Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd po kraju. O obraz Polski z jego wystąpień Mateusz Ratajczak zapytał prof. Antoniego Dudka, historyka i politologa z UKSW. - Polska Jarosława Kaczyńskiego jest krajem ogromnego sukcesu. Prezes nieustannie w swoich przemówieniach porównuje nas do Niemiec, które zresztą z innych powodów są elementem jego przemówień - stwierdził prof. Antoni Dudek w programie "Newsroom WP". - Prezes Kaczyński ma świadomość, że do 2015, PiS Polską nie rządził z krótką przerwą na lata 2005-2007, ale uważa, że do tego czasu Polska była nieustannie rabowana. Mimo to w krótkim czasie rządów PiS osiągnęła sukces w wyścigu za Niemcami - dodał. Jarosław Kaczyński zwracał jednak uwagę na problemy z mieszkalnictwem, z którymi PiS sobie nie poradził. - Czasem się zdarza zejść na ziemię i przyznać, że nie wszystko jest w porządku, ale słuchałem jego wystąpienia w sobotę w Częstochowie i najbardziej prezes zaskoczył mnie informacją, że kryzys węglowy jest właściwie rozwiązany i węgla nie zabraknie. Prezes żyje w świecie równoległym, w którym jesteśmy w stanie wojny z Niemcami. Gdyby zrekapitulować wywody prezesa, to głównym zagrożeniem są Niemcy, a Rosja jest odległa. (Mówi, że - red.) Niemcy chcą nas zniszczyć, siejąc ideologię LGBT i koncepcje transpłciowości, więc prezes wraca do tych wypowiedzi i jednego z polityków pytał, czy chce zostać Zosią. Różne takie żarty opowiada. Niekoniecznie są śmieszne, ale sala jest zadowolona - stwierdził prof. Dudek. Czy te wystąpienia mogą pomóc PiS-owi przed nadchodzącymi wyborami? - To mobilizuje elektorat, ale nie daje nowych wyborców. To istota problemu, który PiS ma z prezesem. PiS, żeby się utrzymać przy władzy, musi pozyskać trochę nowych wyborców z tych, którzy od niego odeszli na przestrzeni ostatnich trzech lat. Wynik wyborów Zjednoczonej Prawicy z 2019 r. był powyżej 40 proc., dziś żaden sondaż nie daje PiS-owi 40 proc. Te przemówienia to w sumie jedno przemówienie w różnych wariantach i to nie przyciąga nowych (wyborców - red.). To podstawowy problem PiS-u. Prezes zakłada, że tą koncepcją, według której mamy w Polsce dwie partie: ich i niemiecką, wyborca się nagle ocknie i powie, że nie chce być w partii niemieckiej i chce być z prezesem. Mam nadzieję, że ludzie nie są aż tak naiwni, żeby myśleć, że ci, którzy nie popierają PiS-u, są w partii niemieckiej w Polsce. Prezes uprawia niezwykle prymitywną demagogię - dodał gość programu "Newsroom WP".