Setki celów w Rosji. To w nie może uderzyć Kijów

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) opracował interaktywną mapę, na której wyznaczono 245 rosyjskich obiektów wojskowych, które Ukraina może zaatakować rakietami ATACMS, jeśli dostanie pozwolenie od USA.

.
.
Źródło zdjęć: © East News, ISW
Mateusz Czmiel

28.08.2024 | aktual.: 28.08.2024 14:44

Na liście opracowanej przez ISW znajdują się m.in. obozy polowe, instalacje wspierające Rosjan walczących na terytorium Ukrainy, a także kwatery główne pułku, brygady i dywizji, magazyny amunicji czy lotniska wojskowe. Lokalizacje obiektów zostały zweryfikowane i potwierdzone.

Setki potencjalnych celów Kijowa

Wczoraj szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow stwierdził, że USA "przygotowują się do wydania takiej zgody". - Rosja ma własną doktrynę jądrową, która obecnie jest modyfikowana - groził. Ostrzegł "zachodnie mocarstwa atomowe" przed wspieraniem ukraińskich ataków na terytorium Rosji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

We wtorek Politico podało, że "Kijów jest gotowy udostępnić Waszyngtonowi listę celów w Rosji, które mogą zostać trafione amerykańską bronią dalekiego zasięgu", a urzędnicy z Kijowa mają podjąć "ostatnią próbę" by przekonać USA do wydania zgody na atak.

Palanyca - nowa broń Kijowa

Jednocześnie brak zgody Zachodu na wykorzystanie broni do ataku w głąb Rosji nie oznacza, że Ukraina tego nie zrobi. Kijów może to zrobić bronią własnej produkcji m.in. dronem rakietowym "Palanyca", którego skuteczne uderzenie potwierdził podczas obchodów 33. rocznicy odzyskania niepodległości prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

- Ukraina przygotowuje odpowiedź. Bronią własnej produkcji - powiedział minister obrony Ukrainy Rustem Umerow, komentując kolejny zmasowany rosyjski atak rakietowy na ukraińską infrastrukturę cywilną, który miał miejsce 26 sierpnia.

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski