Polityka"Orban nie takim pewnym sojusznikiem". Węgierski politolog ostrzega PiS

"Orban nie takim pewnym sojusznikiem". Węgierski politolog ostrzega PiS

"To, co zrobi Orbán, będzie wynikało wyłącznie z interesu Węgier i politycznej wizji jego partii" - uważa węgierski politolog dr Dominik Héjj. Jego zdaniem pełne poparcie dla rządu PiS ze strony węgierskiego premiera na forum unijnym wcale nie jest takie pewne. Sprawdzianem może być kwestia ewentualnych sankcji wobec Polski.

"Orban nie takim pewnym sojusznikiem". Węgierski politolog ostrzega PiS
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Arkadiusz Jastrzębski

27.12.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dr Héjj pisze na łamach "Dziennika Gazety Prawnej", że o ile wicepremier Węgier Zsolt Semjén jasno zadeklarował sprzeciw wobec sankcji, to już sam Orban był dość zachowawczy w swoich opiniach po decyzji KE ws. art. 7 wobec Polski. Węgierski premier mówił bowiem o utrudnianiu we wprowadzaniu sankcji.

Jak podkreśla politolog to znacząca różnica, bo "utrudniać można także zakulisowo, przy stole negocjacyjnym, prezentując tradycyjne dla Orbana podejście koncyliacyjne".

Zdrada Kaczyńskiego?

Węgierski ekspert ostrzega, że poleganie przez PiS wyłącznie na Budapeszcie może być ryzykowne. Przypomina, że Węgry nie sprzeciwiły się kandydaturze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej i nie zostało to odebrane jako zdrada wobec "sojuszu" Viktora Orbana i Jarosława Kaczyńskiego.

"Tak jak poparcie sankcji nie byłoby następstwem ewentualnego braku chemii z Mateuszem Morawieckim" - przekonuje dr Héjj na łamach "DGP" i zaznacza, że Orban zrobi tylko to, co będzie zgodne z interesem jego partii i kraju.

Politolog podkreśla też, że na wewnętrzne potrzeby premier Węgier przedstawia decyzję KE o art. 7 wobec Polski przede wszystkim jako zemstę za sprzeciw ws. relokacji uchodźców. Zdaniem dra Héjj to sposób Orbana na przygotowanie swoich wyborców do sytuacji, kiedy to Węgry stałyby się kolejną ofiarą art. 7 unijnego traktatu (o czym słychać w Brukseli).

"Tusk poważnym przywódcą UE"

Co ciekawe, na relację Orbana z Kaczyńskim może wpłynąć także Donald Tusk i jego krytyka kwotowego rozdziału uchodźców. Był za to chwalony przez węgierskich polityków, a szef dyplomacji Węgier Péter Szijjártó mówił o radości z tego, iż wreszcie jest "poważny europejski przywódca".

"Odrzucenie przymusowej relokacji jest spełnieniem politycznej woli Węgrów, podobnie jak wydzielenie jasnego budżetu na politykę migracyjną" - pisze w "DGP" dr Héjj. W jego opinii może to oznaczać, że Węgry będą najgłośniejsi na forum UE w popieraniu kolejnych działań Tuska.

Na zakończenie węgierski politolog zaznacza, że w przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku lat, teraz to Warszawie zależy na wsparciu ze strony Budapesztu. "A unijne instytucje mają kilka asów w rękawie, by przekonywać Budapeszt, że pójście po linii większości leży w jego interesie" - stwierdza ekspert.

piswęgryviktor orban
Komentarze (310)