Rosjanie dobrali się do Bundeswehry? "Analiza śladów trwa"
W Niemczech spłonęły ciężarówki Bundeswehry. Nagranie ukazujące pożar błyskawicznie pojawiły się na propagandowych rosyjskich kanałach w sieci. "Wszystkie możliwe hipotezy dotyczące zdarzenia są obecnie sprawdzane pod każdym kątem i podejmowane są odpowiednie działania śledcze" - informuje Wirtualną Polskę Katharina Arnold z Krajowego Urzędu Kryminalnego Turyngii.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z warsztatów w Erfurcie w Niemczech wybuchł pożar, który objął sześć ciężarówek należących do Bundeswehry. Cztery pojazdy zostały doszczętnie zniszczone, a dwa kolejne poważnie uszkodzone.
Rosyjskie kanały publikują nagrania
Wydarzenie natychmiast wzbudziło podejrzenia o sabotaż. Zwłaszcza że filmy i zdjęcia z miejsca pożaru pojawiły się na rosyjskich kanałach propagandowych na Telegramie jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych i policji.
Nagrania oraz fotografie płonących ciężarówek zostały szeroko rozpowszechnione na rosyjskojęzycznych profilach w sieci. Co istotne, część udostępnionych materiałów pokazywała ciężarówki jeszcze w nienaruszonym stanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Szczyt ratunkowy". Generał zawiedziony ustaleniami NATO
"W Niemczech jest miasto o nazwie Erfurt, do którego ukraińskie siły zbrojne przywożą różny sprzęt wojskowy do naprawy. Nasi ludzie uznali, że to wszystko jest niepotrzebne i że ukraińskie siły zbrojne nie potrzebują takiego sprzętu, więc po prostu go spalili. Tak było" - chwalił się incydentem rosyjskojęzyczny kanał na Telegramie, na który powołał się portal t-online.
Śledczy nie wykluczają sabotażu
Wirtualna Polska zwróciła się w tej sprawie do Landeskriminalamt Thüringen (Krajowego Urzędu Kryminalnego Turyngii, TLKA).
"Policja niemiecka natychmiast wszczęła dochodzenie. Sprawą zajmują się specjaliści z zakresu kryminalistyki oraz eksperci od ustalania przyczyn pożarów" - czytamy w przesłanym nam oświadczeniu.
"TLKA zna nagranie udostępnione w sieci i obecnie sprawdza m.in. jego autentyczność i pochodzenie" - zapewnia Wirtualną Polskę Katharina Arnold z zespołu prasowego Krajowego Urzędu Kryminalnego Turyngii.
A co z wątkiem sabotażowym? Śledczy niczego nie wykluczają. "Wszystkie możliwe hipotezy dotyczące zdarzenia są obecnie sprawdzane pod każdym kątem i podejmowane są odpowiednie działania śledcze" - podkreśla Arnold.
Władze Turyngii konsultują też zdarzenie z innymi organami na terenie całych Niemiec.
"Wymiana informacji i kontakt z wszystkimi niezbędnymi organami bezpieczeństwa na terenie całych Niemiec odbywa się w sposób ciągły, w szczególności w odniesieniu do podobnych zdarzeń na terenie kraju" - czytamy w komunikacie przesłanym WP.
Rosyjskie sabotaże w Europie
Tymczasem Federalny Urząd Kryminalny Niemiec (BKA) potwierdza wzrost aktywności rosyjskich sabotażystów na terenie Niemiec, zwłaszcza w kontekście infrastruktury krytycznej, obiektów wojskowych i przemysłowych.
"Od pewnego czasu zauważalny jest wzrost podejrzeń o szpiegostwo i działania sabotażowe służb wywiadowczych obcych państw (w szczególności Rosji), wymierzone przede wszystkim w infrastrukturę krytyczną, obiekty wojskowe i przemysłowe na terenie RFN. Celem jest nie tylko pozyskanie informacji chronionych, ale także destabilizacja niemieckiego społeczeństwa i gospodarki" - podkreśla rzecznik BKA Jakob Bednarz.
Rosyjskie służby do takich działań rekrutują m.in. agentów niskiego szczebla, często za pośrednictwem Telegramu. Podobne schematy wykorzystywano już wcześniej w innych krajach Europy, m.in. podczas podpaleń w Polsce i na Litwie.
Wśród przypadków ujawniono m.in. podpalenie hali Marywilska w Warszawie, czy sklepu Ikea w Wilnie. Wciąż trwa śledztwo dotyczące serii pożarów przesyłek wymierzonych w firmy kurierskie w Polsce, Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Niemiecka prokuratura cały czas prowadzi także śledztwo ws. dronów szpiegowskich, które Bundeswehra próbowała przechwycić na północy kraju w Brunsbüttel.
Co jednak dokładnie stało się w Erfurcie? "Analiza śladów trwa" - podkreśla Arnold.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski