Gigantyczna kasa na projekt Polski i Węgier. Teraz robią, co chcą
Kancelaria Premiera przeprowadziła kontrole dotyczące wydatków instytucji powołanej przez Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana. Ich lista jest długa i zawiera nadmiarowe premie oraz ekskluzywne zakupy - donosi "Rzeczpospolita".
Historia projektu Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana ma sięgać 2016 roku i spotkania obu polityków w pensjonacie "Zielona Owieczka" w Niedzicy. Rozmowy były wówczas zaskoczeniem i miały charakter nieformalny. Trwały łącznie ponad sześć godzin.
Jednym z owoców dyskusji miało być powołanie wspólnej, ponadnarodowej instytucji działającej na rzecz współpracy między krajami. Finalnie powstały dwie odrębne, ale z tym samym patronem, czyli Wacławem Felczakiem - kurierem karpackim z czasów II wojny światowej. Początek polskiego instytutu to 2018 rok. Jego budżet ustalono na 6 milionów złotych. Nadzorować go miał premier, a radzie miał przewodniczyć poseł PiS Piotr Babinetz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrola NIK i KPRM. Szeroka lista wydatków
Kontrola Kancelarii Premiera, a więc nadzorcy Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, to efekt wcześniejszej kontroli NIK. W swoim raporcie, Izba wskazywała, że instytut wydaje zbyt duże środki na swoje funkcjonowanie. KPRM potwierdził wnioski NIK i przygotował całą listę kontrowersyjnych wydatków - donosi "Rzeczpospolita".
Zdaniem KPRM, "najistotniejsze nieprawidłowości" dotyczyły wynagrodzeń w instytucji, która formalnie zatrudniała 10 osób w różnym wymiarze czasu. Dyrektorowi przyznano, z naruszeniem ustawy kominowej, dodatkowe fundusze łącznie w kwocie 45 tys. złotych, a głównej księgowej ponad 11 tys. zł (w ramach dodatku stażowego).
Z kolei pracownicy, jak wskazuje "Rzeczpospolita", otrzymali dodatkowo - bez podstawy prawnej - łącznie ponad 100 tys. złotych.
Drogie zakupy instytutu. Na liście porcelana
KPRM wskazywał też na kontrowersje dotyczące siedziby. Na wynajem willi na warszawskim Mokotowie w 2020 roku wydano ponad pół miliona złotych. Dodatkowe 2 tysiące złotych miesięcznie kosztowało biuro w Krakowie, gdzie miała mieścić się księgowość.
Na liście kontrowersji wskazanych przez Kancelarię Premiera były też zakupy. To m.in. porcelana z Ćmielowa czy kute wieszaki na zamówienie. Ich cena to kilka tysięcy złotych.
KPRM punktuje, dyrekcja się "nie zgadza"
W raporcie wskazano, że "planowanie finansowe było nierzetelne", a sprawozdania wymagały "licznych korekt". Nie zgadza się z tym dyrektor instytutu prof. Maciej Szymanowski. Jak deklaruje, sam zwrócił dodatkowe środki (pracownicy nie), instytut już nie zawiera dodatkowych umów cywilno-prawnych z pracownikami i podnajmuje część willi.
Prof. Szymanowski odniósł się też do zakupu wieszaka, wskazując, że "zapewnia bezpieczeństwo" w ciasnym przejściu.
Źródło: "Rzeczpospolita"