Premier reaguje na doniesienia ws. rakiety. Padły mocne słowa

- Absolutne kłamstwo - tak premier Mateusz Morawiecki reaguje na doniesienia "Rzeczpospolitej", jakoby generał generał Tomasz Piotrowski dzwonił do niego w grudniu w sprawie upadku rosyjskiej rakiety w lesie pod Bydgoszczą. - Myślę, że jest to niestety dobry przykład działania ruskiej propagandy - stwierdził szef rządu.

Morawiecki zaprzecza doniesieniom "Rz"
Morawiecki zaprzecza doniesieniom "Rz"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Rafał Guz
Adam Zygiel

01.06.2023 | aktual.: 01.06.2023 17:18

"Rz" wskazuje, że od początku ujawnienia incydentu z rosyjską rakietą premier Mateusz Morawiecki oraz szef MON Mariusz Błaszczak zgodnie utrzymywali, że o sprawie dowiedzieli się dopiero pod koniec kwietnia, choć rakieta spadła w lesie w grudniu. Minister publicznie obwinił Dowódcę Operacyjnego Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego o "szereg zaniedbań".

Według gazety, Dowódca Operacyjnego Sił Zbrojnych podjął próbę poinformowania o incydencie premiera Mateusza Morawieckiego w grudniu. Ten jednak nie odebrał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Premier: absolutne kłamstwo

Do sprawy odniósł się sam szef rządu podczas konferencji prasowej w Mołdawii. - Raz jeszcze podkreślam, nic nie wiedziałem o tym w grudniu, dowiedziałem się pod koniec kwietnia. Gazeta "Rzeczpospolita" niestety przedstawiła absolutne kłamstwo - mówił.

- Myślę, że jest to niestety dobry przykład działania ruskiej propagandy, choć można się zastanowić, jakie były intencje redakcji tej gazety w przedstawieniu tak piramidalnej bzdury, tak wyssanej z palca bzdury, absurdu, nonsensu. Nic co tam zostało napisane nie jest prawdą - stwierdził.

Podkreślał, że nie otrzymał telefonu od generała Piotrowskiego. - Coś potwornego, jakich kłamstw się dopuściła gazeta "Rzeczpospolita" - mówił.

Morawiecki o "lex Tusk": nie blokuje nikomu startu w wyborach

Premier został także zapytany o komisję ds. badania wpływów rosyjskich, którą powołała ustawa nazywana "lex Tusk". Stwierdził, że wyjaśnił przywódcom innych państw sytuację związaną z komisją.

- Wyraźnie zeszło już powietrze z tego nadmuchanego do niemożności balona przez naszą opozycję, która posługując się różnego rodzaju fake newsami próbowała pobudzić w Komisji Europejskiej wszelkie możliwe struny, aby wystąpiono przeciwko nam - mówił.

Przekonywał, że działanie komisji "nikomu nie blokuje startu w wyborach". Wyjaśnił, że "jest możliwość szybkiego odwołania się od decyzji komisji do sądu w pierwszej instancji, a potem oczywiście w drugiej instancji, a więc nie ma tutaj zagrożenia".

Rząd zaprzecza doniesieniom "Rz"

Wcześniej doniesieniom zaprzeczał rzecznik rządu Piotr Müller.

"Informacje z artykułu w dzienniku 'Rzeczpospolita' dotyczące raportowania do premiera o wydarzeniach w dniu 16 grudnia 2022 są absolutnie nieprawdziwe. Premier nie był informowany w grudniu o incydencie. Nie było też żadnej informacji telefonicznej do premiera, o której mowa w artykule. Podane przez gazetę informacje są kłamstwem" - czytamy.

Komunikat w tej sprawie pojawił się też na koncie Ministerstwa Obrony Narodowej. "Dzisiejsza "Rzeczpospolita" zawiera nieprawdziwe informacje. Zgodnie z faktami przedstawionymi podczas konferencji 11 maja br., szef MON nie był informowany o rakiecie, która pojawiła się w polskiej przestrzeni powietrznej ani o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej 16.12.2022" - przekazało ministerstwo.

Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą

16 grudnia podczas zmasowanego ataku rakietowego na Ukrainę pocisk Ch-55 został odpalony prawdopodobnie z samolotu znajdującego się nad terytorium Białorusi. Następnie wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Według przedstawicieli Biura Bezpieczeństwa Narodowego pocisk był monitorowany, ale służby straciły go z pola widzenia, gdy spadł w lesie pod Bydgoszczą. Z nieznanych przyczyn poszukiwań nie kontynuowano. Rakieta, która była wbita w ziemię, została odnaleziona przez przypadkowego spacerowicza w kwietniu niedaleko wsi Zamość koło Bydgoszczy.

Część mediów, w tym dziennik "The Wall Street Journal", wskazywało, że miejsce upadku może nie być przypadkowe. - W odległości 10 mil (16 km - red.) znajduje się centrum szkoleniowego NATO. Unaoczniło to wyzwania dla obrony przestrzeni powietrznej Sojuszu - komentują Amerykanie.

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (357)