Powrót prac domowych? Takie są rekomendacje
Selektywne przywrócenie prac domowych, czyli dla określonych przedmiotów, ocenianie ich jako motywacja dla ucznia i limity liczbowe prac w miesiącu - to główne rekomendacje dla MEN ze strony Instytutu Badań Edukacyjnych na podstawie opinii dyrektorów szkół. Rodzice również czekają na zmiany, których resort na razie nie ogłasza.
Zmiany ograniczające zadawanie prac domowych były jedną ze sztandarowych obietnic Koalicji Obywatelskiej, wyrażoną jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Pomysł pojawił się od pytania ucznia z Włocławka, który na jednym z wieców wyborczych poskarżył się Donaldowi Tuskowi, że w szkołach "są łamane prawa dziecka" właśnie w kontekście prac domowych i braku prawa uczniów do odpoczynku.
Propozycja likwidacji prac domowych szybko trafiła pod numer 45 na listę 100 konkretów i była jedną z niewielu, którą udało się rządowi rzeczywiście zrealizować. Od 1 kwietnia 2024 r. prace domowe w klasach I-III są dopuszczalne tylko, jeżeli dotyczą ćwiczeń usprawniających motorykę małą. Z kolei w klasach IV-VIII prace domowe są dopuszczalne, ale tylko dla chętnych. Nie można ich oceniać, a jedynie dać uczniowie informację zwrotną.
Nauczyciele od razu przestrzegali przed pochopną decyzją. Krytycznie na temat pomysłu od samego początku wypowiadała się też większość Polaków. W kwietniu 2024 r. pomysłu nie popierało 54,2 proc. badanych, a popierało 41 proc. osób (badanie United Surveys dla "DGP" i RMF FM). Według badania Opinia24 dla RMF FM z października 2025 r., już 66 proc. badanych opowiedziało się za przywróceniem obowiązkowych prac domowych.
Ekspert ocenił działania PO i PiS. "Tusk jeszcze nie jest w tym momencie"
- Prace domowe powinny być zadawane. Praca domowa w granicach rozsądku uczy systematyczności, obowiązkowości i organizacji swojego czasu - uważa Agnieszka, mama pierwszoklasisty z Lublina, który prace domowe dostaje, ale wyłącznie z ćwiczenia pisania i czytania.
Większość nauczycieli, co wynika z raportu opublikowanego przez Instytut Badań Edukacyjnych, jest podobnego zdania.
- W tej chwili mam dwie ósme klasy i znamienna jest opinia nastolatków, którzy stwierdzili, że brak prac domowych jest dla nich niekorzystny. Praca domowa była taką rzeczą, gdzie uczeń mógł poprawić ocenę, gdzie mógł wykazać się swoją dodatkową wiedzą. Bardzo często były to prace dla chętnych, na ocenę celującą, co podwyższało średnią ucznia - wskazuje Teresa Jakubowska, nauczycielka języka polskiego z Kraśnika.
Sylwia Wieczorek z Lublina jest nauczycielką chemii z 22-letnim stażem. Jak mantrę powtarza, że odejście od obowiązkowych prac domowych było błędem.
- Chemia jest przedmiotem, który trzeba ćwiczyć w domu. Po to zadawałam prace domowe, żeby uczeń wyćwiczył to, co poznał na lekcji i utrwalił. To nie jest tak, że nauczyciele zadawali prace domowe, bo tak nam się podobało, bo chcieliśmy uczniom utrudnić życie. Praca domowa ma różne cele i to zostało totalnie zburzone - uważa nauczycielka, która rok temu przestała uczyć w szkole, ale wciąż ma kontakt z uczniami i rodzicami.
Jak wskazuje nauczycielka chemii, część szkół z uwagi na dobro uczniów nie zastosowało się nawet do zasad wydanych przez MEN.
- Mam kontakt z takimi uczniami i oni mówią: u nas jest normalnie i są zadawane prace domowe. Proszę zobaczyć: nawet w takim żargonie weszło, że zakaz obowiązkowych prac domowych był nienormalny - uważa Sylwia Wieczorek.
Instytut Badań Edukacyjnych wskazuje rekomendacje
Krytyka związana z brakiem prac domowych powracała, więc ministerstwo zaczęło analizować, czy nie popełniono błędu. Podległy resortowi Instytut Badań Edukacyjnych przeprowadził ewaluację tego, jak w praktyce sprawdziły się nowe przepisy.
O opinię poproszono nauczycieli z 2081 szkół podstawowych w całej Polsce. Z badania wynika, że według ponad 60 proc. badanych dyrektorów szkół i ponad 50 proc. nauczycieli, dzieci mają obecnie więcej czasu na odpoczynek, zabawę i aktywność fizyczną. Ewaluacja pokazała też, że stres wśród uczniów zmalał, a brak zadań domowych nie odbił się na wynikach ósmoklasistów.
Ale równocześnie aż 91 proc. nauczycieli w klasach IV-VIII zauważyło, że uczniowie mają trudności z utrwalaniem materiału. 84 proc. wskazało obniżenie chęci uczniów do nauki, a 77 proc. nauczycieli z tych klas zauważyło zmniejszenie samodzielności uczniów.
W sumie aż 84,9 proc. nauczycieli klas I-III i 89,9 proc. klas IV-VIII ze szkół publicznych oceniło, zmiany wprowadzone przez MEN nie są korzystne dla uczniów.
Instytut Badań Edukacyjnych równocześnie wydał rekomendacje zmian dla resortu.
"Bardzo wyraźnie zaznacza się nurt postulujący powrót do obowiązkowych prac domowych. Ten kierunek wskazało około jednej trzeciej osób badanych (...), co czyni go najczęściej występującym wątkiem w całym materiale" - czytamy w raporcie IBE.
"W materiale zdecydowanie dominuje dążenie do przywrócenia prac domowych, przy czym najczęściej nie chodzi o powrót w pełnym zakresie, lecz o formy ograniczone i dostosowane. Zwolennicy utrzymania dotychczasowego ograniczenia są nieliczni i argumentują głównie dobrem uczniów i nowymi realiami technologicznymi. Zestawiając oba nurty, widać wyraźnie, że w dyskursie dyrektorów przeważa krytyka obecnych rozwiązań i oczekiwanie korekty wprowadzonej zmiany w stronę przywrócenia przynajmniej części dotychczasowych praktyk" - podkreśla Instytut.
Instytut w pierwszym punkcie swoich rekomendacji wskazuje, że należy wprowadzić selektywne przywrócenie prac domowych. Selektywne, czyli w odniesieniu do niektórych przedmiotów.
"Dyrektorki i dyrektorzy wskazują na potrzebę przywrócenia obowiązkowych prac domowych, zwłaszcza w przedmiotach egzaminacyjnych, takich jak matematyka, język polski i języki obce. W innych przedmiotach akcentują możliwość zadawania zadań jedynie w ograniczonym zakresie i pod warunkiem ich wyraźnej celowości" - czytamy w rekomendacjach IBE.
Ponadto instytut, opierając się na opiniach dyrektorów szkół, wskazuje potrzebę do powrotu oceniania prac domowych jako elementu motywacyjnego.
"Z wypowiedzi wynika przekonanie, że sama informacja zwrotna nie jest wystarczającym narzędziem motywacyjnym. Dyrektorki i dyrektorzy rekomendują, aby dopuścić możliwość oceniania wybranych form prac domowych - np. dłuższych wypowiedzi pisemnych czy cykli zadań przygotowujących do egzaminu, a także rozważyć rozwiązania dla chętnych uczniów i uczennic, którzy mogliby otrzymać ocenę za prace dobrowolne" - czytamy.
Kolejną rekomendacją jest wprowadzenie limitów liczbowych prac domowych w miesiącu, w zależności od liczby godzin przedmiotu w tygodniu. Eksperci wskazują również, aby rozwijać formy projektowe prac domowych i ograniczać zadania łatwe do zastąpienia przez sztuczną inteligencję.
"Dyrektorki i dyrektorzy rekomendują, aby regulacje ministerialne wyznaczały jedynie ogólne ramy, a pozostawiały szkołom i nauczycielom przestrzeń do podejmowania decyzji w zakresie praktyki zadawania i oceniania prac domowych" - czytamy w raporcie.
- Prace domowe powinny wrócić. Ja rozumiem, że były zadawane czasami w sposób bezkrytyczny. Wydawało się nauczycielowi, że dziecko ma tylko język polski czy matematykę. Przerabialiśmy to nawet w przypadku naszej córki. Ale można się umówić na to, że nie zadaje się prac domowych na weekendy. Sama zresztą nigdy tego nie robiłam, bo uważam, że jest to czas dla siebie i dla rodziny. Natomiast prace domowe powinny wrócić - oceniła polonistka Teresa Jakubowska.
Patrycja Pakuła z Lublina ma dwójkę dzieci w różnych klasach szkoły podstawowej. Z jej wypowiedzi wynika, że potrzebna jest właśnie przede wszystkim elastyczność w podejściu do prac domowych.
- Młodszy syn poszedł do pierwszej klasy i nie wyobrażam sobie, żeby nie ćwiczył w domu pisania literek i czytania. Ale podoba mi się przyjęta przez naszą panią formuła: praca domowa jest, ale nie obowiązkowa. Jako rodzic nie czuję presji, ale mam przestrzeń na pracę z młodszym i wskazówki od doświadczonego nauczyciela, jak pracować z dzieckiem i nad czym - mówi WP Patrycja Pakuła.
Jej starsza córka jest w klasie szóstej. - I tam robienie lekcji codziennie to byłaby katorga i dla niej i dla nas. Podobają mi się opcje kartkówek na konkretne tematy, wtedy jest przestrzeń dla dziecka na wybranie metody uczenia się. Może słuchanie, może dyskusja z nami, rodzicami, może notatki. Nie ma narzuconego z góry. No może matematyka, zadania z matematyki dobrze by było porobić - przyznaje.
Nowacka: Nie będzie tak jak było
Jaką decyzję w sprawie prac domowych podejmie Ministerstwo Edukacji Narodowej? W poniedziałek WP nie otrzymała odpowiedzi na zadane pytania w tej sprawie.
- Jedno jest pewne, że nie będzie tak jak było. To znaczy, nie ma powrotu do tego, co było przed rokiem 2023, kiedy dzieciaki godzinami odrabiały prace domowe z materiałów, które nie były przerobione wcześniej na lekcjach i goniły to, co nie udało się nauczycielom zrobić na lekcjach - mówiła ministra edukacji Barbara Nowacka dwa tygodnie temu.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl