Niemiecka gazeta: Trump nie ma planu dla Ukrainy
Prezydent USA zdecydował się wykorzystać wpływy swojego kraju, by zakończyć konflikt w Strefie Gazy. Nie wygląda jednak, aby był w stanie powtórzyć to w przypadku Ukrainy - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".
"Najwyraźniej są ludzie, którzy uważają, że budowanie pokoju jest jak pieczenie ciasteczek: gdy jedna partia jest gotowa, wkłada się do piekarnika kolejną (…) Wydaje się, że Donald Trump również podziela takie poglądy" - czytamy w poniedziałek (20.10.25) w niemieckim dzienniku "Sueddeutsche Zeitung". Autor tekstu Hubert Wetzel pisze, że nie jest to podejście całkowicie chybione.
USA nadal potężne
"Wojna w Strefie Gazy pokazała, że pomimo wszystkich dyskusji na temat 'świata wielobiegunowego' nadal istnieje tylko jedna potęga gospodarcza i militarna na świecie, która może zmusić niechętne strony konfliktu do zawarcia pokoju: Stany Zjednoczone".
Koalicyjny sukces? Wskazał konkret dla "milionów Polaków"
Jak czytamy, tylko USA miały w regionie bliskowschodnim odpowiednie siłę i wpływy, aby przynajmniej na chwilę położyć kres zabijaniu, a Trump zdecydował się ich użyć. Czy może to zadziałać również w Ukrainie? - pyta komentator gazety.
"Ostrożnie sformułowana odpowiedź brzmi: być może. Gaza i Ukraina to dwa bardzo różne konflikty pod względem militarnym i politycznym. Łączy je jednak to, że mają miejsce w regionach, w których przez dziesięciolecia Stany Zjednoczone były siłą porządkującą. Podobnie jak na Bliskim Wschodzie, Ameryka ma również ogromne znaczenie i wiele wpływów w Europie. Stany Zjednoczone mogą wykorzystać obie te rzeczy – między innymi po to, aby w końcu skłonić Europejczyków do zachowania się tak, jakby naprawdę poważnie traktowali wojnę na swojej wschodniej granicy" - pisze Wetzel.
Mniejszy wpływ na Rosję
Autor przyznaje jednocześnie, że amerykańskie możliwości wywarcia wpływu na Rosję są o wiele mniejsze, niż w przypadku Izraela czy Hamasu.
"Rosyjski przywódca Władimir Putin nie musi obawiać się presji ze strony Stanów Zjednoczonych. Uczynił Rosję chińską stacją benzynową, dostarcza gaz i ropę, co zapewnia mu wsparcie Pekinu. To wystarczająca ochrona – czasami pogaduszki o wielobiegunowym świecie mają jednak sens".
Trump musi chcieć
Dodatkowo, jak pisze autor, siła USA materializuje się tylko wtedy, gdy prezydent tego kraju zdecyduje się jej użyć. Stało się tak w Gazie, ale nie widać takiego scenariusza w przypadku Ukrainy.
"Trump ograniczył amerykańskie wsparcie dla Ukrainy. Nadal dostarcza broń i amunicję, ale tylko wtedy, gdy płacą za to Europejczycy. Dla Trumpa wojna w Ukrainie jest przede wszystkim sprawą biznesową, całkowicie pomijając dramatyczny wymiar geostrategiczny tego konfliktu" - napisano.
Zdaniem Wetzla, być może Trump rzeczywiście wierzy, że po zaprowadzeniu pokoju w Strefie Gazy uda mu się również zaprowadzić pokój na Ukrainie. "Jednak aby zaprowadzić pokój, trzeba rozumieć wojnę, z którą ma się do czynienia. Podobnie jak podczas pieczenia ciastek trzeba wiedzieć, jakie składniki należy połączyć, aby uzyskać ciastka. Trump natomiast bez planu miesza tylko mąkę i cukier" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Czytaj więcej: