Polityk PiS: "Jeśli trzeba będzie, zrobimy ustawę dyscyplinującą koalicjantów". "Ziobryści" idą na zderzenie, Gowin walczy o "normalsów"
Tylko Jarosław Kaczyński może pogodzić coraz mocniej ścierających się w obozie władzy i walczących o wpływy ministrów: Zbigniewa Ziobrę i Jarosława Gowina.
Konflikt na tle ideologicznym, programowym i wizerunkowym między Solidarną Polską i Porozumieniem coraz mocniej szkodzi PiS. To zła wiadomość nie tylko dla lidera koalicji, ale także dla prezydenta Andrzeja Dudy.
Rozdarcie
Niedziela, program "Kawa na Ławę" w TVN24. Trwa dyskusja polityków o kontrowersyjnym zachowaniu prezesa olsztyńskiego sądu i członka Krajowej Rady Sądownictwa Macieja Nawackiego. To on w piątek – przed kamerami, na oczach całej Polski – podarł uchwałę sędziów, którzy stanęli w obronie sędziego Pawła Juszczyszyna.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, pytany przez dziennikarza o tę żenującą sytuację z udziałem bliskiego Zbigniewowi Ziobrze prezesa sądu, zaskakuje: – Nie pochwalam zachowania Macieja Nawackiego.
– Michał naprawdę tak powiedział? – pyta nas ze zdziwieniem ważny polityk Solidarnej Polski, któremu przytaczamy wypowiedź jego kolegi z rządu. – Jeśli tak, to znaczy, że nie wytrzymał ciśnienia – dorzuca rozmówca WP.
Cała ta scena pokazuje jedno: każda próba złagodzenia kursu wobec niepokornych sędziów przeciwnych działaniom obozu władzy traktowana jest przez "ziobrystów" jako słabość.
– Dla nas sędzia Nawacki jest bohaterem. Kto go krytykuje, jeszcze przed kamerami TVN, jest po prostu słaby – mówi nam polityk Solidarnej Polski.
Zobacz też: Wybory prezydenckie 2020. "Sędzia Maciej Nawacki i Beata Kempa szkodą Andrzejowi Dudzie"
Teraz albo nigdy
Rosnące napięcie w obozie władzy jest widoczne gołym okiem. I narasta z dnia na dzień.
Najmocniej ścierają się ze sobą dwie partie koalicyjne w obozie Zjednoczonej Prawicy: Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro (zwana frakcją "jastrzębi") i Porozumienie Jarosława Gowina (frakcja "gołębi"). Sprzymierzeńcem tej drugiej jest premier Mateusz Morawiecki, krytycznie spoglądający na wzmożoną aktywność "ziobrystów".
Ugrupowanie ministra sprawiedliwości – o czym informowaliśmy w WP jako pierwsi – zorganizowało w weekend kongres, który był uderzeniem nie tylko w niepokorną wobec władzy część środowiska sędziowskiego i instytucje unijne, ale także – co przyznają nam sami politycy Solidarnej Polski – w partnerów z rządzącej koalicji.
– Gołębie są znane z jednego: "sr..ją ze strachu" – kpi jeden z polityków Solidarnej Polski.
"Ziobryści" nie ukrywają, że antysędziowski kongres Solidarnej Polski – pierwszy od lat – miał stać w kontrze do zorganizowanego przez Polską Akademię Nauk Forum dla Praworządności oraz "okrągłych stołów" ws. sądownictwa organizowanych przez środowiska naukowe i opozycję. A to nie kto inny, jak Jarosław Gowin, uczestniczył w inicjatywie naukowców. I otwarcie mówi o potrzebie dojścia do kompromisu.
– Jarek jest miękiszonem. My idziemy z "kastą" na ostro, tu nie ma miejsca na układanie się z patologią – mówi o Gowinie i sędziach działacz partii Zbigniewa Ziobro.
– Ale intencje wicepremier Gowin ma szlachetne. Wie, że poważnych zmian bez podjęcia próby zawarcia kompromisu ze środowiskiem sędziowskim czy choćby złagodzenia języka nie da się długofalowo wprowadzić – zauważamy.
– To bzdura. Nawet najmniejsze cofnięcie się będzie oznaczało, że się uginamy, a całą reformę, którą wprowadzamy, będzie można zakopać w piachu. Ani kroku w tył. Albo teraz, albo nigdy – mówi polityk Solidarnej Polski.
Zobacz też: Kierwiński zdumiony słowami Gowina: to kuriozalne
To nie podlega negocjacjom
W Zjednoczonej Prawicy rozdźwięk między "ziobrystami" i "gowinowcami" utwardza jednych i drugich na okopanych pozycjach. Radykalna Solidarna Polska prze do przodu z kilofami w rękach, pragmatyczne Porozumienie każe zastanowić się nad skutkami zbyt śmiałych działań rządzącej koalicji – również w kontekście wyborów prezydenckich.
Polityk Porozumienia Jarosława Gowina: – To jasne, że szefowi nie podoba się sposób, w jaki to wszystko jest przepychane i dociskane kolanem, przepraszam, "na chama". To my zgłaszaliśmy poprawki do projektu ustawy o sędziach, to my próbowaliśmy rozmawiać z opozycją. I chcemy rozmawiać nadal. Nie jesteśmy siepaczami.
Wicepremierowi Gowinowi nie podoba się styl, w jakim ustawę dyscyplinującą sędziów forsuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego ludzie.
Szef resortu nauki i lider Porozumienia mówi o tym wprost: "Ja, jako minister sprawiedliwości [w rządzie PO-PSL - przyp. red.], próbowałem reformować sądownictwo w sposób zupełnie odmienny od pana ministra Ziobry. I mam na myśli nie tylko szczegółowe rozwiązania, ale także pewną kulturę reform, czyli próbowałem reformować sądownictwo w taki sposób, w jaki skutecznie zreformowałem polskie uczelnie. Poprzez dialog" – mówił niedawno wicepremier w Polsat News.
W opublikowanym dwa dni po kongresie "ziobrystów" wywiadzie w "Do Rzeczy" Gowin powtórzył: “Nie jest tajemnicą, że jeżeli chodzi o koncepcje i kierunek reform, mamy zupełnie odmienne podejście z panem ministrem Ziobrą". Lider Porozumienia przyznał, że "widzi przestrzeń do kompromisu i uważa, że na dłuższą metę jest on niezbędny".
Czego ów kompromis miałby dotyczyć? Zdaniem Gowina: kształtu sądownictwa dyscyplinarnego czy nowego umocowania Izby Dyscyplinarnej.
Polityk Solidarnej Polski: – Bzdura. Izba Dyscyplinarna nie podlega negocjacjom.
Gra skrzydłami
Podczas gdy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro z sędziami idzie "na ostro", wicepremier Gowin chce mediować i przekonywać środowisko do zmian – przede wszystkich systemowych właśnie.
Mało kto pamięta, ale to Gowin w czasach rządów PO-PSL – gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości przez nieco ponad rok – jako pierwszy próbował dokonać zmian w strukturze sądów (na rzecz jej "spłaszczenia", a więc uproszczenia). Wtedy ani środowisko sędziowskie, ani zaplecze rządowe i polityczne pod wodzą Donalda Tuska skore do zmian nie było. – Dlatego do dziś struktura sądów jest niewydolna – mówi obecny wicepremier.
Gowin gra dziś w Zjednoczonej Prawicy rolę "dobrego policjanta", mającego zneutralizować "bad cop" Ziobrę – mówi się w obozie władzy.
Partia Porozumienie Gowina wciąż stara się o pozyskanie elektoratu domagającego się zmian, ale bardziej umiarkowanego i centrowego. Takich wyborców będzie potrzebował Andrzej Duda w wyborach prezydenckich. Wie o tym też sam Gowin.
– Moim zdaniem poparcie wyborców Konfederacji nie zapewni panu prezydentowi Dudzie reelekcji. Potrzebne jest też pozyskanie jakiejś części wyborców umownie mówiąc centrum, umiarkowanych – uważa wicepremier i minister nauki.
Co zabawniejsze, Gowin musi tonować nastroje co radykalniejszych przedstawicieli mediów bliskich i zależnych finansowo od PiS. A to te media właśnie wzywają partię rządzącą do jeszcze ostrzejszego kursu.
“Można udawać, że nie dostrzega się badań wskazujących, że tylko niespełna połowa wyborców PiS popiera ostatnie zmiany w sądownictwie. Ale prowadzenie polityki z zamkniętymi oczami, do czego namawia nas część radykalnych komentatorów, rzadko kończy się inaczej niż zderzeniem z murem" – komentuje Jarosław Gowin.
I twierdzi, iż "Zjednoczonej Prawicy powinno dać do myślenia, że opozycja z taką radością i zapałem eskaluje spór o wymiar sprawiedliwości". – Skoro oni widzą w tym dla siebie szanse, to pytanie, czy cała sprawa długodystansowo wychodzi naszemu obozowi na zdrowie? – pyta retorycznie lider Porozumienia.
Prezes musi godzić
Wątpliwości te wyjaśnić ma powracający po kilku miesiącach nieobecności w polityce Jarosław Kaczyński.
15 lutego bowiem – jak informowaliśmy w WP – ma odbyć się pierwsza od kilku miesięcy, wielka konwencja wyborcza obozu Zjednoczonej Prawicy. Wystąpi na niej nie tylko prezes PiS, ale także prezydent Andrzej Duda.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jarosław Kaczyński ma wreszcie dać pozytywny impuls działaniom jego formacji. Narzucić agendę, wyznaczyć cel, zmobilizować zwolenników. I zatrzymać spadki poparcia dla PiS widoczne w każdym sondażu.
Żeby tak było, musi zostać narzucony jeden, spójny przekaz dla całego obozu Zjednoczonej Prawicy. Na rosnący rozdźwięk w obozie władzy na starcie prezydenckiej kampanii wyborczej miejsca nie ma. Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Polityk PiS, pół żartem/pół serio: – Jeśli trzeba będzie, zrobimy ustawę dyscyplinującą koalicjantów. Gorzej, że bez jastrzębi i gołębi nie mamy w Sejmie większości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl