Trener kazał rozebrać się dziewczynkom, potem je nagrywał. "Przez nazwisko był nietykalny"
Ryszard D. nauczyciel z Sanoka utrwalał wizerunek 12 nagich dziewczynek, a wobec trzech doszło do tzw. innej czynności seksualnej. Właśnie został przedłużony jego areszt. - Policja powiedziała nam, że D. nagrywał i robił zdjęcia dziewczynkom przez 30 lat. Jak to możliwe, że nikt tego nie zgłosił wcześniej? - pytają zbulwersowani rodzice.
19.06.2024 | aktual.: 20.06.2024 09:25
Nauczyciel wf-u w szkole podstawowej ukrytą kamerą nagrywał uczennice. Wcześniej prosił je, by się rozebrały. Przerażone nastolatki powiadomiły o sprawie rodziców, a oni prokuraturę. W marcu służby zatrzymały mężczyznę.
Aresztowany to Ryszard D., 57-letni nauczyciel wychowania fizycznego z Sanoka, były olimpijczyk i europejski medalista w lekkoatletyce. Mężczyzna był jednym z najbardziej szanowanych i nagradzanych sportowców w mieście. Od lat pracował z młodzieżą jako trener. Był również zatrudniony w szkole podstawowej.
Prokuratura postawiła trenerowi trzy zarzuty, w tym "utrwalanie wizerunku nagiej osoby przy pomocy podstępu" oraz przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Z najnowszych informacji z wynika, że śledczy dotarli do co najmniej kilkunastu pokrzywdzonych dziewczynek.
- Ustalenia śledczych wskazują natomiast, że podejrzany dopuścił się doprowadzenia podstępem - trzech małoletnich poniżej 15. roku życia do poddania się tzw. innej czynności seksualnej, a także utrwalał nagi wizerunek 12 dziewczynek - mówi Wirtualnej Polsce Rzecznik Prasowa Prokuratury Okręgowej w Krośnie Marta Kolendowska-Matejczuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Sąd Okręgowy w Krośnie uwzględnił wniosek prokuratora Prokuratury Rejonowej w Sanoku i przedłużył na dalszy okres trzech miesięcy stosowanie wobec podejrzanego tego środka zapobiegawczego. Przy czym, postanowienie Sądu zostało zaskarżone przez obrońcę podejrzanego - dodaje Marta Kolendowska-Matejczuk.
Prokurator Rejonowy Izabela Jurkowska-Hanus przekazuje z kolei Wirtualnej Polsce, że śledztwo skupia się na osobach pokrzywdzonych i podejrzanym, ale z pola widzenia śledczych nie schodzą również ewentualne zaniedbania ze strony placówki. - Prokuratura skupia się na materiale procesowym i w tym kierunku działamy - podsumowuje.
Rodzice: Miał znane nazwisko i był nietykalny
W rozmowie z Wirtualną Polską do sprawy odnoszą się rodzice dwóch pokrzywdzonych nastolatek. - Nic nas tak nie bulwersuje, jak fakt, że było tak wiele sygnałów przez ostatnie lata i nikt nie odsunął tego człowieka od pracy z dziećmi. Tyle się mówi o bezkarności... a ten nauczyciel? Miał znane nazwisko i był nietykalny - mówi nam pani Agata (imię zmienione, dane do wiadomości redakcji), której córka została sfilmowana przez mężczyznę, gdy przebierała się w szatni.
Jak przyznaje, jej córka nie sygnalizowała wcześniej dziwnych zachowań ze strony nauczyciela. Przyznała jednak, że jej koleżanki miały być przez niego dotykane wbrew swojej woli. - Może wstydziła nam się o tym powiedzieć? Bała się konsekwencji? To taki wiek, że nastolatki trzymają wszystko w sobie. Staramy się rozmawiać o wszystkim, ale te informacje córka zachowała dla siebie. Dopiero po zatrzymaniu mężczyzny przekazała nam, a następnie policji, co widziała - dodaje kobieta.
Pani Agata przypomina, że nauczyciel ponad 30 lat temu zapłodnił 15-letnią uczennicę. Mimo to nie został odsunięty od pracy. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna rejestrował nastolatki przez wiele lat. - To nie do pomyślenia, że nikt nie zareagował wcześniej - podsumowuje.
Kilkanaście pokrzywdzonych? "To mogą być dziesiątki osób"
Drugi z rodziców, pan Robert podziela zdanie pani Agaty, co do opieszałości działania w tej sprawie. Wprost wini dyrekcje szkoły. - Policja powiedziała nam, że D. nagrywał i robił zdjęcia dziewczynkom przez 30 lat. Tak wynika z dowodów, które znaleźli w jego domu. Jak to możliwe, że nikt tego nie zgłosił wcześniej? - pyta.
Córka pana Roberta wraz z koleżankami zawiadomiły wychowawczynię o niestosownym zachowaniu wuefisty. Poszły także do dyrekcji. To było pół roku przed jego zatrzymaniem. - Do zatrzymania doszło dopiero, jak rodzice wzięli sprawę w swoje ręce. Inaczej to by zamietli pod dywan - mówi nasz rozmówca. W ocenie pana Roberta pokrzywdzonych dziewczynek mogą być dziesiątki.
Próbowaliśmy skontaktować się ze szkołą z prośbą o komentarz, ale odesłano nas do wydanego wcześniej oświadczenia. Przytaczamy je poniżej:
"Szanowni Państwo, w dniu 5 marca w godzinach popołudniowych doszło do zatrzymania nauczyciela wychowania fizycznego i trenera lekkoatletyki. Z uzyskanych przeze mnie informacji sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Sanoku, która wszczęła postępowanie, ale do chwili obecnej nie udzieliła informacji pod jakim kątem jest ono prowadzone. Tak jak i wszyscy jestem wstrząśnięty zaistniałą sytuacją. Z mojej strony podjęte zostały działania zmierzające do zawieszenia nauczyciela w pełnieniu obowiązków do czasu wyjaśnienia sprawy" - pisze dyrekcja.
"Naszym priorytetem jest dobro dzieci oraz natychmiastowe udzielenie wsparcia psychologicznego potrzebującym i podjęcie działań prewencyjnych. Rodzice i uczniowie, którzy potrzebują pomocy, mogą skorzystać ze wsparcia psychologa i pedagoga. Zgłoszenia przyjmujemy pod numerem 13 46 32 998. Sprawa jest w trakcie postępowania, pozwólmy więc na działanie odpowiednim służbom i organom" - dodano.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski