Świetlik: "Młodo wyglądasz? To wypad". Skąd się wziął hejt na Piotra Patkowskiego [OPINIA]
Czy gdyby Michael J. Fox miał zostać jakimś ministrem w polskim rządzie, to spadłaby na niego fala hejtu? Historia Piotra Patkowskiego wskazuje, że mógłby zostać wprost rozjechany za to, że… za młodo wygląda. W dodatku przez orędowników politycznej poprawności.
Wydawałoby się, że ta nominacja nie powinna budzić wielkich emocji. Cóż jest szczególnego w tym, że 29-letni prawnik i specjalista od zamówień publicznych, były ekspert jednego z najlepszych polskich think-tanków z doświadczeniem w administracji, zostaje wiceministrem?
Wybiera go premier, który raczej ma wiedzę o finansach i doborze ludzi, bo od pięciu lat kieruje polską gospodarką, a wcześniej przez lata kierował ogromnym bankiem. Raczej w jego interesie jest by dobrać sobie współpracowników kompetentnych, bo przecież jest w tak trudnej sytuacji, w jakiej nie był żaden z szefów polskich rządów po 1989 roku. Musi wybierać między ludzkim dobrobytem a ludzkim życiem.
Jak się jednak okazuje - jest problem z Patkowskim. Widzieliście to zdjęcie?
Piotr Patkowski. Nie chodzi o 29 lat
Na zdjęciu stoi kilku rosłych polityków. Panowie po 50. Między nimi Piotr Patkowski. Wygląda faktycznie trochę jak dziecko. O głowę niższy. Do tego radośnie podawane komentarze przez dziennikarzy czy polityków – na co dzień znanych z deklaratywnego przywiązania do zasad politycznej poprawności – że nowy wiceminister nie ma jeszcze trzydziestki.
Nie ma, bo brakuje mu do niej roku. Piotr Patkowski ma 29 lat. Kiedy Radosław Sikorski, Wojciech Olejniczak, Władysław Kosiniak-Kamysz zostawali ministrami w jego wieku to byli "młodzi, zdolni". Patkowski jest za młody.
Jest za młody, bo za młodo wygląda – trochę jak odtwórca głównej roli w pamiętnym "Powrocie do przyszłości", modnym znowu filmowym przeboju z lat 80., który w wieku 28 lat wcielał się w nastolatka. Do tego Patkowski, tak samo jak Michael J. Fox, jest niski. To w gruncie rzeczy wystarczyło, by część liberalnych liderów opinii się na niego rzuciła.
Roman Giertych w tym wszystkim mniej dziwi. Nie takie w końcu rzeczy wyrabiali jego Wszechpolacy lata temu. Ale do hejtu dołączyły choćby dziennikarka "Newsweeka" Renata Grochal, czy reklamująca się swoją wrażliwością na sprawy tolerancji Katarzyna Lubnauer.
Oczywiście doszedł do tego argument, że to "dziecko bez odpowiedniego wykształcenia". Warto więc przypomnieć, że Jan Krzysztof Bielecki był, owszem, specjalistą od ekonomiki… ale transportu morskiego. A większość polskiej elity ekonomicznej pobierała nauki w czasach, gdy uczelnie ekonomiczne uczyły nie o gospodarce rynkowej, a o Marksie i centralnym planowaniu.
Patkowski w swojej dotychczasowej pracy zajmował się między innymi tworzeniem struktur zajmujących się przewidywaniem skutków funkcjonowania rozwiązań budżetowych. To chyba całkiem sporo?
Piotr Patkowski. Gra w Monopoly
Chyba w całej tej historii jest jeszcze jedno tło. Bardzo dla dzisiejszej Polski istotne, a związane z mechanizmem starym jak świat.
Mateusz Morawiecki opierając się na ludziach młodych stwarza zagrożenie dla przestrzeni publicznej od 30 lat opanowanej przez elity dawnej partii i opozycji. A przecież te polityczno-administracyjne sloty miały być gwarantowane dla tamtego pokolenia na zawsze, przynajmniej w wielu wyobraźniach. Gdzież znajdą w przyszłości miejsce Dariusz Rosati czy Leszek Balcerowicz?
To dynamiczne wpuszczanie w krwiobieg administracji młodej krwi budzi nieraz i niepokój czy złośliwe komentarze po pisowskiej stronie, a co dopiero mówić o opozycji.
Zasada krążenia elit znowu w Polsce zaczęła jednak działać. Nowi zastępują starych. Ten przepływ przez wiele lat był zakorkowany przez broniących swojego weteranów roku 1989, więc gdy go odblokowano, z organizacji pozarządowych, instytutów, ruchów społecznych, popłynęła fala młodych ludzi - a na nich fala hejtu.
Ci ludzie pozostaną jednak w Polsce, bez względu na wyniki kolejnych czy jeszcze kolejnych wyborów i będą stanowić konkurencję dla starych elit. A w końcu w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (jak za komuny nazywała się słynna dziś Szkoła Główna Handlowa) uczono, że monopol jest najlepszy.