Portugalia i Hiszpania dołączą do protestów "żółtych kamizelek"?

Portugalska policja wszczęła śledztwo przeciwko osobom, które 21 grudnia podejmą próbę zorganizowania protestu "żółtych kamizelek". Tego samego dnia blokady i manifestacje planowane są także na terenie Katalonii – podaje PAP.

Portugalia i Hiszpania dołączą do protestów "żółtych kamizelek"?
Źródło zdjęć: © East News

13.12.2018 | aktual.: 13.12.2018 18:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Portugalia i Hiszpania "ramię w ramię" z francuskimi "żółtymi kamizelkami"?

Jak poinformowała w środę portugalska policja, śledczy od kilku dni prowadzą dochodzenie w sprawie założonej na jednym z kont na Facebook'u strony zwołującej portugalskich internautów do protestu tzw. żółtych kamizelek. Autorzy akcji planują m.in. przeprowadzenie blokady na autostradzie A8, łączącej Lizbonę z północną częścią kraju. Profil nawołujący do protestów pojawił się w poniedziałek. Do środowego wieczoru 13 tys. osób zadeklarowało swoje uczestnictwo, a 44 tys. go nie wyklucza - informuje PAP.

- Jesteśmy jednym z państw, które dostaje mniej, a płaci więcej podatków. Są takie kraje, które dostają (z UE) dwa razy więcej niż my. Dosyć tego! Zatrzymajmy Portugalię! - napisali na Facebook'u organizatorzy akcji, która ma ruszyć 21 grudnia o godzinie 7 rano.

Dominującymi hasłami są żądania zmian politycznych, poprawiających standard życia w kraju, m.in. obniżenia górnej granicy podatku VAT z 23 do 17 proc., likwidacji opłat za przejazd autostradami, a także wstrzymania podwyżek cen paliw.

Hiszpańskie media spodziewają się (tego samego dnia) także protestów "żółtych kamizelek" w Hiszpanii. Okazją do paraliżu Katalonii ma być zaplanowane na ten dzień posiedzenie hiszpańskiego rządu w Barcelonie. Według dziennikarzy, za zwoływaniem (przez internet) zwolenników ruchu "żółtych kamizelek", mogą stać aktywiści z Rad Obrony Republiki. Organizują oni bowiem już od kilku miesięcy blokady dróg i tras kolejowych w Katalonii, domagając się secesji tego regionu.

Wszystko zaczęło się we Francji

Protesty "żółtych kamizelek" trwają w całej Francji od trzech tygodni. Francuzi strajkują przeciwko wciąż rosnącym kosztom utrzymania oraz polityce gospodarczej Macrona. Podczas protestów na ulice Francji wyszło ponad 130 tys. osób. W ostatnią sobotę (9 grudnia) w Paryżu po raz kolejny doszło do starć uczestników protestów z siłami bezpieczeństwa. Policja zatrzymała w sumie 1723 demonstrantów.

Emmanuel Macron w telewizyjnym wystąpieniu zareagował na falę protestów, które mają miejsce na terenie całej Francji. Obiecał podjęcie zdecydowanych kroków, które przyniosą wymierną ulgę najbiedniejszym Francuzom, choć jak podkreślił, nie zmieni radykalnie polityki swojego rządu.

Jak informowaliśmy we wtorek, sekretarz generalny centrali związkowej CGT, Philippe Martinez, uznał obietnice Macrona za niewystarczające i wezwał do wspólnego strajku wraz z "żółtymi kamizelkami" również związkowców. Strajk miałby rozpocząć się w piątek, choć nie podano żadnych innych szczegółów.

Komentarze (43)