetelnicki.

Nie wiadomo, kiedy zacznie się ponowny, trzeci już proces b. szefa MSW z lat 80. gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r. Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek obrony zarządził nowe badania lekarskie Kiszczaka.

Dwa tygodnie, a może miesiąc będzie wypoczywać na Mazurach uratowany z katastrofy w kopalni Halemba górnik Zbigniew Nowak. Niespodziankę tę przygotował dla niego wójt Giżycka Andrzej Sieroński.

Chińscy ratownicy dotarli do ciał dwunastu górników - ofiar eksplozji, do której doszło rano w kopalni węgla kamiennego w Mongolii Wewnętrznej, na północy Chin.

Dwudziestu pięciu górników jest uwięzionych wskutek eksplozji, do której doszło w kopalni węgla kamiennego w Mongolii Wewnętrznej, na północy Chin. Osiem osób uratowano - podały źródła rządowe.

Siedem osób zginęło, a trzy są ranne w
wyniku zalania kopalni węgla w chińskiej prowincji Junan -
powiadomiły źródła rządowe. Do wypadku doszło w czwartek
nad ranem.

Trzej górnicy z kopalni "Zofiówka", zabici w
listopadzie ub. roku podziemnym wyrzutem metanu, węgla i skał,
zginęli, gdy drążąc chodnik natrafili na niespodziewane zaburzenia
geologiczne. Wśród przyczyn wypadku nie ma winy człowieka.
Przeciwnie, służby kopalni zrobiły więcej niż do nich należało,
jednak nie udało się przewidzieć i zapobiec tragedii.

Sześciu górników zginęło, a 25 pozostaje
uwięzionych pod ziemią w wyniku wybuchu w kopalni
węgla na północy Chin.

Największą podporą rodziny 30-letniego
górnika zaginionego od środy, a odnalezionego rano w kopalni "Halemba", była podczas oczekiwania na rezultaty
akcji ratowniczej pięcioletnia córeczka górnika - Laura.

W Zabrzu trwa akcja ratowania górnika, przysypanego na poziomie 380 metrów. W niedzielę wieczorem w Zakładzie Górniczym Siltech zawalił się tam strop chodnika.

Ratownicy, którzy od środowego wieczora nieprzerwanie usiłują dotrzeć do zasypanego w kopalni "Halemba" górnika, odebrali słaby sygnał emitowany przez nadajnik umieszczony w lampce pracownika. Prowadzący akcję oceniają, że ratowników dzieli od zaginionego ok. 25-30 metrów rumowiska. Nie da się jednak ocenić, jak długo zajmie dotarcie do tego miejsca.

Mimo wysiłków ekip ratowniczych nadal nie udaje się nawiązać łączności z 66 górnikami odciętymi na wielkiej głębokości ok. 3 km pod ziemią w kopalni węgla kamiennego "Conchos" w meksykańskim stanie Coauhila, przy granicy z USA.

Sygnał do otwarcia ognia w kopalni "Wujek"
dał dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald C.; po nim strzelali
inni członkowie plutonu - powtórzył przed sądem Jacek Jaworski,
współautor tzw. raportu taterników. Romuald C. i inni zomowcy
zaprzeczali tym zeznaniom.

Byli zomowcy, oskarżeni o strzelanie do
górników w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku
stanu wojennego, zaprzeczają zeznaniom Jacka Jaworskiego. Świadek
ten powtórzył, że niektórzy z byłych milicjantów opowiadali mu,
jak strzelali do górników.