"Nie zawahamy się". KE potwierdza, że wpłynął list z Polski
Jest odpowiedź polskiego rządu na list unijnego komisarza ds. sprawiedliwości. Didier Reynders poprosił o dodatkowe wyjaśnienia w sprawie ustawy powołującej komisję ds. badania rosyjskich wpływów. Pismo z polskim stanowiskiem przesłał wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.
01.06.2023 | aktual.: 01.06.2023 17:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wpłynięcie listu z Polski do sekretariatu komisarza Reyndersa potwierdził rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Christian Wiegand. W oświadczeniu wyraził nadzieję, że pismo od polskiego wiceministra spraw zagranicznych "dodatkowo przyczyni się do analizy ustawy".
Polska odpowiada Reyndersowi ws. "lex Tusk"
"Nie zawahamy się przed podjęciem natychmiastowych działań w razie potrzeby" - zaznaczył rzecznik KE.
Jak podaje RMF FM, powołując się na polskie źródła dyplomatyczne, w liście są "obszerne wyjaśnienia", które mają "odpowiadać na wszystkie wątpliwości KE".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z ustaleń RMF FM wynika, że Szymon Szynkowski vel Sęk napisał, że w ocenie polskiego rządu komisja ds. badania rosyjskich wpływów nie będzie mogła ograniczyć prawa startu w wyborach parlamentarnych.
"Lex Tusk". List z Polski u komisarza KE
Wiceszef polskiej dyplomacji stwierdził też, że istnieje kontrola sądowa komisji, od jej decyzji przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, a samą decyzję można wstrzymać do czasu uprawomocnienia się wyroku.
Jak zauważa stacja, Reynders prosił też o przekazanie wszystkich istotnych dokumentów związanych z procesem legislacyjnym, m.in. o opinie biur legislacyjnych Sejmu i Senatu oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie jest jasne, czy kopie tych dokumentów wysłano komisarzowi.
Rzecznik KE, potwierdzając wpłynięcie polskiej odpowiedzi, powtórzył wątpliwości ze środowej debaty w Parlamencie Europejskim. Stwierdził, że ustawa "jest sprawą, którą KE śledzi z dużym niepokojem", bo "budzi poważne obawy co do zgodności z prawem UE".