Tajlandia. Akcja ratunkowa w jaskini Tham Luang. Nowe informacje o stanie ocalonych
Z najnowszych doniesień wynika, że większość z chłopców uratowanych z zalanej jaskini Tham Luang straciła po 2 kilogramy. Nie stwierdzono jednak wśród nich poważnych infekcji.
Czterech chłopców i ich 25-letniego opiekuna uratowano we wtorek. Był to trzeci etap spektakularnej akcji ratunkowej, którą z zapartym tchem śledził cały świat.
Wydobyci z jaskini zostali przetransportowani do szpitala w Chiang Rai. Przebywa tam także ośmiu członków drużyny uratowanych w niedzielę i poniedziałek.
Lekarze twierdzą, że uratowani muszą pozostać w szpitalu przez co najmniej siedem dni. Życie żadnego z nastolatków nie jest zagrożone. Cała uratowana trzynastka objęta została opieką psychologów.
Z komunikatu tajlandzkiego resortu zdrowia wynikało wcześniej, że dwóch chłopców wydobytych w niedzielę może mieć zapalenie płuc. Podano im antybiotyki, byli pod obserwacją. Trzymani byli w izolatkach.
Niebezpieczne wirusy
Teraz przedstawiciele tajlandzkiego resortu zdrowia zapewniają, że chłopcy uratowani z jaskini Tham Luang Nang Non są w dobrej kondycji. Lekarze poinformowali, że nie stwierdzono u nich poważnych infekcji. Wiadomo tylko, że większość z nich straciła po 2 kilogramy. Ratownicy, którzy brali udział w akcji, mają być z kolei monitorowani pod kątem chorób - podaje IAR.
Lekarze obawiali się zarażenia wirusem Nipah, przenoszonym przez nietoperze. Inne niebezpieczne infekcje mogły zostać spowodowane przez zanieczyszczoną wodę. Dopóki nie będą znane wyniki wszystkich badań, młodzi pacjenci mogą widzieć swoje rodziny tylko przez szyby izolatek. Nie mogą spotykać się z najbliższymi także ze względu na to, że mają osłabiony system odpornościowy.
Po ponad dwutygodniowym pobycie w jaskini wszyscy chłopcy byli zziębnięci, wygłodniali i mieli spowolnione tętno. Niektórzy muszą nosić ciemne okulary, aby ich oczy przyzwyczaiły się na powrót do światła słonecznego. Lekarze są też ostrożni jeśli chodzi o dietę uratowanych. Na razie są odżywiani czekoladą, pieczywem i ryżem na mleku. Nie dostają potraw z mięsa, o których marzyli pod ziemią.
Co może im dolegać?
Jak tłumaczył nam prof. Adrian Chabowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, uwięzieni w jaskini przez ostatnie dni byli narażeni na bakterie, wywołujące groźne choroby. Chodzi m.in. o histoplazmozę zwaną chorobą jaskiniową (grzybiczą infekcją płuc).
Co jeszcze może dolegać młodym piłkarzom i ich trenerowi? - Po tak wyjątkowej sytuacji należy przeprowadzić pełną diagnostykę. Zacząć można od sprawdzenia zaburzeń elektrolitowych i tego, jaka woda była spożywana - mówił lekarz fizjolog. Zaznaczył, że kolejne ważne kwestie to m.in. te dotyczące stresu, zaniku mięśni, zaburzeń snu i czuwania oraz problemów ze wzrokiem.
- Powrót do normalnego trybu życia wymaga czasu. Na początku chłopcy muszą być odżywiani pokarmami płynnymi i lekkostrawnymi. Po kilku dniach w jaskini ich organizm przeszedł przecież prawdopodobnie na katabolizm, czyli zaczął zużywać te zapasy energii, które zostały wcześniej zmagazynowane - tłumaczył Chabowski.
Uwięzieni w jaskini. Spektakularna akcja
12 chłopców z drużyny piłkarskiej "Dzikie dziki" utknęło w jaskini Tham Luang Nang Non 23 czerwca. Odwrót nastoletnim piłkarzom i ich trenerowi odcięła woda zalewająca wąskie wejście, z którego skorzystali. Przeżyli, bo znaleźli komorę powyżej poziomu wody. Zaginionych odnaleziono dopiero po 9 dniach poszukiwań.
W niedzielę, po dwóch tygodniach uwięzienia, rozpoczęto spektakularną akcję uwalniania chłopców z zalanej jaskini. Młodzi piłkarze, z których większość nie potrafi nawet pływać, mieli do pokonania kilka kilometrów krętych, bardzo wąskich miejscami korytarzy. Większość była zalana wodą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl