Świadkowie pacyfikacji "Wujka" zeznają w procesie prokuratorów
Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie zeznawał prokurator wojskowy Józef Bochenek. Jest jednym z trzech prokuratorów oskarżonych o utrudnianie śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek". Podczas akcji ZOMO 16 grudnia 1981 roku zginęło 9 górników.
07.11.2006 | aktual.: 07.11.2006 15:44
Były prokurator wojskowy Józef Bochenek, który przesłuchiwał w 1981 r. górników rannych w pacyfikacji Kopalni Wujek, zeznał przed sądem, że zaskoczyło go umorzenie śledztwa w tej sprawie. Dodał, że decyzja o umorzeniu śledztwa zapadła w Warszawie.
Józef Bochenek został zmobilizowany do wojska w trzy dni po ogłoszeniu stanu wojennego. Tego samego dnia miała miejsce pacyfikacja strajkującej kopalni. Świadek znalazł się na miejscu wieczorem, już po pacyfikacji. Widział ciała zabitych i rannych.
Zdaniem prokuratora Bochenka w sposób nieuzasadniony pominięto ekspertyzę broni, z której strzelano do górników. Prokurator powiedział przed sądem, że jeżeli były dwa miejsca, z których strzelano, to trzeba było ustalić, której broni użyto. Powiedział, że brak ekspertyzy mści się do dzisiaj.
Józef Bochenek zaznaczył, że nie może mówić o innych brakach śledztwa, bo nie widział żadnych jego akt ani protokołu umorzenia. Dodał, że umorzenie było zaskoczeniem, bo sprawa dopiero się rozkręcała i należało ją prowadzić dalej. Powiedział też, że w prokuraturze mówiono o wezwaniu prokuratora Janusza B. z aktami sprawy do generała Jaruzelskiego i wtedy zapadła decyzja o umorzeniu śledztwa.
Polecenie wyjazdu do kopalni Bochenek dostał od jednego z oskarżoych, pułkownika Witolda K. Świadek zeznał, że w kopalni znajdowało się kilkuset cywilów. Zaznaczył, że byli oni nastawieni do wojskowych nieprzyjaźnie i zachowywali się agresywnie. Bochenek powiedział, że nie chcieli dopuścić prokuratorów do miejsca, gdzie leżeli zabici.
Po południu zeznawać będzie kolejny świadek - były dyrektor kopalni "Wujek" Maciej Zaremba.