Publiczne pranie brudów i "przegrzewanie Tuska". Działacze PiS zaniepokojeni
Część działaczy PiS traci wiarę w słuszność decyzji podejmowanych przez partyjną centralę. Niektórzy z nich mówią: "zaczynamy przegrzewać z Tuskiem". Nie kryją obaw o indywidualne wyniki w okręgach i zastanawiają się, czy nastroje w sztabie nie rozmijają się z nastrojami w partyjnych "dołach".
04.10.2023 | aktual.: 04.10.2023 17:04
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
2 października, dzień po najważniejszym jak dotąd weekendzie w kampanii wyborczej. Zbiera się sztab Prawa i Sprawiedliwości. Podsumowuje konwencję PiS, rozmawia o Marszu Miliona Serc, ustala przekaz na najbliższe dni i szykuje agendę na kluczowy etap kampanii.
Rozmowy są długie, a niektórzy członkowie sztabu muszą zdążyć na samolot do Strasburga, by dotrzeć na posiedzenie Parlamentu Europejskiego. To właśnie tam odbywa się dwudniowa debata na temat paktu migracyjnego.
Polityka migracyjna to temat bardzo ważny dla PiS, mobilizujący wyborców i ogniskujący główny przekaz rządzących w tej kampanii. A ten wymierzony jest przede wszystkim w Donalda Tuska.
- Nie schodzimy z obranej ścieżki. Powrót Tuska do władzy to dramat dla Polski i będziemy to konsekwentnie powtarzać - mówią współtwórcy kampanii PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jak to, atakują nas bracia?"
W poniedziałek późnym popołudniem na prorządowym portalu braci Karnowskich wPolityce.pl ukazuje się wywiad, który niepokoi polityków PiS. Działacze rozsyłają sobie go poprzez komunikatory i w nieco żartobliwym tonie komentują: "jak to, to już bracia nas atakują?".
Chodzi o rozmowę z życzliwym obecnej władzy prof. Arkadiuszem Jabłońskim, który w rozmowie z portalem Karnowskich krytykuje strategię PiS opartą na "antytuskizmie" i docenia sukces Marszu Miliona Serc Koalicji Obywatelskiej.
Socjolog dziwi się, że PiS "wchodzi na boisko, na którym wygodniej gra się przeciwnikowi". - PiS ma co przedstawiać, ma program, wiarygodność, a tymczasem wprowadziło ten "antytuskizm", który na konwencji PiS [w Katowicach] chyba aż za bardzo był słyszalny. Brakowało entuzjazmu, żywiołowości, a raczej szedł przekaz: "trzymajmy się, żeby czasem Tusk nie doszedł do władzy" - przyznaje prof. Jabłoński.
Twierdzi też, że "lepiej dla PiS, jeśli będzie przedstawiał pozytywny przekaz, a nie prezentował się tylko w opozycji do władzy Tuska". O uderzaniu w byłego premiera mówi, że jest to działanie "sztuczne".
Cios w środek narracji PiS
Jeden z działaczy PiS, który przeczytał wywiad, napisał do nas: "profesor ma rację". Inny: że niektórzy się "niepokoją", że "kampania buksuje" i że "ludzi nam życzliwych trzeba słuchać, a nie się obrażać". - To troskliwa życzliwość i sugestia, że musimy zrobić coś więcej. Nie możemy osiadać na laurach. Musimy słuchać wszystkich stron i analizować wszystkie warianty działań - mówi jeden z rozmówców.
Wywiad z prof. Jabłońskim - który komentuje politykę m.in. w TVP czy Radiu Maryja - jest problematyczny dla PiS, bo uderza w sam środek narracji rządzących o Tusku. To wszak na przewodniczącym PO właśnie skupiona jest negatywna kampania formacji Jarosława Kaczyńskiego. I tak ma być aż do ciszy wyborczej.
Powód? Mobilizacja twardego elektoratu PiS. Według sztabowców nic tak nie stymuluje negatywnych emocji u zwolenników obecnej władzy, jak przypominanie o Tusku. - On działa jak płachta na byka - mówią.
Przyznaje to zresztą otwarcie sam premier Mateusz Morawiecki, były doradca Donalda Tuska w Radzie Gospodarczej w latach 2010-12, który w Stalowej Woli na spotkaniu z mieszkańcami i działaczami PiS przyznał: - Musimy pobudzić ludzi, bo oni (opozycja) i ich elektorat są bardziej zmobilizowani od naszego.
Nikt w PiS-ie nie udaje też, że w Marszu Miliona Serc zorganizowanym przez Koalicję Obywatelską wzięło udział (jak stwierdził Jarosław Kaczyński) 60 tys. osób. Ale nikt tego oficjalnie nie przyzna. Oficjalny przekaz jest taki: Tusk zwiózł hejterów i działaczy, zmobilizował trochę mieszkańców stolicy i tyle. - Gratuluję moim kolegom dobrego samopoczucia - mówi lokalny działacz PiS, mając na myśli partyjną centralę.
"Samozadowolenie, przewidywalność, przekaz dla najtwardszych"
Taki przekaz, oparty głównie na zniechęcaniu do Tuska - jak słyszymy - niepokoi część działaczy PiS i kandydatów tej partii z list wyborczych. Owszem, wszyscy z nich przyznają, że powrót Tuska do władzy to "czarny scenariusz", ale jednocześnie twierdzą, że "to nie może być wszystko". - Niektórzy z nas walczą o przetrwanie. A dla nas kampania i wyniki wyborów to dziś loteria. Nie wiemy, czy wszystko idzie w tym kierunku, w którym powinno - przyznaje jeden z rozmówców kandydujących do Sejmu.
Chodzi zwłaszcza o kandydatów z okręgów "na styku" i tych, którzy startują z dalszych miejsc na liście. - Oni się boją o swoje wyniki, a nie znają bieżących sondaży zamawianych przez centralę. Nie wiedzą do końca, jaki jest stan rzeczy, w jakim miejscu jesteśmy, co jesteśmy w stanie osiągnąć i jaki jest nasz sufit - słyszymy.
Nasi rozmówcy - szeregowi działacze i mniej znani posłowie - nie są w stu procentach przekonani co do linii obranej przez centralę PiS. - Walenie w Tuska - OK, ale to chyba za mało. Myśmy się za bardzo na tym zafiksowali. Jasne, trzeba o nim mówić, ale moim zdaniem zgubiliśmy gdzieś proporcje - twierdzi polityk PiS.
I dodaje: - Mamy naprawdę superprogram. Sporo fajnych propozycji. I co? Nie rozmawiamy o tym, nie przebijamy się z tym w mediach, za bardzo skupiamy się na przeciwniku. Czy jesteśmy w stanie na tym dojechać do trzeciej kadencji? Nie wiem.
Zobacz także
PiS założyło sobie utrzymanie samodzielnej większości w Sejmie i kontynuowanie rządów bez koalicjanta. Szkopuł w tym, że mobilizacja wyłącznie własnych wyborców może rządzącym nie wystarczyć. Stąd obawy u części partyjnych działaczy.
Jeden z nich pyta: - Kiedy ktoś się zorientuje, że przegrzewamy już z Tuskiem?
Inny: - Oni siedzą w centrali i obmyślają "wielką kampanię", a my w terenie gryziemy trawę i siwiejemy.
Sztab - jak słyszymy - tych obaw nie podziela. Jego członkowie twierdzą nieoficjalnie, że PiS ma "dużo lepsze sondaże niż te publikowane w mediach" [chodzi o "sondaże wewnętrzne zamawiane przez partie - przyp. red.], że "pozytywna kampania nikogo nie przekonuje" (pisała o tym Interia), a kluczem do sukcesu jest rozbudzenie emocji, skrajna polaryzacja i zderzenie ze sobą dwóch wizji Polski: PiS i Tuska.
Centrala PiS szykuje ponoć jeszcze "kilka niespodzianek" na koniec kampanii. Jakich? Tajemnica. Niemniej członkowie sztabu wydają się być pewni swego. Nie wszyscy jednak podzielają ten entuzjazm.
"Końcówka obecnej kampanii PiS coraz bardziej przypomina Platformę na ostatniej prostej w 2015. Szablonowość, przewidywalność, monotematyczność (wtedy PO straszyła Kaczyńskim, dziś PiS straszy Tuskiem), brak świeżości, samozadowolenie, przekaz tylko dla najtwardszych" - napisał na portalu X (dawnym Twitterze) analityk i ekspert od geografii wyborczej Marcin Palade.
Publiczne kłótnie
Na 10 dni przed ciszą wyborczą nie pomagają - najdelikatniej rzecz ujmując - publiczne kłótnie między czołowymi politykami PiS. We wtorek 3 października, europoseł PiS i były szef sztabu wyborczego tej partii Tomasz Poręba ostro zareagował na wywiad członka sztabu PiS Adama Bielana, który wspomniał o jego odwołaniu z funkcji szefa kampanii.
"To chyba nie najlepszy czas na twoje kłamliwe, puszczane brudnym tłustym paluchem spiny? Skoncentruj się chłopie na kampanii, bo już niejedną położyłeś, a po Smoleńsku zostawiłeś PiS. Przypadek? Wątpię. Powiedzieć piąta kolumna to w twoim przypadku, nic nie powiedzieć" - napisał w mediach społecznościowych Poręba (pisownia oryginalna).
Działacze PiS - jak słyszymy - byli tym wpisem zdumieni. Politycy formacji Kaczyńskiego łapali się za głowy, a opozycja kpiła z tego, że w kluczowym momencie kampanii ważni ludzie z PiS obrzucają się publicznie błotem.
Warto przy tym wspomnieć, że wspomniany Adam Bielan jest zwolennikiem zaostrzania przekazu i konfrontacji z Tuskiem. W Wirtualnej Polsce niedawno pisaliśmy niedawno, że brutalizacja kampanii ma dać PiS-owi określone rezultaty.
Zobacz także
Plan KO: przetrzymać szturm PiS, dać nadzieję na zmianę
Zgoła odmienną strategię ma realizować Koalicja Obywatelska. - Widzimy, że PiS chce nas sprowokować. Te wszystkie bełkotliwe nocne wpisy Morawieckiego o partaczach, fakt, że poświęcają Donaldowi wszystkie swoje wystąpienia - to już jest tak żałosne, że my naprawdę możemy tylko współczuć strachu i frustracji, a nie reagować. Niech zostaną z tym sami - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską sztabowiec Koalicji Obywatelskiej.
Inny dodaje: - Niech oni krzyczą, atakują, grożą, a my będziemy ponad to. Nie rezygnujemy z punktowania ich, ale inaczej rozłożymy akcenty. Mówimy o rozliczaniu afer, ale bardziej skupiamy się na przyszłości. Bo to ludzi interesuje przede wszystkim.
Według naszych informacji największa partia opozycyjna przez 10 ostatnich dni kampanii chce skupić się na optymistycznym przekazie dla Polaków: mówić o "nadziei", "aspiracjach", "naprawie", "łączeniu" i "skuteczności". To ma być kontrast z tym, co - jak twierdzą politycy PO - prezentuje PiS.
Przekaz ten zawiera się w najnowszych spotach Koalicji Obywatelskiej.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl