Wstyd dla Niemiec? Szef Związku Kombatantów RP: propozycje Niemiec to za mało
Czesław Lewandowski ocenia w rozmowie z portalem Onet.pl, że temat reparacji dla ofiar II wojny światowej nie został zamknięty - choć tak przekonuje rząd w Berlinie. Szef Związku Kombatantów RP krytykuje niemieckie podejście i chwali presję premiera Donalda Tuska, który zasugerował krajowe finansowanie świadczeń - aby zrobić wstyd naszemu sąsiadowi.
Najważniejsze informacje:
- Jak przekonuje szef Związku Kombatantów RP: jego zdaniem sprawa reparacji nie jest uregulowana, a wciąż - ze strony Niemiec - potrzebna jest rekompensata finansowa i moralna.
- Polska odrzuca jednorazowe 10 tys. euro, które proponował w tej sprawie Berlin i chce corocznych wypłat dla wszystkich żyjących ofiar.
- Donald Tusk zasugerował, że Polska może sfinansować świadczenia z własnych środków, jeśli Berlin nie odpowie. Spotkało się to z krytyką w Polsce. Tych słów broni jednak Czesław Lewandowski w rozmowie z Onet.pl.
Na początku grudnia w Berlinie odbyły się konsultacje polsko-niemieckie z udziałem Donalda Tuska i kanclerza Friedricha Merza. W centrum rozmów znalazły się zadośćuczynienia dla żyjących ofiar II wojny światowej.
Zawisł ciężarówką na wiadukcie. Dramatyczne nagranie z USA
Merz przypomniał, że stanowisko rządu RFN się nie zmieniło i że Niemcy przekazały wcześniej 2 mld euro ocalałym z terroru. Tusk odpowiedział, że Polska nie uznaje zrzeczenia się reparacji z lat 50., bo nie odzwierciedlało woli narodu.
Kluczowym argumentem prawnym w tym sporze jest oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 roku. Ówczesne władze komunistyczne ogłosiły, że zrzekają się reparacji wojennych od Niemiec (wtedy NRD):
- Interpretacja Niemiec jest jasna: był to wiążący akt prawa międzynarodowego. Sprawa jest zamknięta prawnie od ponad 70 lat.
- Interpretacja Polski (podnoszona szczególnie przez PiS) jest odwrotna: oświadczenie było nieważne, bo zostało wymuszone przez ZSRR (który chciał odciążyć NRD), a PRL nie był suwerennym państwem.
Poprzedni rząd postanowił podnieść tę kwestię na forum międzynarodowym, zmieniając ją z tematu historycznego w bieżący postulat polityczny. Niezależnie od tego, czy kanclerzem był socjaldemokrata Scholz, czy teraz chadecki Friedrich Merz, stanowisko Berlina jest monolitem: dla Polski nie ma tak dużych i dodatkowych pieniędzy, jakich oczekiwał PiS (ponad 6 bilionów złotych).
Dla Berlina to istotna kwestia. Dla Niemiec wypłacanie pieniędzy Polsce mogłoby otworzyć drogę do roszczeń ze strony innych okupowanych krajów (a one również nie otrzymały od Berlina żadnych środków).
Co z reparacjami wojennymi dla Polski?
Jak wynika z ustaleń Onet.pl, na tym etapie rozmów punktem spornym jest to, czy kwota reparacji zostanie wypłacona jednorazowo - czy też będzie wypłacana corocznie, do końca życia wszystkich poszkodowanych. Niemiecki rząd już rok temu zaproponował jako formę zadośćuczynienia żyjącym ofiarom II wojny światowej przekazanie 10 tys. euro każdej z tych osób. I tutaj ważne zastrzeżenie - kwota ta miałaby być wypłacona jednorazowo.
Czesław Lewandowski, powstaniec warszawski i prezes Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, stanowczo sprzeciwia się tezie, że temat jest zamknięty. - Sprawa reparacji dla Polaków za II wojnę światową wciąż nie jest uregulowana. I nie chodzi tu tylko o aspekt finansowy, ale też psychiczny, emocjonalny, związany z tym, co ci ludzie przeszli. Tu chodzi o rekompensatę za te wszystkie męczarnie - mówi w rozmowie z Onet.pl Lewandowski.
Czy Polska sama wypłaci świadczenia ofiarom?
Tusk podczas spotkania z kanclerzem Niemiec zwrócił się bezpośrednio do strony niemieckiej, podkreślając, że liczba żyjących ofiar nazizmu drastycznie maleje (szacuje się ją obecnie na ok. 40-50 tysięcy osób). Podkreślił, że nie ma czasu na wieloletnie negocjacje.
Tusk zapowiedział, że jeśli w najbliższym czasie nie uzyska od Berlina "szybkiej i jednoznacznej deklaracji" w sprawie zadośćuczynienia dla żyjących ofiar, w przyszłym roku podejmie decyzję, by Polska wypłaciła te środki z własnych pieniędzy. Te słowa spotkały się z krytyką w Polsce, m.in. ze strony opozycji.
Lewandowski uważa ten sygnał za element presji, ale dopuszcza także krajowe wsparcie w razie fiaska rozmów. - Uważam, że było to zagranie taktyczne pana premiera. (...) sądzę, że było to zagranie niejako "va banque" ze strony premiera, które miało pokazać, że jak wy, Niemcy, tego nie wypłacicie, to my to załatwimy, robiąc wam wielki wstyd - podkreśla Czesław Lewandowski.
"W naszym kraju jest wiele rekompensat za to, co kombatanci przeszli, ale powinny one być nie tylko dla kombatantów wojennych, ale także powojennych. Zwróciliśmy się więc o rozważenie możliwości rekompensat dla tych, którzy przeszli front, czy to z tej, czy z drugiej strony. Dla tych, którzy byli zaangażowani w walkę" - mówi dla Onet.pl Lewandowski.
Szef Związku Kombatantów RP zapowiada pismo do premiera w sprawie rozszerzenia systemu rekompensat.
Źródło: Onet.pl, Wirtualna Polska