Rosja kontra państwa NATO. Kiedy realnie może dojść do ataku?

Federacja Rosyjska może ruszyć na Zachód i zaatakować kraje NATO - wieszczą niektórzy analitycy. Głośne tytuły pomijają jedno - najpierw Rosja musi wygrać w Ukrainie. Co wiemy o stanie przemysłu zbrojeniowego i rosyjskiej armii po niemal dwóch latach wojny?

Władimir Putin i rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu
Władimir Putin i rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu
Źródło zdjęć: © East News | GAVRIIL GRIGOROV

"Ze swoimi imperialnymi ambicjami Rosja stanowi największe i najpilniejsze zagrożenie dla krajów NATO. Po zakończeniu intensywnych walk w Ukrainie reżim w Moskwie może potrzebować zaledwie 6 do 10 lat na odtworzenie swoich sił zbrojnych" - piszą Christian Mölling i Torben Schütz, eksperci think-tanku Niemiecka Rada Stosunków Zagranicznych (DGAP).

Media błyskawicznie ogłosiły w tytułach, że "zegar zaczął już tykać" i zostało "6 do 10 lat do wojny z Rosją".

Przed atakiem Rosji ostrzegał także przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO adm. Rob Bauer, poprzedni przewodniczący, a obecnie czeski prezydent Petr Pavel i szef natowskiej logistyki gen. broni Alexander Sollfrank. Dodali jednak, że może się to stać dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie. A - co ważne - jej końca nie widać. Głównie dzięki pomocy militarnej zachodnich sojuszników.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wzbudzanie strachu

Rosyjscy wojskowi i politycy propagandowo zapowiadają jednak, że "Ukraina to tylko etap". Mówił tak m.in. gen. płk. Andriej Mordwiczew, dowódca Centralnego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej. Wtórował mu były prezydent, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew, który napisał w mediach społecznościowych, że "Rosji pozostaje coraz mniej opcji innych niż bezpośredni konflikt z NATO".

- Rosja nieustannie usiłuje wzbudzić strach w społeczeństwach zachodnich widmem wojny i ogromnych strat. Jednak w obecnej sytuacji jej zdolności są ograniczone, więc rosyjską propagandę należy postrzegać przede wszystkim jako sianie strachu i lęku - jako substytutu realnych możliwości - mówi dr Michał Piekarski, specjalista ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Do tego dochodzi aspekt wewnętrzny - mobilizacja społeczeństwa wokół obrazu wroga, którego istnienie uzasadnia choćby kryzys gospodarczy - winni są imperialiści ze zgniłego Zachodu. Zupełnie jak w czasach stalinowskich - dodaje ekspert.

Ryzyko rosyjskiego ataku

A jakie jest realne ryzyko rosyjskiego ataku? - Obecnie? Znikome - odpowiada krótko dr Piekarski. - Rosyjska armia jest zaangażowana w wojnę w Ukrainie i ponosi tam ogromne straty. Same dane analityków Oryxa, według których Rosja straciła prawie dwa i pół tysiąca czołgów, ponad sto śmigłowców i prawie sto samolotów, są wręcz porażającą skalą strat - dodaje.

Podobnie uważa sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który stwierdził, że "nie widzimy żadnego bezpośredniego zagrożenia militarnego ze strony Rosji dla sojuszników z NATO lub regionu".

"Rosja może zaatakować Zachód tylko w jeden sposób"

- W tej chwili Rosja może realnie zaatakować Zachód tylko w jeden sposób. Są to działania hybrydowe - od dezinformacji, poprzez akcje polityczne, aż po sabotaż. I to się dzieje - zauważa dr Piekarski. - Gdyby Rosja zaczęła teraz pełnoskalową wojnę z Europą, poniosłaby sromotną klęskę - uważa specjalista.

Jest to związane z ogromnym zaangażowaniem Rosjan w Ukrainie. Szacuje się, że w lutym 2022 roku ruszyło tam od 130 tys. do 150 tys. wyszkolonych żołnierzy kontraktowych. Teraz w Ukrainie może być nawet 320 tys. rosyjskich żołnierzy, w większości zmobilizowanych rezerwistów i poborowych. Cała rosyjska armia liczy obecnie ok. 1,15 mln osób.

Do tego na froncie znajduje się ok. 1,5 tys. czołgów, niemal 2 tys. lufowych systemów artyleryjskich i ok. 800 systemów rakietowych. Wedle analizy fotografii i filmów Rosjanie stracili ponad 2,2 tys. czołgów. Analitycy Oryx szacują, że Ukraińcy bezpowrotnie zniszczyli ok. 10 proc. rosyjskich czołgów.

Uzupełnianie strat

O ile Rosjanie straty osobowe uzupełniają bezproblemowo (choć poziom wyszkolenia trafiających na front żołnierzy jest niewiarygodnie wręcz niski), tak uzupełnienie strat w sprzęcie technicznym stanowi już problem. Szacunkowo, wedle rosyjskich doniesień, fabryka czołgów Uralwagonzawod, która produkuje nowe czołgi T-90M i modernizuje T-72B3 i T-80BW, jest w stanie dostarczyć 50 czołgów miesięcznie.

Rosjanie mają przede wszystkim problem z produkcją uzbrojenia na wysokim poziomie. Od dekad rosyjski przemysł miał problem z wytwarzaniem specjalistycznego wyposażenia, zwłaszcza elektroniki i optyki. Sankcje Zachodu jeszcze pogłębiły ten problem.

Dużym problemem są także finanse. Rosjanie już ponad dekadę temu postanowili, że ze względów finansowych skupią się na modernizacji już posiadanego parku czołgowego, zamiast inwestować w nowe pojazdy. Podobnie dzieje się w przypadku okrętów.

Marynarka Wojenna Federacji Rosyjskiej początkowo określiła zapotrzebowanie na 20-30 fregat rakietowych typu Admirał Gorszkow, które miały być końmi roboczymi floty. Ze względów finansowych plany ograniczono do 15, a następnie 10 sztuk. Od 2006 roku wybudowano trzy okręty. Budowa pięciu trwa.

- Sprzęt, jaki byłby potrzebny do odbudowy armii w warunkach sankcji i kryzysu gospodarczego musi być jak najtańszy i jak najprostszy, pasujący do czegoś, co należy nazwać gospodarką wojenną - uważa dr Piekarski.

- Stąd też nawet pesymistyczny scenariusz - odbudowy rosyjskiego potencjału siłami krajowego przemysłu - musi zakładać wieloletni proces, być może trwający dekadę lub więcej. Ponadto trzeba pamiętać, że dostęp do zaawansowanych komponentów, choćby elektroniki, może być utrudniony. Ponadto po 2022 roku nastąpił exodus specjalistów choćby z branży IT - dodaje ekspert.

Braki w broni precyzyjnej są dla Rosji najbardziej odczuwalne. Brakuje nie tylko komponentów, ale i inżynierów. Jak informuje ukraiński i brytyjski wywiad, z zaplanowanej na sierpień produkcji około 100 pocisków balistycznych i manewrujących, Rosji miało udać się wyprodukować zaledwie połowę. Dlatego właśnie rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę drastycznie spadły.

Kiedy Rosja będzie gotowa?

- Czas potrzebny na odbudowę potencjału militarnego będzie długi - twierdzi dr Piekarski. - Niezbędne bowiem jest uzupełnienie strat już poniesionych, zastąpienie lub remont zużytego sprzętu oraz modyfikacja konstrukcji uzbrojenia - podkreśla.

Do tego należy wziąć pod uwagę, że ocalały z wojny sprzęt będzie mocno zużyty. Na froncie przekraczane są wszelkie normy zużycia silników, luf, zawieszenia. Ten sprzęt również należy wymienić, albo przeprowadzić gruntowny remont.

- Nasze szacunki wahają się od pięciu do 10 lat, w zależności od tego, jak skuteczne będą sankcje i w jakim stopniu będą w stanie znów nasycić wojsko technologią - mówił w Kongresie szef amerykańskiej Wojskowej Agencji Wywiadowczej (DIA), gen. por. Scott Berrier. Lata liczył oczywiście od momentu zakończenia wojny z Ukrainą potencjalnym rosyjskim zwycięstwem.

Aby nie doszło do odbudowy rosyjskiego potencjału, potrzebna jest konsolidacja wysiłków państw zachodnich i pomoc Kijowowi w powstrzymaniu agresora. Nie można przy tym zasypiać gruszek w popiele. Państwa NATO nie tylko nie mogą przestać pomagać Ukraińcom, ale przede wszystkim powinny odbudować potencjał własnych armii. Im dłużej broni się Ukraina, tym Zachód ma więcej czasu na wzmocnienie swoich własnych sił.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjanato
Wybrane dla Ciebie