Przeszła "przebudzenie". Potem błagała córkę, by nie umierała dzisiaj
Wiedzą, jak ominąć system, żeby nie zaszczepić dziecka. O tych, którzy do nich dołączają, mówią "przebudzeni". Teraz także oni znają "całą prawdę" i "uratowali dzieci przed eksperymentem". Klaudia była jedną z nich. Najpierw nawracała innych. Później błagała córkę, by jeszcze nie umierała.
Jest rok 2021. Klaudia rodzi córkę w Londynie. Mała Matylda przychodzi na świat w maju, gdy w Europie nadal trwa pandemia koronawirusa. Już na następny dzień kobieta zostaje wypisana do domu. Klaudia dopiero po kilku dniach w czasie rozmowy z koleżanką z Polski orientuje się, że córki nikt w szpitalu nie zaszczepił. (W Polsce bezpośrednio po urodzeniu noworodkom podaje się witaminę K. Noworodki otrzymują też szczepienie przeciw gruźlicy i WZW typu B).
Podczas jednej z wizyt położna sama zaczyna temat. Zachęca, by zrobić to jak najszybciej na własną rękę. Mówi, że w Wielkiej Brytanii szczepienia są nieobowiązkowe ale darmowe i informuje Klaudię o ich zaletach. W tym samym czasie ministerstwo zdrowia rejestruje kolejne liczby zakażeń COVID-19. Klaudia postanawia więc przeczekać. Na szczepienie niemowlęcia na razie nie pójdzie.
Kilka miesięcy później umiera mama Klaudii. Ich dom pod Jasłem stoi pusty. W Londynie czynsz i opłaty są zawrotne. Razem z mężem podejmują decyzję. Kacper podczas pandemii pracuje zdalnie. W firmie mówią, że ta forma pracy jest możliwa też na dłuższą metę. Klaudia jest fryzjerką, więc pracę znajdzie wszędzie. Klamka zapadła. Wracają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W 2022 roku zaczynają życie na nowo. Starzy znajomi dość szybko sobie o nich przypominają. Wiele mówi się wtedy o szczepieniach na koronawirusa. W małej wsi pod Jasłem prawie wszyscy są sceptyczni. "Chyba nie będziesz brać tej szczypawki?!" - pytają zbulwersowani. Jednocześnie Klaudia zapisuje Matyldę do przychodni. Tam lekarz rodzinny wyznacza terminy kalendarza szczepień dla jej córki.
Mąż Klaudii zaczyna czytać o szczepieniach dzieci. Dziwi go, że w Polsce jest to obowiązkowe. Znajomi dołączają go do kilku grup, gdzie w tej sprawie "mówi się prawdę". (Nie przytaczamy ich nazw ze względu na występujące tam szkodliwe treści).
Klaudia też uważnie czyta instrukcję i rady: "Twoje dziecko weźmie udział w eksperymencie, którego celem jest weryfikacja bezpieczeństwa szczepionki", "tylko przez podanie szczepionki można się przekonać, czy szczepionka twojego dziecka nie zabije".
Na grupie pojawiają się też nagrania osób tytułowanych doktorami i profesorami medycyny. To m.in. dr Jerzy Jaśkowski czy prof. dr med. Igor G. Bodnarenko. (Obaj znani z rozpowszechniania poglądów sprzecznych z wiedzą medyczną). "Przecież nikt ich nie zmanipulował, prawda?" - pyta męża Klaudia. Wtedy nie znajduje w internecie żadnych wskazówek, by któryś z mężczyzn nie był wiarygodny.
Nazywają to "przebudzeniem". Wtedy jesteś jednym z nich
Po kilku tygodniach aktywności w społeczności antyszczepionkowców Klaudii pogratulowano. Mówili, że doznała przebudzenia. Tak mówi się o każdym, kto świadomie rezygnuje ze szczepień lub "nawraca się" na "właściwy tok".
Moderatorzy grupy instruują ją, jak skutecznie powinna odmówić szczepienia. Gdy zbliża się termin wizyty w przychodni, kobieta całą drogę powtarza w głowie, co ma powiedzieć. Ma poprosić o badanie na wykluczenie przeciwwskazań do szczepienia. Zgodnie z radami moderatorów lekarz powinien ją poinformować, że nie jest w stanie wykluczyć ewentualnych skutków ubocznych i absolutnie wszystkich przeciwwskazań. Wtedy ona nie wyrazi zgody na szczepienie.
Potem może skarżyć się do rzecznika praw pacjenta, nawet jeśli zostanie zgłoszona do sanepidu, to i tak "ugra" jeszcze kilka miesięcy. Im dłużej, tym lepiej. Nikt nie będzie eksperymentował na jej córce.
Lekarz idzie w zaparte i zgłasza rodzinę Klaudii do sanepidu. Na grupie podsuwają jednak inne rozwiązanie. Wystarczy, że jej córka nie będzie zgłoszona do żadnej przychodni, to NFZ jej nie widzi. Nikt nie będzie mógł jej ścigać.
Gdy Matylda ma dwa lata, idzie do żłobka. W prywatnej placówce nikt nie pyta o szczepienia. Po kilku miesiącach zaczyna chorować. Zazwyczaj łapie jakieś wirusy, które po kilku dniach mijają. "Gdybyś ją zaszczepiła, to by chorowała. Tak to patrz, jaką ma odporność!" - mówi Klaudii wyraźnie dumna teściowa.
Pod koniec 2023 roku dziewczynka idzie do przedszkola. Jest wulkanem energii. W przedszkolu ma już kilkoro znajomych. Klaudia zna ich rodziców. Szczęśliwie też są już po "przebudzeniu". Przed przerwą świąteczną Matylda zaczyna kaszleć. Nie ma innych objawów, więc do lekarza nie idą. Pewnego styczniowego dnia Matylda wstaje śnieżnoblada. Zanosi się kaszlem. Tak silnym, że nie może złapać powietrza. Jej policzki robią się sine.
Ledwo trzyma się na nóżkach. Siada na łóżku i niespodziewanie zasypia. Po chwili Klaudia zauważa, że dziewczynka jest rozpalona. Termometr pokazuje blisko 40 stopni. Takiej gorączki nie miała nigdy.
Mimo leków temperatura nie spada. Ciało małej Matyldy trzęsie się pod wpływem kolejnego napadu drgawek. Klaudia zaczyna płakać, chce dzwonić po pogotowie. Mąż próbuje ją powstrzymać, chce jeszcze raz obłożyć dziewczynkę lodem. Wtedy ciałko dziewczynki znów wije się w konwulsjach. Pogotowie przyjeżdża po kilku minutach.
Ratownicy podpinają Matyldę pod szereg urządzeń, jeden z nich odmierza ampułkę i wstrzykuje w jej ramię. Wtedy po raz ostatni Klaudia wykrzykuje zdanie, które będzie dźwięczeć w jej głowie przez kolejne tygodnie: "Co wszczepiasz mojemu dziecku?! Chcesz je zabić?".
"Prosiłam córkę, by nie umarła jeszcze dzisiaj"
W szpitalu Klaudia otrzymuje leki uspokajające. Mała Matylda jest badana przez ponad godzinę. "To krztusiec" - dowiaduje się w końcu kobieta. Jej córka trafia na oddział intensywnej terapii. Oprócz choroby ma już pierwsze powikłanie - ciężkie zapalenie płuc.
"Dlaczego nie zaszczepiła pani dziecka?" - pyta Klaudię lekarz prowadzący. Kobieta milczy. "Pani dziecko może umrzeć. Zrobimy, co w naszej mocy, żeby tak się nie stało, ale musi pani być tego świadoma" - dodaje pediatra. Ból w klatce piersiowej paraliżuje Klaudię. Przerażenie odbiera jej mowę.
"Co wszczepiasz mojemu dziecku?! Chcesz je zabić?" - jej krzyk raz po raz wybrzmiewa w jej głowie. Odgania te myśli. Może jednak jest winna? A może to sen? Bardzo chce się z niego wybudzić.
Kolejne dni zlewają się w jeden koszmar. Matyldę nadal monitoruje kilka urządzeń. Dziewczynka na OIOM-ie przebywa ponad tydzień. Głównie śpi. Jest tak słaba, że utrzymanie spojrzenia na mamie wymaga od niej ekstremalnego wysiłku. Kilkanaście kolorowych kabelków, którymi podpięte jest malutkie ciałko, wiruje Klaudii w oczach. Ma za sobą kolejną nieprzespaną noc. Gdy na moment zasypia, śni jej się, że córka zdrowieje.
Wtedy lekarze przynoszą kolejne złe informacje. U Matyldy pojawiło się nowe powikłanie - krwawienie ośrodkowego układu nerwowego. Życie dziewczynki jest zagrożone. Nikt nie może zagwarantować Klaudii, że jej córka przeżyje. Mimo to codziennie błaga córkę, by nie umierała jeszcze dzisiaj.
Matylda posłuchała. Po trzech tygodniach stał się cud. Dziewczynka zaczęła wracać do zdrowia. Po ponad miesiącu wróciła do domu. Wiele powikłań zostało z nią do dziś. Pół roku po koszmarze Matylda rozpoczęła nadrabianie zaległych szczepień. Chce uratować swoje dziecko.
Rodzice przestają szczepić dzieci. Wirusolodzy biją na alarm
Jak informuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego w czasie ostatnich pięciu lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się prawie dwukrotnie, od 48,6 tys. uchyleń w 2019 roku do 87,3 tys. uchyleń w 2023 roku. Tylko na Podkarpaciu w minionym roku szczepień nie przyjęło 3999 dzieci. Rekord padł jednak w województwie mazowieckim, gdzie poza systemem szczepień znalazło się ponad 13 tys. niemowląt.
Profile propagujące treści antyszczepionkowe zyskały na popularności w trakcie pandemii koronawirusa. Większość z nich ma już milionowe zasięgi. Mowa tu nie tylko o grupach w mediach społecznościowych, ale także o fundacjach. Jedna z nich, Ordo Medicus, jest w trakcie zbierania podpisów pod petycją ws. całkowitego zniesienia nakazu szczepień.
Wyznawcy tych teorii są najczęściej przekonani, że tylko oni znają prawdę i muszą zrobić wszystko, by ochronić siebie i bliskich przed "eksperymentem medycznym". Tego typu narracje trafiają także do sceptyków, którzy mają wątpliwości co do skutków szczepionek. Przekonują, że ich decyzja o niezaszczepieniu dziecka była "najlepszą z możliwych", a ich dzieci praktycznie nie chorują.
Wirusolodzy z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w swojej publikacji na stronie szczepienia.info podkreślają, że szczepienia nie osłabiają dzieci, a wręcz służą treningowi układu odpornościowego, są opłacalne dla naszego układu odporności, dzięki nim jest on gotowy na skuteczną i zwycięską walkę z wirusami i bakteriami.
Tu można uzyskać rzetelne informacje na temat szczepień:
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski