"Rosjanie będą chcieli zniszczyć Ukrainę". Tak Putin może widzieć zwycięstwo
- Zwycięstwem dla Władimira Putina nie musi być przejęcie władztwa nad państwem. Zwycięstwem może być też jego zniszczenie. Jeśli patrzymy z tej perspektywy, mam coraz więcej obaw, że Rosjanie będą chcieli zniszczyć Ukrainę jak najbardziej się da. By państwo jak najdłużej pozostało dysfunkcyjne - mówi gościni podcastu "One mają głos" Anna Maria Dyner, analityczka PISM. Zastanawia się też, czy Łukaszenka ciągle pozostaje głównodowodzącym na Białorusi. Czy może niekoniecznie.
Orędzie Putina tuż przed rocznicą wojny
W najbliższy wtorek (21 lutego) Władimir Putin wygłosi orędzie do Zgromadzenia Federalnego, czyli Dumy Państwowej i Rady Federacji. Gościni podcastu "One mają głos", analityczka PISM Anna Maria Dyner, podkreśla, że w przemówieniu prezydenta usłyszymy to, co słyszeliśmy już wcześniej. - Może z naciskiem na większe zjednoczenie państwa rosyjskiego. I podkreślenie, że Rosja toczy w Ukrainie wojnę z państwami zachodnimi i NATO, które - w zasadzie, patrząc na rosyjską narrację - wypowiedziały wojnę Rosji - ocenia.
"One mają głos" to cykl podcastów Żanety Gotowalskiej, w których dziennikarka rozmawia wyłącznie z kobietami, które zmieniają naszą rzeczywistość. Premiera w co drugą niedzielę.
Jak dodaje Dyner, spodziewa się - po raz kolejny - odniesień do "wielkiej wojny ojczyźnianej". - Ci, którzy walczą w Ukrainie, to bohaterowie - jak ci, którzy ginęli w tej wojnie. Rosja zawsze walczy ze złym Zachodem. Trudno będzie ogłosić Putinowi jakikolwiek sukces. I całe szczęście - podkreśla ekspertka.
- Ponadto Putin będzie chciał pokazać społeczeństwu, że wszystko z Rosją jest w porządku - pod względem gospodarczym, militarnym, każdym. Być może pojawią się zapowiedzi związane ze sferą socjalną - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tych miast chce Putin. Kluczowe wzgórza
"Kampania będzie farsą"
Czy Putin orędziem da sygnał do startu kampanii wyborczej? Anna Maria Dyner podkreśla, że nie powinniśmy robić klisz społeczeństw demokratycznych na Rosję.
- Kampania będzie farsą. Brak wolnych mediów, swobody dyskusji, realnych kontrkandydatów sprawiają, że wyborów nie będzie można uznać za demokratyczne. Putin w ogóle nie przejmuje się sytuacją związaną z wyborami - dodaje.
"Druga armia trzeciego świata"
Co było największą porażką Rosji w Ukrainie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy? - Przede wszystkim to, że Ukrainie na dzień dobry udało się utrzymać funkcjonujące państwo, że Rosjanie musieli wycofać się z zajęcia Kijowa. Później ofensywa charkowska i chersońska - dwa sukcesy Ukrainy, zarazem porażki Rosjan - wylicza ekspertka.
- Porażką jest samo funkcjonowanie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Miała to być druga armia świata. Teraz złośliwie mówi się, że to druga armia trzeciego świata. Widać, że to, co Rosjanie usiłowali pokazać, czyli rosnące w siłę siły zbrojne, nie funkcjonuje - dodaje.
"W Rosji będzie powrót do zorganizowanej przestępczości"
W jej ocenie decyzja o wojnie to jedna wielka porażka Rosji. - Wywołanie tej wojny będzie miało długofalowe konsekwencje dla samego państwa rosyjskiego - ocenia Dyner. Jakie? - Dalsza depopulacja, koncentracja przemysłu na zbrojeniowym, brak inwestowania środków w kwestie socjalne, zastopowanie rozwoju państwa - wylicza.
- Ponadto to, jak wiele osób ze zwichrowanym zdrowiem i psychiką wróci z pola walki w Ukrainie. Tego efekty widzieliśmy w latach 90. i na początku lat 2000. Rosja nie jest państwem, które udziela pełnej pomocy psychologicznej i pomocy w powrocie do zdrowia dla weteranów - dodaje Dyner.
Gościni podcastu zwraca również uwagę na to, że na wojnie Rosjanie wykorzystują więźniów, którym mówi się, że jeśli będą walczyć, ich wyrok będzie anulowany. Istnieje szansa, że te osoby przeżyją i będą dużym problemem w społeczeństwie rosyjskim. - Wojna nie jest żadnym sposobem na resocjalizację kogokolwiek. Będzie powrót do zorganizowanej przestępczości, bardzo dużej jej fali - prognozuje Dyner.
I dodaje, że przerażają ją niektóre trendy funkcjonujące w rosyjskim społeczeństwie. Jak ten wśród młodych Rosjanek. - Jeżdżą do zrujnowanego Mariupolu i wstawiają nostalgiczne zdjęcia na kanały w social mediach - mówi. I zauważa, że "propaganda rosyjska zdehumanizowała Ukraińców".
"Rosjanie będą chcieli zniszczyć Ukrainę"
Czy na rocznicę wojny w Ukrainie Putin planuje coś "wyjątkowego" w tym kraju? - Jeśli miałabym się czegoś obawiać, to zmasowanego ataku na infrastrukturę krytyczną. Mamy świadomość, jak istotne są te działania. Są nastawione na kruszenie morale Ukraińców, wywołanie kryzysu uchodźczego. To też element paraliżowania państwa ukraińskiego - dodaje.
- Zwycięstwem dla Putina nie musi być przejęcie władztwa nad danym państwem. Zwycięstwem może być też jego zniszczenie. Jeśli patrzymy z tej perspektywy, mam coraz więcej obaw, że Rosjanie będą chcieli zniszczyć Ukrainę jak najbardziej się da. By państwo jak najdłużej pozostało dysfunkcyjne - mówi Dyner.
"Panuje dość duży marazm społeczny"
Ekspertka odniosła się także do Białorusi. - Sytuacja wewnętrzna jest trudna. W wyniku agresji Rosji na Ukrainę zapomnieliśmy trochę o tym, co się działo i dzieje w tym kraju - cały czas trwających represjach wobec białoruskiej opozycji, wszystkich, którzy ośmielili się mieć inne zdanie niż Alaksandr Łukaszenka - mówi.
I dodaje, że na Białorusi "panuje dość duży marazm społeczny". - Społeczeństwo prowadzi własną walkę. Nawet jeśli nie jest ona spektakularna, ona jest. Do tego są pewne problemy gospodarcze na Białorusi. Unijne sankcje będą przynosiły swoje efekty i będą negatywnie wpływały na białoruskie finanse - ocenia.
Jak podkreśla, w sytuacji poniekąd uczestnictwa Białorusi w wojnie z Ukrainą, można by spodziewać się konsolidowania się społeczeństwa wokół Łukaszenki. - Tak się na ten moment nie dzieje. Do tego dochodzą kwestie postrzegania go przez Służby Specjalne i wojsko. Wielu zastanawia się, czy Łukaszenka pozostaje głównodowodzącym na Białorusi, czy może niekoniecznie, skoro Rosjanie w zasadzie poczynają sobie, wykorzystując białoruskie terytorium i przestrzeń powietrzną do ataków na Ukrainę - mówi Dyner.
"Białoruś jest dla Rosji kluczowym sojusznikiem"
- Na sytuację wewnętrzną na Białorusi bardzo mocno będzie rzutowało to, co dzieje się wojskowo i militarnie w Ukrainie. Jeśli uda jej się wygrać tę odsłonę wojny czy samą wojnę na dogodnych warunkach, będzie to wpływało na zmianę na Białorusi. Oczywiście w sytuacji, gdy Rosja będzie osłabiona - zaznacza gościni podcastu "One mają głos".
I dodaje, że "nie ma się co oszukiwać - w tym momencie dla Rosji Białoruś, w sensie militarnym, ideologicznym, politycznym, jest kluczowym sojusznikiem". - Białoruś jest klinem, który wbija się pomiędzy państwa NATO a Ukrainę. Rosjanie są w stanie szachować północną granicą Ukrainy - mówi.
Czy możliwy jest zryw społeczny na Białorusi? - Największym błędem rewolucji społecznej z 2020 roku było to, że nikt nie wziął władzy. Możemy mówić, że trzeba było, że zabrakło politycznego lidera, ale sytuacja wtedy była bardzo trudna. Jednak w obecnej sytuacji wojny w Ukrainie i zamordyzmu na Białorusi niespecjalnie oczekuję jakichkolwiek protestów w tym kraju - ocenia Dyner.
"Białoruś może być bardzo długo potrzebna Putinowi"
- Na terytorium Białorusi stacjonują wojska rosyjskie. Ponadto kary zostały bardzo mocno zaostrzone. Mamy też paraliż instytucji politycznych - najdzielniejsi liderzy albo siedzą w więzieniach, albo zostali zmuszeni do wyjazdu. Nie ma takiej siły politycznej, która mogłaby próbować przeciwstawić się Łukaszence - dodaje rozmówczyni.
Jak długo Białoruś będzie potrzebna Putinowi? - Może być mu potrzebna bardzo długo. Do momentu, kiedy będzie istniał "putinizm", imperialne myślenie, Białoruś będzie kluczowa. Celowo, jako odrębne państwo, które ma swój głos w organizacjach międzynarodowych. Ale jako państwo całkowicie uzależnione od Rosji, którego lojalności można być pewnym - podkreśla.
Czytaj też:
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski