Posłanka KO pojawiła się na spotkaniu z Jakim. "Osobiście dałem jej mikrofon"
Przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej pojawiła się na spotkaniu Patryka Jakiego z wyborcami. Kinga Gajewska postanowiła "grzecznie poinformować" zgromadzonych m.in. o aferze wizowej. Europoseł Suwerennej Polski skomentował incydent w sieci.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Kinga Gajewska ogłosiła, że zamierza pojawiać się na spotkaniach kandydatów PiS z wyborcami, by "grzecznie informować o aferze wizowej i apelować o krytycyzm". "Ci ludzie nie są winni, zostali oszukani przez TVPiS" - wskazała na Twitterze.
Zgodnie ze swoją zapowiedzią w niedzielę wzięła udział w wydarzeniu organizowanym przez Patryka Jakiego w Górze Kalwarii.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Polityczną prostytucja". Kosiniak-Kamysz nie gryzł się w język
W trakcie swojego wystąpienia posłanka KO opowiedziała zebranym o tzw. aferze wizowej. - Bardzo państwa proszę, sprawdźcie te informacje dla dobra naszego kraju - podkreślała. Wyborcy próbowali jednak zagłuszyć jej słowa głośnymi komentarzami.
"Zapowiedziałam na początku, że nie jestem Ozdobą i przyszłam jedynie pokojowo z apelem. Ja tylko chcę, żeby wszyscy Polacy mieli dostęp do rzetelnej informacji. Zrobią z tym co chcą, ale muszą wiedzieć, że ludzie kupowali polskie wizy na straganach" - podkreśliła później na Twitterze.
Po tym jak posłanka zakończyła wystąpienie, postanowiła opuścić spotkanie. Zgromadzeni i przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy domagali się jednak, by została i porozmawiała o poruszonych sprawach. Incydent skomentował w sieci europoseł Suwerennej Polski.
"Nie będę ukrywał. Jak zobaczyłem, że Kinga Gajewska przyszła na spotkanie, osobiście dałem jej mikrofon (pomyślałem będę miał kontent na cały tydzień ). Niestety jak zobaczyła, że chce z nią rozmawiać, to z przerażeniem w oczach uciekła. Ludzie próbowali ją zatrzymać. Krzyczeli 'odwagi'. Niestety uciekła" - oznajmił.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Afera w rządzie. Kłopoty PiS
Piotr Wawrzyk, były sekretarz stanu w MSZ, był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał go z tej funkcji; powodem decyzji - jak podał resort dyplomacji - był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Czytaj także:
Źródło: Twitter/WP