Sami zaatakują stolicę, żeby oskarżyć Kijów? Były agent KGB tłumaczy
Kreml może "odegrać" atak rakietowy na Moskwę, by potem obwinić o niego Kijów - tak uważa były agent KGB Siergiej Żirnow. Według niego to właśnie po to ostentacyjnie rozmieszczono w stolicy systemy obrony powietrznej.
19 stycznia świat obiegły zdjęcia przedstawiające element systemu obrony powietrznej umieszczony na dachu ministerstwa obrony narodowej w Moskwie. Kilka dni wcześniej pojawiły się doniesienia o baterii rakiet S-400, które zainstalowano w jednej z dzielnic miasta. Były agent KGB Żirnow ocenił w rozmowie z ukraińską agencją Unian, że ta ostentacja może być zwiastunem antyukraińskiej prowokacji.
- Może zamierzają odegrać "ukraiński atak rakietowy" na Moskwę. Zestrzelą tam kilka rakiet, a jedna rakieta zniszczy budynek mieszkalny w stolicy - stwierdził.
"To prawdziwa głupota"
Zdaniem Żirnowa demonstracyjne rozmieszczenie obrony przeciwlotniczej w Moskwie to "prawdziwa głupota z wojskowego punktu widzenia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Oni wprost mówią wrogowi, gdzie jest ich obrona powietrzna. A jeśli wiesz, gdzie jest obrona, to możesz w nią trafić lub ją ominąć. Z reguły rozmieszczenie stanowisk obrony przeciwlotniczej to tajna informacja - zaznaczył.
Ukraina nie musi niczego demonstrować
Żirnow uważa, że Ukraina pokazała Rosjanom, jakie są jej możliwości, przeprowadzając udane uderzenia na lotniska wojskowe w Diagilewie i Engelsie. Kreml poczuł, że siły Kijowa mogą stworzyć zagrożenie dla bombowców strategicznych, a tym samym dla tzw. triady nuklearnej Putina.
- Nie doceniamy tego, co stało się w Diagilewie, Engelsie. To są dwie bazy lotnictwa strategicznego Federacji Rosyjskiej. Znajdują się tam bombowce strategiczne, które są w stanie przenosić broń jądrową. One powinny być lepiej chronione niż Kreml - podsumował były agent KGB.
Czytaj też:
Źródło: Unian