Poseł Mularczyk mocny tylko w gębie. Jego zespół do spraw reparacji wojennych nie zebrał się ani razu
W ciągu "od pół roku, do roku" mieli oszacować wysokość należnych Polsce reparacji za zniszczenia wojenne, przeanalizować akty prawne, a potem przycisnąć do muru Niemców. Ale nic takiego się nie stało. Minęły prawie dwa miesiące, a parlamentarny zespół do spraw reparacji od Niemiec nawet się nie zebrał.
Zapytany przez WP o słabe tempo prac sekretarz zespołu Stanisław Pięta (PiS)
był wyraźnie zaskoczony: - Yyy... no... jeszcze trwają konsultacje. Proszę nas nie popędzać - powiedział w rozmowie telefonicznej.
Szef zespołu Arkadiusz Mularczyk również miał niewiele do powiedzenia. - Po spotkaniach w Instytucie Pamięci Narodowej i analizie istniejących już dokumentów uzyskamy lepszą wiedzę i wtedy zespół się spotka już w konkretnych kwestiach - powiedział przewodniczący.
Piętnastu gniewnych i sprawiedliwych
Jeśli zespół będzie pracować w takim tempie to Angela Merkel i niemieckich minister finansów mogą spać spokojnie. Zapłata reparacji nie grozi im nawet przez 10 czy nawet 20 lat. Zespół, którego dokłada nazwa brzmi "do spraw oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej" powstał 29 września. Składa się z 15 posłów PiS. Pierwsze posiedzenie zespołu było planowane w dniach 10-13 października. Słomiany ogień zapalił się i zgasł. "Posiedzenia nie zorganizowano" - poinformował sejmowy sekretariat zespołów poselskich. Również w Senacie powstał bliźniaczy Zespół ds. Reparacji Należnych Polsce. Liczy 6 senatorów i również nie ma informacji o jego dokonaniach.
Na razie członkowie zespołu prześcigali się w mocnych deklaracjach w mediach. Stanisław Pięta, sekretarz zespołu ogłosił, że nie tylko Niemcy powinni płacić Polsce odszkodowanie za zniszczenia wojenne, ale też Rosjanie.
- Polityka Niemiec (w sprawie reparacji – przyp. red.) była perfidna i brutalna. Oni po prostu grali na przeczekanie, grali na przedawnienie i zapomnienie. Tak tworzyli swoje ustawodawstwo, żeby po prostu nie płacić Polakom tych odszkodowań - ocenił Arkadiusz Mularczyk w wywiadzie dla TVP Info. Według niego kolejni eksperci delegowani do zadań w sprawie oszacowania i uzyskania reparacji byli przeciągani na stronę niemiecką systemem grantów i stypendiów. Przez to stawali się ubezwłasnowolnieni, twierdzili, że Polsce się nic nie należy, że Polska się zrzekła - komentował Arkadiusz Mularczyk.
Niemieckie reparacje wojenne. Co można kupić za 25 bln złotych?
Temat reparacji narzucił Kaczyński ###
Nie jest to odosobniona opinia. - Rozpoczęty na nowo spór o odszkodowania od Niemiec za zniszczenia wojenne jest zasadny. Trudne negocjacje przyniosą efekty za wiele lat. Dziś, zamiast rekompensaty za spalone mury, należałoby walczyć o jak najszybsze wypłaty dla polskich kombatantów - mówił w rozmowie z WP Dariusz Pawłoś , były przewodniczący zarządu Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Obecnie jest pracownikiem ambasady RP w Berlinie.
Temat reparacji wojennych wrócił za sprawą lipcowego kongresu PiS. Jarosław Kaczyński powiedział wówczas, że Polska nigdy nie zrzekła się odszkodowań od Niemiec. Następnie w połowie września Biuro Analiz Sejmowych opublikowało prace nad ekspertyzą dot. możliwości dochodzenia przez Polskę od Niemiec odszkodowań za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Wnioskował o nią właśnie poseł Mularczyk. Zgodnie z opinią biura, zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione. Z kolei z opinii zespołu naukowców Bundestagu wynika zaś, że polskie roszczenia są bezzasadne.