Sikorski reaguje ws. szpiega. "Macierewicz działa w interesie rosyjskim"
- Domagamy się odsunięcia Macierewicza od jakiegokolwiek dostępu do informacji niejawnych - mówił w piątek Radosław Sikorski. Jak dodał, "Macierewicz zadaje ciosy państwu polskiemu, działając w interesie rosyjskim".
09.12.2022 17:04
Wróciła sprawa Tomasza L. Mężczyzna został zatrzymany w marcu przez ABW. Podejrzewany był wtedy o współpracę z rosyjskim wywiadem cywilnym. Tomasz L. przez wiele lat był zatrudniony w warszawskim Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego. Miał kopiować i przekazywać Rosjanom cenne dokumenty dotyczące Polaków oraz mieszkających w naszym kraju cudzoziemców.
Do sprawy wrócili dziennikarze programu "Czarno na białym". Podali oni nowe informacje, według których Tomasz L. był także członkiem komisji ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, powołanej w lipcu 2006 roku. Jej pracami kierował ówczesny wiceminister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który odpowiadał za weryfikację i likwidację WSI. Członkowie wspomnianej komisji mieli dostęp do najważniejszych i tajnych dokumentów państwowych.
Przewodniczącym komisji był Sławomir Cenckiewicz - obecnie dyrektor Wojskowego Biura Historycznego. Już po emisji reportażu Cenckiewicz, który również pojawił się w materiale, zabrał głos w mediach społecznościowych. "Nie znałem Tomasza L. Do komisji likwidacyjnej ds. WSI powołał go minister Sikorski" - napisał na Twitterze
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Czułem już ten smród Wschodu"
Radosław Sikorski, odpowiadając na te zarzuty, przedstawił w mediach społecznościowych dokumenty z decyzją ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Świadczą o tym, że Kaczyński całość spraw związanych z likwidacją WSI powierzył Antoniemu Macierewiczowi. Jak dodał, "jego prawą ręką był Sławomir Cenckiewicz".
- To on faktycznie sprawował kontrolę nad tym procesem i był autorem większości nominacji personalnych. Jego prawą ręką był Sławomir Cenckiewicz, który dobrał sobie osoby do komisji likwidacyjnej - przekonywał Sikorski podczas piątkowej konferencji prasowej.
- Wobec tego, że sprawa pana L. nadal się toczy, a Antoni Macierewicz zadaje ciosy państwu polskiemu, działając w interesie rosyjskim, domagamy się czterech rzeczy. - Po pierwsze, odsunięcia Macierewicza od jakiegokolwiek dostępu do informacji niejawnych. Po drugie, zakończenia żałosnego spektaklu związanego z komisją smoleńską. Po trzecie wznowienia śledztwa, które powinno było zakończyć się postawieniem zarzutów Macierewiczowi za to, w jaki sposób zlikwidował WSI. I po czwarte - ale to już do decyzji partii - usunięcia go także ze stanowiska wiceprzewodniczącego PiS - apelował polityk.
Zwrócił także uwagę, że członkowie w komisji pojawiali się z rekomendacji prezydenta i premiera. - Pozostaje do ustalenia, którzy członkowie zostali powołani z rekomendacji ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, a którzy z rekomendacji ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - dodał.
Dziennikarze dopytywali Sikorskiego o jego podpis pod nominacjami ws. komisji likwidacyjnej. - Ponieważ czułem już ten smród Wschodu, który robi Macierewicz, to dlatego jako formę protestu przed tym wtedy zażądałem potwierdzenia na piśmie. I dzięki temu dziś wiecie, że Jarosław Kaczyński na piśmie kazał powierzyć tę sprawę Antoniemu Macierewiczowi - podkreślił.
Pytany, czy na pewno nie weryfikował kandydatury Tomasza L. do komisji likwidacyjnej, odparł: Minister osobiście nie zajmuje się sprawdzeniem kontrwywiadowczym.