Chaos w Sądzie Najwyższym. Manowska zabiera głos

- Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej - oceniła Małgorzata Manowska, pierwsza prezes SN w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Małgorzata Manowska
Małgorzata Manowska
Źródło zdjęć: © East News | Lukasz Szelag/REPORTER
Tomasz Waleński

09.01.2024 | aktual.: 09.01.2024 08:20

Manowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą" odniosła się do sytuacji w SN, w którym kwestionowana jest legalność neosędziów i nie ustaje spór między legalnie wybranymi sędziami a właśnie neosędziami.

- Podejmowane są obecnie próby odsunięcia części sędziów od orzekania, chociaż nierzadko mają lepsze doświadczenie orzecznicze, załatwiają więcej spraw niż starsi służbą w Sądzie Najwyższym sędziowie i zostali wyłonieni w konkursach, w których uczestniczyło wielu, czasem kilkudziesięciu kandydatów, a nie tak jak to bywało uprzednio - jeden niezagrożony kandydat na jedno miejsce - oceniła pierwsza prezes SN.

- To młoda, świetnie wykształcona kadra sędziowska - dodała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat"

Zdaniem Manowskiej, "dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do SN". - Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej - oceniła Manowska.

Pierwsza prezes SN pytana była również o brak honorowania decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN ws. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika ani wewnątrz SN, ani na zewnątrz, także przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię, który czeka na decezyję Izby Pracy w ich sprawie.

- Sprostowania wymaga, że marszałek nigdzie nie mógł adresować odwołania byłych szefów CBA, bo nie on je wnosił. Pan marszałek, współdziałając z prezesem Izby Pracy, dokonał obejścia obowiązującej w SN procedury obiegu dokumentów. Ponadto wspólnie usiłowali ustalić skład sądu i siłowo odsunąć od orzekania sędziów IKNiSP. To działania bez precedensu - oceniła pierwsza prezes SN.

Zdaniem Manowskiej, "jawność" nie może być uznana za okoliczność łagodzącą. - Nie usprawiedliwia ich tłumaczenie, że te działania były jawne. Jawność tych działań świadczy raczej o niebywałej arogancji władzy. Mieliśmy już "sędziego na telefon", a teraz - wobec rozwoju techniki - mamy mieć "sędziego na maila"? Ani marszałkowi Sejmu, ani prezesowi sądu, ani też innemu organowi czy sądowi nie przysługuje kompetencja do oceny skuteczności powołania sędziego przez prezydenta RP

Manowska - w przeciwieństwie do europejskich trybunałów - uważa, Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych za niezależny sąd. Nazwała działania Hołowni, "próbą obejścia procedur" i  "działaniami bez precedensu".

Jeśli zaczniemy uzależniać skuteczność orzeczeń sądów od tego, czy "podoba nam się skład, jaki je wydał, będzie to kompletny upadek wymiaru sprawiedliwości, z którego długo jako państwo się nie podniesiemy" - podkreśliła.

Zobacz także
Komentarze (286)