Negowała zbrodnie Rosjan w Ukrainie. Jest wyrok
W Pradze sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok dla nauczycielki, która negowała zbrodnie wojenne Rosjan na Ukrainie. Po werdykcie pojawiły się głosy o potrzebie zmian w prawie karnym.
Sąd apelacyjny w Pradze podjął decyzję o utrzymaniu kary siedmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu dla nauczycielki Marii Bednarzovej. Powodem wyroku było negowanie przez nią zbrodni wojennych, które popełniły siły rosyjskie na Ukrainie.
Dlaczego wyrok nauczycielki wywołuje kontrowersje?
Zgodnie z wyrokiem Maria Bednarzova ma także obowiązek ukończenia kursu pomagającego w rozumieniu przekazu medialnego. Otrzymała też trzyletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela i pracy z dziećmi. Bednarzova i jej adwokat zapowiadają odwołanie się od wyroku. Jej zdaniem każdy w Czechach powinien źle się poczuć po jego wysłuchaniu.
Temat Ukrainy Bednarzova, nauczycielka z 30-letnim stażem, poruszyła na początku kwietnia 2022 r., czyli kilka tygodni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Stwierdziła, że ze strony Rosjan jest to usprawiedliwiony sposób rozwiązania sytuacji. Mówiła uczniom szkoły podstawowej, że w Kijowie nic się nie dzieje. Kiedy uczniowie sprzeciwiali się, twierdząc, że w wiadomościach widzieli płonące miasto, powiedziała im, że telewizja publiczna jest stronnicza. Niektórzy uczniowie sprzeciwili się nauczycielce i nagrali jej wypowiedź.
Bańka o poparciu Nawrockiego: to była właściwa decyzja
Adwokatem Bednarzovej jest nowo wybrany poseł skrajnie prawicowego ruchu Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) Jindrzich Rajchl, jeden z liderów antyrządowych protestów.
Wyrok wstęp do zmian w prawie?
SPD negocjuje obecnie udział w przyszłym rządzie Andreja Babisza, lidera populistycznego ruchu ANO. Rajchl zapowiedział, że w nowo wybranej Izbie Poselskiej będzie starać się o zmianę zapisów w kodeksie karnym dotyczących zbrodni ludobójstwa.
Jego zdaniem są one wykorzystywane w walce politycznej z oponentami. Bednarzova startowała w wyborach, które odbyły się na początku miesiąca z lewicowej listy, która ostatecznie nie dostała się do parlamentu.
Według Rajchla Bednarzova nie usprawiedliwiała zbrodni wojennych, ale pobudzała uczniów do krytycznego myślenia. Z taką opinią nie zgodził się prokurator Ondrzej Sztiastny, który uważa, że nie chodziło o dyskusję, lecz manipulację.