Spór o nominację ambasadorów [OPINIA]
Zapowiedź odwołania Marka Magierowskiego z Waszyngtonu jest kolejną odsłoną sporu o ambasadorów. Prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie podpisze nominacji senatora Bogdana Klicha i członków Konferencji Ambasadorów RP. W sporze tym ważniejsze jest to, kto jest powołany, a nie - kto jest odwołany z funkcji ambasadora - pisze dla Wirtualnej Polski Jacek Czaputowicz, były szef dyplomacji.
14.06.2024 18:13
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Spór dotyczy głównie tego, czy powołani będą członkowie korpusu służby zagranicznej czy też politycy i emeryci z Konferencji Ambasadorów RP.
Koalicja Obywatelska doszła do władzy pod hasłem naprawy Rzeczpospolitej. Jednak zamiast naprawiać służbę zagraniczną, postanowiła potraktować ją jak łup i obsadzić placówki przez stronników politycznych. Oddala to tworzenie profesjonalnej, neutralnej politycznie służby zagranicznej.
Stroną w tym konflikcie okazała się Konferencja Ambasadorów RP. Zabierała ona głos w wielu kwestiach, takich jak stan demokracji w Polsce, polityka kulturalna, sytuacja sędziów, rządy prawa, sytuacja na granicy z Białorusią, prawa uchodźców i osób LGBT. Interesują nas jednak oświadczenia Konferencji Ambasadorów RP na temat polityki zagranicznej, zwłaszcza relacji ze Stanami Zjednoczonymi w okresie 2018-2020, kiedy pełniłem funkcję ministra spraw zagranicznych. Fragmenty oświadczeń opatrzę własnym komentarzem, tak by czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie na ten temat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
17 lipca 2018 r.
"Prezydent Trump stara się narzucić światu nowe reguły. Niepokoją nas sygnały o warunkowym i selektywnym traktowaniu gwarancji bezpieczeństwa dla sojuszników, o możliwości wycofania wojsk z Europy, określanie NATO jako organizacji "przestarzałej", a Unii Europejskiej jako 'wroga'. […] Próby skłonienia USA ofertami finansowymi do rozszerzenia na naszym terytorium obecności wojskowej nie wpływają korzystnie na pozycję Polski w relacjach z innymi członkami NATO. […] Decyzja o stałym stacjonowaniu wojsk USA w Polsce musi wynikać ze strategii NATO, powinna wzmacniać obronność całego regionu i spójność Sojuszu".
Komentarz: Państwa członkowskie UE nie miały woli, by wzmocnić europejskie siły zbrojne czy Sojusz Północnoatlantycki. Wiele państw nie było skłonnych przeznaczać 2 proc. PKB na obronę, do czego się zobowiązały. Polska zapewniła amerykańską obecność wojskową na podstawie umowy dwustronnej. Rząd Donalda Tuska preferuje budowę europejskiej obrony. Decyzję Stanów Zjednoczonych o wycofaniu z Polski na Ukrainę baterii Pariot, podjętą bez konsultacji z Polską, należy traktować jako poważny sygnał zaniepokojenia Amerykanów polityką zagraniczną rządu Donalda Tuska.
9 października 2018 r.
"Rozumiemy powody ekonomiczne i rodzinne, które decydują o pozostaniu w służbie zagranicznej. Krytycznie odnosimy się do tych pracowników służby, których jedynym celem jest osobista kariera, bez oglądania się na interes i powagę Państwa Polskiego. Ich czyny są spisane i będą zapamiętane".
Komentarz: Istotą służby cywilnej, w tym służby zagranicznej, jest służba państwu reprezentowanemu przez demokratycznie wybrane władze. To one określają, co jest interesem państwa, a nie stowarzyszenia, takie jak Konferencja Ambasadorów RP. Zarzucanie dyplomatom, że nie pracowali na rzecz państwa, jest niezrozumieniem istoty neutralnej politycznie służby zagranicznej.
9 października 2018 r.
"Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz powiedział niedawno o pracy dyplomatów słowa wstrząsające: 'W przypadku dzisiejszej Polski, powiedzmy to wyraźnie, ważne jest kryterium utożsamiania się z polityką rządu. Są oczekiwania pewnej gwarancji tego utożsamiania się…'.
Komentarz: Minister Radosław Sikorski twierdzi, że rząd chce obsadzić stanowiska ambasadorów osobami, które są lojalne i utożsamiają się z polityką rządu. Czy jego wypowiedzi na ten temat są 'wstrząsające'?
5 listopada 2018 r.
"Spór w łonie rządu i partii rządzącej wokół pytań prejudycjalnych kierowanych przez sądy krajowe do Trybunału Sprawiedliwości UE ma implikacje wewnątrzkrajowe oraz o zasadniczym znaczeniu dla członkostwa Polski w UE. (…) W stanowisku Prokuratora Generalnego (Ministra Sprawiedliwości), upublicznionym na początku października br., zakwestionowano prawo sądu krajowego do kierowania pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości (…). W stanowisku Ministra Spraw Zagranicznych, upublicznionym 30 października br., zakwestionowano tezy zawarte w stanowisku Prokuratora Generalnego, zasadnie odwołując się do utrwalonego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE i polskiego Trybunału Konstytucyjnego. [Następnie minister] w specjalnym oświadczeniu - 'w pełni poparł' tezy stanowiska Prokuratora Generalnego. Premier natomiast zapewniał, że tezy Prokuratora Generalnego są tożsame ze stanowiskiem rządu".
Komentarz: Stanowisko Konferencji Ambasadorów RP jest w tym wypadku zbieżne ze stanowiskiem MSZ. W systemach demokratycznych zdarzają się różnice zdań w ramach rządu, instancją rozstrzygającą jest wówczas premier. Po przyjęciu przez rząd wspólnego stanowiska wszyscy ministrowie są zobowiązani do jego respektowania. Trybunał Sprawiedliwości UE potwierdził, że w sporze tym rację miał minister spraw zagranicznych.
9 stycznia 2019 r.
"Pochopna decyzja w sprawie brexitu przynosi negatywne następstwa dla Zjednoczonego Królestwa, dla Unii Europejskiej i dla jej państw członkowskich. (…) W obecnej, niepewnej sytuacji politycznej w Zjednoczonym Królestwie, możliwa staje się perspektywa rozpisania ponownego referendum w sprawie brexitu. (…) Antyeuropejskie środowiska w UK oszukiwały swoje społeczeństwo, przedstawiając fałszywe dane i tworząc iluzję świetlanej przyszłości po wyjściu z UE. Dziś wielu Brytyjczyków ma już świadomość klęski polityki fałszu i zakłamania".
Komentarz: Konferencja Ambasadorów RP postulowała rozpisanie w Wielkiej Brytanii nowego referendum, a zarazem obraziła tych, którzy mieli je ogłosić. Kalkulacja ta okazała się błędną, kolejnego referendum nie było, a Wielka Brytania opuściła UE, znacznie ją osłabiając.
27 sierpnia 2019 r.
"Szanowny Panie Prezydencie [Donaldzie Trump] (…) Polska osamotniona, otoczona nieprzyjaciółmi, skonfliktowana z sąsiadami i zdana - jak przed II wojną światową - wyłącznie na odległe geograficznie sojusze, to prosta droga do kolejnej katastrofy. W tym kontekście rola 'konia trojańskiego', kraju dryfującego na obrzeża wspólnoty wolności i demokracji, dokąd spycha Polskę obecny rząd, jest dla nas i dla naszych sojuszników, w tym także USA, destrukcyjna".
Komentarz: Prezydent Donald Trump nie posłuchał wezwania Konferencji Ambasadorów RP. Stany Zjednoczone nie uznały roli Polski za destrukcyjną i zawarły z nami "odległy geograficznie sojusz", rozmieszczając swoje wojska na terytorium naszego kraju.
22 czerwca 2020 r.
"Informacja o nagłej wizycie prezydenta Dudy u prezydenta Trumpa jest zaskakująca. (…) Jaki jest cel peregrynacji Andrzeja Dudy do Waszyngtonu? [Czy chodzi] o pokrycie przez Polskę kosztów obecności w Polsce Sił Zbrojnych USA oraz kontrakt na bardzo drogi system uzbrojenia (F-35)? (…) Opowiadamy się za obecnością wojsk amerykańskich w Polsce, ale stosowne decyzje muszą być podejmowane w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, a ich motywem nie może być koniunktura bieżącej polityki. (…) Mamy nadzieję, że w sierpniu prezydenturę w Polsce obejmie osoba lepiej przygotowana do samodzielnego i godnego pełnienia tego urzędu".
Komentarz: Konferencja Ambasadorów RP po raz kolejny kwestionuje porozumienie o wzmocnionej współpracy obronnej z USA. Ewentualne zwycięstwo w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego postrzega jako szansę na zablokowanie podpisania tego porozumienia, do czego doszło 15 sierpnia 2020 r.
7 lipca 2020 r.
"Prezydent Andrzej Duda uczynił wiele, aby Polskę kompromitować i ośmieszyć. Wraz z PiS osłabił międzynarodową pozycję naszego kraju i naraził nas na wynikające z tego zagrożenia. (…) Osłabianie sojuszu, nawet przy zachowaniu dobrych stosunków z USA, rodzi zagrożenia, a upieranie się przy szczególnym traktowaniu amerykańskiego partnera jako jedynego gwaranta narodowego bezpieczeństwa jest krótkowzroczne i nieodpowiedzialne".
Komentarz: Oświadczenie to, wydane kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, nie świadczy o zachowaniu neutralności politycznej jego sygnatariuszy. Nie jest to zarzut, ponieważ członkowie Konferencji Ambasadorów RP nie byli członkami służby zagranicznej, lecz w większości wypadków - emerytami. Jako polscy obywatele mieli prawo do wyrażania swoich poglądów, co czynili to w sposób wyrazisty.
Czy poglądy ich dają prezydentowi Andrzejowi Dudzie powód, by odmówić im powierzanie stanowisk ambasadorskich? Pozostawiam to Państwa ocenie.
Natomiast z perspektywy zasad służby zagranicznej stanowiska ambasadorów powinny być obsadzane przez członków służby zagranicznej. W MSZ pracują świetni dyplomaci, którzy są mianowanymi urzędnikami służby cywilnej, absolwentami KSAP, czy Akademii Dyplomatycznej. Przeszli trudne egzaminy, zdobyli doświadczenie na placówkach zagranicznych i na kierowniczych stanowiskach w centrali MSZ. Gdyby minister Sikorski zaproponował takie osoby, prezydent Andrzej Duda nie miałby argumentów, by im nie podpisać nominacji.
Prof. Jacek Czaputowicz dla Wirtualnej Polski
Autor był zastępcą szefa służby cywilnej, dyrektorem KSAP, dyrektorem Akademii Dyplomatycznej oraz ministrem spraw zagranicznych. Obecnie jest profesorem na Uniwersytecie Warszawskim.