Kamiński i Wąsik zatrzymani. To dopiero początek, a nie koniec [OPINIA]

Jesteśmy u progu tragedii. Sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy lada moment znajdą się w więzieniu, to uwypukliła, ale będzie dopiero początkiem państwowego kryzysu. Któryś obóz polityczny musi ustąpić, a zarazem nikomu się to nie opłaca.

Prezydent Andrzej Duda
Prezydent Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © Getty Images | Beata Zawrzel/NurPhoto
Patryk Słowik

09.01.2024 | aktual.: 09.01.2024 21:15

- Cześć. Co tam dziś się działo? - spytała moja narzeczona, gdy wróciła do domu z pracy.

- Nie żartuj. A tak na poważnie?

- Na poważnie. Do tego w telewizji powiedzieli, że policja przeszukuje samochody ministrów z kancelarii prezydenta, by sprawdzić, czy nie przewożą Kamińskiego lub Wąsika.

- No weź, przestań. Powiedz na poważnie.

- W radiu powiedzieli, że policja podejrzewa, iż prezydent może chcieć "przemycić" kolegów helikopterem do prezydenckiego ośrodka w Juracie.

- Dobra, nie chcesz, to nie mów.

A ja przecież powiedziałem. Ot, zwyczajny wtorek w polskim państwie.

A to było jeszcze przed tym, gdy policja weszła do Pałacu Prezydenckiego i zatrzymała gości prezydenta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czarny scenariusz

Szczerze uważam, że jesteśmy u progu tragedii. Jak ona będzie dokładnie wyglądała - nie wiem.

Ale nie wykluczam wariantu, w którym ludzie zaczną się tłuc na ulicach, dojdzie do zamieszek. Kto wie, może ktoś zginie - obym się mylił. Nie wykluczam też wariantu, w którym do Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, Szymona Hołowni albo Mateusza Morawieckiego podejdzie jakiś szaleniec i na oczach całej Polski zrobi krzywdę któremuś z polityków.

Wreszcie: nie wykluczam tragedii w wariancie łagodnym, w którym po prostu z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc nasze państwo będzie zżerał wycieńczający konflikt polityczny. Wszystko zaś będzie podporządkowane wojnie na górze, a nie wprowadzaniu korzystnych dla obywateli zmian. I to wojnie na skalę dotychczas niespotykaną.

Nie to jest najważniejsze, ale ucierpi też międzynarodowa opinia o Polsce. Jedni będą bowiem przekonywać zagranicę, że w Polsce są więźniowie polityczni, a drudzy, że to żadni więźniowie polityczni - po prostu siedzieć poszło dwóch ważnych niegdyś funkcjonariuszy publicznych.

Dla jasności: wiem, że w 98 przypadkach na 100 wszystko szczęśliwie rozchodzi się po kościach; wydaje nam się, że tego, co się w danym momencie dzieje, już nie przetrwamy bez strat, a jakoś, nie wiadomo jak, się udaje.

Ale w dwóch przypadkach na 100 może się nie udać.

Dramatyczny spór polityczny trzeba jak najszybciej wygasić.

I dziś - jako prawnik stwierdzam to z ubolewaniem - może stać się to jedynie na płaszczyźnie politycznej, nie prawnej. W świecie, w którym dwie strony sporu, obie silne i mające szerokie poparcie społeczne, mają zupełnie różne systemy prawne, a nawet różne sądy - niestety, nie pomoże ani wczytywanie się w konstytucję, ani słuchanie ekspertów (tym bardziej że tych uznawanych przez obie strony sporu właściwie nie ma).

Ruch prezydenta

Moim zdaniem narzędzia do deeskalacji napięcia i konfliktu mają dziś przede wszystkim prezydent Andrzej Duda, Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik.

Aby sytuacja się uspokoiła, Andrzej Duda powinien raz jeszcze ułaskawić polityków Prawa i Sprawiedliwości wraz ze wskazaniem, że wyrok ulega zatarciu. Ci zaś powinni zaakceptować, że utracili mandaty poselskie. Niebawem wybory do Parlamentu Europejskiego, mogliby kandydować.

Dlaczego właśnie oni powinni się ugiąć? Na zasadzie wykluczania.

Donald Tusk oraz członkowie rządu są w tej sprawie w wygodnej sytuacji. Mogą powiedzieć - i będzie w tym sporo racji - że przedstawiciele władzy wykonawczej nie powinni ingerować w funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w konkretnych postępowaniach dotyczących konkretnych osób.

Pole do działania miałby marszałek Sejmu - ale ograniczone. Szymon Hołownia mógłby bowiem tylko i aż oceniać, czy Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik utracili mandaty.

Wbrew temu, co twierdzą niektórzy politycy i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości - wcale nie musiałoby to uchronić skazanych mężczyzn od konieczności złożenia długotrwałej wizyty w zakładzie karnym.

Zresztą - z taką sytuacją teraz mamy do czynienia. Szymon Hołownia mówi, że status polityków jest niejasny, a oni zostali zatrzymani przez policję.

Podział na zwycięzców i przegranych

Nie jestem oczywiście aż tak naiwny, by sądzić, że prezydent wraz z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem postanowią zrobić krok wstecz. Po ich zachowaniu widać raczej chęć dodania gazu i zakrzyknięcia "cała naprzód!".

Nie pomaga bez wątpienia także to, że gdyby prezydent Duda oraz panowie Kamiński i Wąsik postanowili obniżyć temperaturę konfliktu, szybko pojawiłaby się narracja, że "Duda przyznał się do pomyłki, skoro drugi raz ułaskawił", a "Kamiński i Wąsik przyznali, że są przestępcami". Innymi słowy, jedna ze stron sporu okrzyknęłaby swoją całkowitą wygraną, a druga zostałaby z rezygnacją ze swoich celów z jednej strony i wzmaganym poczuciem porażki z drugiej.

Potrzebna byłaby mądrość obu obozów. I uznanie, że być może nie wszyscy w tej sytuacji wygrali, ale nie jest też tak, że zasadny jest podział na zwycięzców i pognębionych.

Czas na sąd

Gdyby udało się opanować sytuację choć w części, a kolejne dni przynosiły nam więcej spokoju niż szokujących informacji, w które ciężko uwierzyć, pozostałaby do rozwiązania kwestia Sądu Najwyższego.

Jeśli politycy na najwyższych szczeblach władzy się nie porozumieją, najbliższe kilkanaście miesięcy to będzie sądownicza dwuwładza, wyrządzająca polskiemu państwu gigantyczne szkody.

Nie da się funkcjonować w ten sposób, że prezydent uważa jedną izbę za właściwą do orzekania w sprawach dotyczących życia publicznego, a marszałek Sejmu i premier - drugą. I zarówno pierwszy, jak i drudzy mają swoje racje, lepsze lub gorsze, ale ostatecznie sprowadza się to do tego, że nie wiadomo, które orzeczenie jest ważne, a które nie.

Przyznaję szczerze, że nie wierzę w to, iż uda się wypracować kompromis. Nic na to dziś nie wskazuje. Sytuacja z dnia na dzień się zaognia, zamiast łagodnieć.

Ale tyle razy wykazałem się w życiu naiwnością, że ten jeden raz więcej nie zaszkodzi. Tak więc boję się, ale wierzę.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3617)