Po szczycie w Brukseli. Czy nowy rząd zasługuje na kredyt zaufania? [OPINIA]

Warto udzielić Donaldowi Tuskowi kredytu zaufania - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie Mateusza Morawieckiego. Jak wskazuje, osoba wybrana wbrew stanowisku ówczesnego rządu PiS na szefa Rady Europejskiej i popierana przez kanclerz Angelę Merkel, nie jest automatycznie "agentem Niemiec".

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Jacek Czaputowicz

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Premier Donald Tusk udał się w swoją pierwszą podróż zagraniczną do Brukseli już w dniu zaprzysiężenia rządu. W relacjach z Unią Europejską stoją przed nim poważne zadania: uzyskanie środków z Funduszu Odbudowy, utrzymanie wsparcia dla Ukrainy, zatrzymanie zmian traktatowych zainicjowanych przez Parlament Europejski i zablokowanie mechanizmu przymusowej relokacji uchodźców.

Efekty polityki europejskiej Prawa i Sprawiedliwości nie były imponujące: zgoda na mechanizm warunkowości, wysokie kary zasądzone przez Trybunał Sprawiedliwości i zablokowanie środków na Krajowy Program Odbudowy. Wtedy też Parlament Europejski zainicjował proces zmian traktatowych, a Rada Unii Europejskiej podjęta decyzję o przymusowej relokacji uchodźców. Fiasko polityki europejskiej miało niewątpliwie wpływ na porażkę Prawa i Sprawiedliwości w wyborach.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że przeciwstawi się tym niekorzystnym dla Polski decyzjom i "nikt go w Unii nie ogra". Choć głosy zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej wskazują, że może to być tyko zasłona dymna, w interesie Polski leży by mu się udało.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Efekty szczytu są mieszane. Z jednej strony zostały otwarte rozmowy akcesyjne z Ukrainą i Mołdawią. Przyznano także status kraju kandydującego Gruzji i podjęto decyzję o rozpoczęciu negocjacji z Bośnią i Hercegowiną

Z drugiej strony szefowie państw i rządów nie zatwierdzili 50 miliardowej pomocy finansowej dla Ukrainy z powodu sprzeciwu Węgier. Rada Europejska ma zebrać się w tej sprawie ponownie już w styczniu 2024 roku. Przewodniczący Charles Michel jest dobrej myśli, kilkutygodniowa zwłoka nie powinna być zagrożeniem dla stabilności państwa. Nie trzeba dodawać, że w naszym interesie leży, by Unia Europejska dalej wspierała Ukrainę w jej walce z Rosją.

Brak przełomu

Nie nastąpił natomiast przełom w kwestii odblokowania środków z Funduszu Odbudowy dla Polski. Co prawda Komisja Europejska potwierdziła przyznanie Polsce 5 mld euro na transformację energetyczną, jednak zostało to wynegocjowane jeszcze przez Mateusza Morawieckiego. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym z konstytucją oznacza, że proces zmian legislacyjnych trzeba będzie rozpocząć od nowa.

Nie były natomiast omawiane dwie kluczowe dla nas kwestie - zmiany traktatowe i mechanizm relokacji uchodźców.

W tej pierwszej sprawie będzie najpierw obradować Rada ds. Ogólnych, po czym zajmie się nimi Rada Europejska, zapewne wiosną 2024 roku. W sprawie paktu migracyjnego Rada Unii Europejskiej przyjęła już projekt rozporządzenia (Polska była przeciwko, lecz została przegłosowana). Czekają nas teraz negocjacje z Parlamentem Europejskim i kolejne głosowania. Zobaczymy, czy w obu tych kwestiach działania rządu będą zgodne z dotychczasowymi deklaracjami.

W niedawnej rozmowie w Wirtualnej Polsce poparłem ten program polityki europejskiej i wyraziłem nadzieję, że Donald Tusk - jak sam mówił w expose - nie da się Unii ogrywać. Wywołało to falę komentarzy - jak to, były minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości uważa, że Donald Tusk będzie realizował interesy Polski!

"Gazeta Wyborcza" przypomniała też przy tej okazji moją wypowiedź sprzed czterech lat, że wybór Donalda Tuska na drugą kadencję Przewodniczącego Rady Europejskiej był legalny, choć wątpliwy etycznie, oraz że Polska wskazała innego kandydata, a Tusk został poparty przez Niemcy.

Jaki to ma jednak związek z dzisiejszą polityką? Dobrze znane są przecież okoliczności tego wyboru.

Kanclerz Angela Merkel przyjechała specjalnie do Warszawy, by porozmawiać na temat poparcia dla Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim, jednak tego poparcia nie uzyskała.

Sam Donald Tusk w swoich wspomnieniach opisuje dalsze wydarzenia: "[Premier Beata Szydło] mówi, że kandydat zgłaszany przez polski rząd, czyli Jacek Saryusz-Wolski, powinien dostać szansę zaprezentowania swoich poglądów".

Jak pamiętamy, szansy tej nie dostał, Tusk otrzymał 27 głosów, przeciwko była Polska.

Dalej czytamy: "Siedzę z moimi polskimi współpracownikami. Niby się cieszymy, gratulujemy sobie nawzajem, ale czujemy niesmak. To przecież nic przyjemnego, kiedy popierają cię wszystkie rządy Europy, z wyjątkiem twojego własnego".

Problem z "agentem"

Czy ten przebieg wydarzeń wskazuje na to, że Donald Tusk był jednak przedstawicielem Polski? By tak twierdzić, trzeba by najpierw przyjąć, że to nie rząd reprezentuje państwo na scenie międzynarodowej, co byłoby jednak twierdzeniem bardzo rewolucyjnym.

Nie oznacza to wszakże, że osoba wybrana wbrew stanowisku własnego państwa i popierana przez kanclerz Angela Merkel jest "agentem Niemiec".

Należy docenić, że jako przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyczynił się do zablokowania mechanizmu relokacji uchodźców w 2019 roku, co było zgodne z polityką rządu Mateusza Morawieckiego. W demokracji to suweren rozstrzyga o tym, kto sprawuje władzę. Jeżeli suweren zostanie zawiedziony, dokona weryfikacji przy okazji kolejnych wyborów.

Poglądów nie zmieniam, co sugerują niektórzy obserwatorzy.

Niezmienne uważam, że trzeba dążyć do uzyskania środków z Funduszu Odbudowy, w naszym narodowym interesie leży popieranie Ukrainy i jej członkostwo w Unii Europejskiej, a propozycje zmian unijnych traktatów w kierunku federalizacji Unii Europejskiej i wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji uchodźców są dla Polski szkodliwe.

Jeżeli podobne cele deklaruje nowy rząd, warto udzielić mu warunkowo kredytu zaufania. Przyszłość pokaże, czy ten kredyt zaufania nie zostanie udzielony na wyrost.

Prof. Jacek Czaputowicz dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie