Chaos w Sądzie Najwyższym. Manowska zabiera głos
- Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej - oceniła Małgorzata Manowska, pierwsza prezes SN w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Manowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą" odniosła się do sytuacji w SN, w którym kwestionowana jest legalność neosędziów i nie ustaje spór między legalnie wybranymi sędziami a właśnie neosędziami.
- Podejmowane są obecnie próby odsunięcia części sędziów od orzekania, chociaż nierzadko mają lepsze doświadczenie orzecznicze, załatwiają więcej spraw niż starsi służbą w Sądzie Najwyższym sędziowie i zostali wyłonieni w konkursach, w których uczestniczyło wielu, czasem kilkudziesięciu kandydatów, a nie tak jak to bywało uprzednio - jeden niezagrożony kandydat na jedno miejsce - oceniła pierwsza prezes SN.
- To młoda, świetnie wykształcona kadra sędziowska - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat"
Zdaniem Manowskiej, "dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do SN". - Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej - oceniła Manowska.
Pierwsza prezes SN pytana była również o brak honorowania decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN ws. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika ani wewnątrz SN, ani na zewnątrz, także przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię, który czeka na decezyję Izby Pracy w ich sprawie.
- Sprostowania wymaga, że marszałek nigdzie nie mógł adresować odwołania byłych szefów CBA, bo nie on je wnosił. Pan marszałek, współdziałając z prezesem Izby Pracy, dokonał obejścia obowiązującej w SN procedury obiegu dokumentów. Ponadto wspólnie usiłowali ustalić skład sądu i siłowo odsunąć od orzekania sędziów IKNiSP. To działania bez precedensu - oceniła pierwsza prezes SN.
Zdaniem Manowskiej, "jawność" nie może być uznana za okoliczność łagodzącą. - Nie usprawiedliwia ich tłumaczenie, że te działania były jawne. Jawność tych działań świadczy raczej o niebywałej arogancji władzy. Mieliśmy już "sędziego na telefon", a teraz - wobec rozwoju techniki - mamy mieć "sędziego na maila"? Ani marszałkowi Sejmu, ani prezesowi sądu, ani też innemu organowi czy sądowi nie przysługuje kompetencja do oceny skuteczności powołania sędziego przez prezydenta RP
Manowska - w przeciwieństwie do europejskich trybunałów - uważa, Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych za niezależny sąd. Nazwała działania Hołowni, "próbą obejścia procedur" i "działaniami bez precedensu".
Jeśli zaczniemy uzależniać skuteczność orzeczeń sądów od tego, czy "podoba nam się skład, jaki je wydał, będzie to kompletny upadek wymiaru sprawiedliwości, z którego długo jako państwo się nie podniesiemy" - podkreśliła.