Richard Harris opracował plan uratowania dzieci z jaskini w Tajlandii. Gdy z niej wyszedł, dowiedział się o śmierci ojca
Anestezjolog Richard Harris odgrywał kluczową rolę podczas przygotowywania i przeprowadzania operacji ratunkowej dzieci z jaskini w Tajlandii. Dzień po szczęśliwym finale akcji dowiedział się, że jego ojciec nagle zmarł.
11.07.2018 | aktual.: 29.03.2022 14:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Harry postawił akcję ratunkową na pierwszym miejscu. Teraz musi wrócić do domu i zmierzyć się z tym, co wydarzyło się w ciągu nocy - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera dyrektor Andrew Pearce, który pracuje razem z Richardem Harrisem (zwanym Harrym) w australijskim pogotowiu ratunkowym.
Anestezjolog będący również płetwonurkiem odegrał kluczową rolę w operacji ratunkowej 12 nastolatków oraz ich trenera uwięzionych w tajlandzkiej jaskini. Brał udział w przygotowaniu planu i oceniał stan zdrowia i kondycję chłopców, dzięki czemu m.in. wyznaczono, którzy zostaną wyprowadzeni najpierw.
- Jego wyjątkowe umiejętności wykwalifikowanego doktora oraz szerokie doświadczenie jako nurka jaskiniowego były wybitnie istotne dla finału akcji - powiedział mjr Alex Rubin, członek Australijskich Sił Obrony.
Nikt nie spodziewał się, że podczas pobytu Harrisa w Tajlandii w jego rodzinnym kraju dojdzie do rodzinnego dramatu. Ojciec anestezjologa zmarł w środę rano. - To był całkowity, niespodziewany szok - przyznał Andre Pearce. Nie podano przyczyny zgonu mężczyzny.
We wtorek akcja ratunkowa w tajlandzkiej jaskini w Tham Luang została zakończona. Płetwonurkowie wyprowadzili bezpiecznie 12 nastolatków z piłkarskiej grupy "Dzikie Dziki" oraz 13 osobę - ich trenera.
Ujawniono, że po uratowaniu całej grupy doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Urządzenia wypompowujące wodę na zewnątrz jaskini przestały działać, gdy wewnątrz nurkowie i inni wolontariusze zbierali sprzęt.
Akcja ratunkowa w Tajlandii. Była ekstremalnie trudna
Pierwszy etap akcji ratowniczej rozpoczął się w niedzielę. Płetwonurkom udało się wydostać z jaskini czterech chłopców. Na tym poprzestano, by uzupełnić zapasy tlenu. W poniedziałek akcję wznowiono.
Płetwonurkowie wykorzystali doświadczenia z poprzedniego dnia, dzięki czemu akcja przebiegła szybciej i sprawniej, niż zakładano. Udało się pomóc kolejnym czterem chłopcom. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy kolejnego dnia uda się wydostać ostatnich 5 osób - czterech nastolatków oraz ich trenera.
Dowódca operacji zastrzegał, że do tej pory plan układano tak, by pomagać po czterem chłopcom. Ale we wtorek po południu poinformowano, że wszyscy nastolatkowie oraz ich trener zostali uratowani. Zapewniono, że są w "dobrym stanie", ale muszą przejść kwarantannę.
Chłopcy weszli do jaskini po treningu w sobotę 23 czerwca. Odnaleziono ich w zeszły poniedziałek, po 9 dniach poszukiwań. Odwrót nastoletnim piłkarzom i ich trenerowi odcięła woda zalewająca wąskie wejście, z którego skorzystali. Przeżyli, bo znaleźli komorę powyżej poziomu wody.
Źródło: Agencja Reutera
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl