Sprawa koperty córki leśnika jest poważna? Premier Beata Szydło: to wypadek przy pracy
- To nie powinno się w ogóle zdarzyć - przyznała premier Beata Szydło. Tymi słowami odniosła się do tzw. koperty córki leśnika. Zapewniła, że "sprawa na pewno zostanie wyjaśniona". Pytanie, czy jej bohaterowie poniosą konsekwencje, na co szczególnie liczy Platforma Obywatelska.
- To jest wypadek przy pracy, który w ogóle nie powinien się zdarzyć - tak nagranie z udziałem dwóch ministrów Jana Szyszki i Mariusza Błaszczaka skomentowała Szydło w wywiadzie dla nowej telewizji wPolsce.pl.
Przypomnijmy, co widać na wideo. Szyszko przed posiedzeniem rządu podszedł do Błaszczaka i wręczył mu kopertę mówiąc: "To jest córka leśniczego. Prosiła, żebym to panu dał. Niech pan to przeczyta". Błaszczak odwrócił się do kamery i pomachał. - A to jest kamera Polsatu - zażartował. - Uwielbiamy - dodał Szyszko. - Ona mnie prosiła, żebym to panu przekazał. Także, tutaj, tego... niech pan to przeczyta - kontynuował.
Premier dodała, że nie wie, co było w kopercie. Podejrzenia mają natomiast politycy PO, którzy w tej sprawie złożyli zawiadomienie do prokuratury.
Do słów Szydło odniósł się były minister edukacji narodowej, obecnie mecenas, Roman Giertych. - Ma rację. Normalnie jak załatwiają robotę dla znajomych to bez kamer - podkreślił na swoim twitterowym profilu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zobacz też: Roman Giertych kpi z Beaty Szydło
Premiera z udziałem Szydło
W pierwszym odcinku programu telewizji wPolsce.pl premier mówiła głównie o uchodźcach. Punktem wyjścia do dyskusji na ten temat był zamach terrorystyczny w Londynie.
Powiedziała, że takie tragedie wynikają z nieodpowiedzialnej polityki prowadzonej przez wiele lat. - Politycy nie dają szansy obywatelom na spokojne życie - zaznaczyła.
Wytłumaczyła też, dlaczego nie komentowała swojego wystąpienia w Auschwitz, w którym wiele osób doszukało się nawiązania do bieżącej polityki, a konkretnie sprawy przyjmowania uchodźców. - Z szacunku dla miejsca - powiedziała.
Zobacz też: Fala krytyki w Polsce i na świecie po słowach premier
- Absolutnie te słowa nie mogą być wiązane z migrantami - podkreśliła Szydło. Zaznaczyła, że powtórzyłaby je po raz kolejny. Jak dodała, odbiór jej słów to kolejny dowód na manipulację opozycji, która ma na celu "stworzenie histerii".
Szydło skomentowała też zatrudnienie byłej szefowej Kancelarii Prezydenta Małgorzaty Sadurskiej w PZU. - To jest osoba, która ma wszelkie kompetencje, by trafić do spółki, do której trafiła. Nie widzę tutaj niczego nadzwyczajnego - stwierdziła. - Jeżeli się nie sprawdzi, to będzie musiała odejść - dodała. Jak zapewniła premier, nie bała się przeprowadzać zmian w spółkach skarbu państwa.
Mówiła też o upublicznionych nagraniach z restauracji "Sowa i Przyjaciele". - Historia ks. Kazimierza Sowy jest smutna - oceniła. Jej zdaniem nowe materiały z tzw. afery taśmowej pokazały, w jaki sposób poprzednia władza traktowała państwo. Jak mówiła Szydło, Polska była "wysysana", "drenowana", "liczyły się kasa i własne kariery".
Premier zapytana o to, czy działania Obywateli RP (m.in. 10 i 18 dnia każdego miesiąca) są niebezpieczne, powiedziała, że nie lekceważy zjawiska "nakręcania spirali nienawiści chaosu". - My się chcemy po ludzki modlić - tak skomentowała zakłócanie obchodów miesięcznic smoleńskich. - Przy takich działaniach łatwo przekroczyć granicę - podsumowała, wskazując jednocześnie na agresję i nienawiść widoczną podczas protestów.
Źródło: wPolsce.pl