jacek sasin(strona 13/28)

- Nic nie sugeruję. Wiem, że Donald Tusk nie chciał kandydować i pewnie tę decyzję podtrzyma. A to, co zrobi PO, to jest suwerenna decyzja tej parti - stwierdził w programie specjalnym WP były premier, europoseł Leszek Miller. Jego zdaniem bardzo trudno będzie wygrać w wyborach prezydenckich z Andrzejem Dudą. - On przez ostatnie 2-3 miesiące wykreował siebie na opiekuna wielu Polaków, pokazywany był przy każdej okazji. Oczywiście, to nie może demobilizować innych kandydatów, ale wygrać będzie trudno, tym bardziej jeśli to mają być wybory korespondencyjne, a wszystko na to wskazuje. Możliwość manipulowania takimi wyborami jest ogromna, a w przypadku PiS-u, to jest bardzo możliwe, że uciekną się do takich technik, gdyby się okazało, że trzeba dosypać trochę głosów Andrzejowi Dudzie - dodał. Leszek Miller pytany był także o wzrost poparcia dla Szymona Hołowni oraz o to, czy Jacek Sasin zmarnował publiczne pieniądze, nakazując druk kart wyborczych, zanim została uchwalona ustawa o wyborach korespondencyjnych. - Kto jak kto, ale wicepremier powinien wiedzieć, że bardzo ważnym zapisem w konstytucji jest zasada legalizmu, zgodnie z którą osoby pełniące funkcje publiczne, mogą robić tylko to, na co jest wskazówka w obowiązującym prawie, czyli muszą mieć podstawę prawną. Pan Sasin tego nie miał i jest bardzo poważne podejrzenie o dokonanie przestępstwa - odparł Miller.

- Mam zaufanie do pana premiera Sasina - zapewnił w programie "Tłit" Ryszard Czarnecki, pytany czy to nadal Jacek Sasin powinien organizować wybory. - To będą wybory specyficzne i wyjątkowe w polskiej historii z racji tego, że jesteśmy w stanie wojny z zarazą. Myślę, że będą to wybory na takich warunkach, które zapewnią wszystkie dotychczasowe reguły gdy chodzi o kwestie tajności i cieszę się z wczorajszych apeli kandydatów opozycji, żeby ich nie bojkotować - powiedział, choć przypomniał, że wzywali do tego Donald Tusk i Małgorzata Kidawa-Błońska. Podkreślił, że "przesunięcie wyborów, ale ich przeprowadzenie nie za dwa lata, nie za rok, ale w perspektywie kilku tygodniu to sukces formacji rządzącej, zjednoczonej w przeciwieństwie do opozycji totalnie coraz bardziej podzielonej". Stwierdził także, że nie ma powodu, żeby Sasin odpowiadał karnie za drukowanie kart wyborczych zanim weszło prawo, na mocy którego można było je drukować.

- To są decyzje, które podejmuje zarząd Poczty Polskiej, to są jego decyzje. Z tego, co wiem jako minister nadzorujący Pocztę Polską, zarząd ma zamiar przedstawić pracownikom, którzy będą brali udział w akcji roznoszenia pakietów wyborczych, propozycję dodatkowego wynagrodzenia za tą pracę - przyznał w programie "Tłit" Jacek Sasin. Zapytany o silne konflikty w samej Poczcie Polskiej i różnicę zdań dotyczących wyborów, powiedział, że niezależnie od poglądów, jest obowiązek przestrzegania prawa. - Pocztowcy to ludzie odpowiedzialni, którzy wielokrotnie pokazywali, że dobro państwa jest dla nich ważne i myślę, że będzie tak samo - stwierdził. Podkreślił, że nie można w państwie demokratycznym uzależniać przeprowadzenia demokratycznych procedur, wyborów od tego, czy się to komuś podoba, czy się nie podoba - podsumował Sasin.

- To, że ja w tej chwili zajmuję się pewnymi aspektami wyborów prezydenckich, to wynika z tego, że jako minister aktywów państwowych nadzoruję Pocztę Polską - mówił w programie "Tłit" Jacek Sasin. Wyjaśniał, że to ona została wskazana jako operator tych wyborów, czyli ta instytucja, która zapewnia przeprowadzenie wyborów od strony technicznej. - Mówię tutaj o dostarczeniu do wyborców pakietów wyborczych, a następnie odebranie tych kart już wypełnionych i dostarczenie do komisji wyborczych. To jest ten moment, kiedy poczta działa. Reszta pozostaje bez zmian - powiedział Sasin. Odniósł się także do stanowczej reakcji samorządowców na żądanie mailowe Poczty Polskiej danych osób ze spisu wyborców. - Dzisiaj prawo nakazuje tego typu działań, jakie podejmuje Poczta Polska, przede wszystkim dlatego, że wybory są rozpisane, wyznaczone przez marszałek Sejmu na 10 maja. Tego nikt nie zmienił i wszystkie instytucje państwa muszą się z tym pogodzić i realizować swoje działania - podkreślił gość. Dodał, że jest odpowiedni zapis w drugiej ustawie "antycovidowej". - Tam wyraźnie wskazano, że Poczta Polska ma prawo żądać i otrzymywać dostęp do baz ludności, w tym też do rejestru wyborców - mówił Sasin. Reakcję samorządowców nazwał zbyt emocjonalną.

- Niestety mamy teraz sytuację taką, że opozycja chce odebrać Polakom prawo do tego, żeby decydować, kto będzie prezydentem na następną kadencję. Chcą doprowadzić do destabilizacji państwa. Tylko musimy działać o inne przepisy prawa i działamy i poczta działa w oparciu o decyzję pana premiera - mówił Jacek Sasin w programie "Tłit", komentując złożenie zawiadomienia do prokuratory na żądanie przez Pocztę Polską spisu wyborców. Odniósł się także do działań Senatu ws. wyborów. - Ja rozumiem, że Senat ma prawo przez ten miesiąc tą ustawą się zajmować i tego nie kwestionuję. Ale jest jeszcze kwestia pewnej odpowiedzialności za państwo i bezpieczeństwo obywateli - stwierdził Sasin. Dodał, że ta odpowiedzialność powinna dotyczyć wszystkich polityków, niezależnie, czy rządzą, czy są w opozycji. - Widać, że politycy opozycji uważają, że ich odpowiedzialność za państwo nie dotyczy, że oni mają to gdzieś i przede wszystkim realizują swój partyjny interes - dodał.

- W tej chwili nie ma żadnych podstaw, żeby wprowadzić ani stan klęski żywiołowej, ani stan wyjątkowy, ani żaden inny stan nadzwyczajny. To są sytuacje bardzo dokładnie opisane w konstytucji i ustawach. Nie istnieją żadne przesłanki, żeby którykolwiek stan został wprowadzony - powiedział w programie "Tłit" Jacek Sasin. - To opozycja cały czas nawołuje, żeby wprowadzać stany nadzwyczajne. Nie może się co prawda zdecydować, bo raz mówi o stanie wyjątkowym, raz o stanie klęski żywiołowej. To są oczekiwania opozycji w tej chwili, które są formułowane od kilku tygodni - podkreślił. Dodał jednak, że "jeśli by założyć, że doszłoby do gigantycznego kryzysu państwa, związanego z tym, że na początku sierpnia wygasa kadencja prezydent RP, nie zostałby wybrany prezydent a jednocześnie nie ma żadnych przepisów, które pozwalałyby zastąpić prezydenta, to w tym konkretnym przypadku to byłby prawdziwy kryzys państwa".

Kilka dni temu doszło to nocnej narady kluczowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Beata Szydło zdradziła nam kulisy rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim. - Prezes, tak jak wszyscy politycy kierownictwa PiS, podziela zdanie, że te wybory powinny odbyć się w konstytucyjnym terminie - mówiła była premier w programie "Tłit". Eurodeputowana PiS w rozmowie z Michałem Wróblewskim podkreślała, że wybory korespondencyjne będą bezpieczne. Dodała, że "potrzebujemy dziś w Polsce stabilności politycznej, jak najszybszego zamknięcia kampanii wyborczej i zajęcia się tym co najważniejsze: miejscami pracy, gospodarką i bezpieczeństwem".