W niedzielę Robert Bąkiewicz opublikował nagranie z pracy funkcjonariuszy Straży Granicznej na granicy z Niemcami. Do sprawy odniosła się SG. "Nazywanie Straży Granicznej 'Uberem dla nielegalnych migrantów' jest pluciem na nasz mundur" - napisano w komunikacie. Film Bąkiewicza zniknął z internetu, jednak wcześniej zdążył je udostępnić członek młodzieżówki PiS Oskar Szafarowicz z podpisem: "Polskie służby na polecenie ekipy Tuska znów uczestniczą w bezprawnym procederze przerzutu migrantów z Niemiec". O tę sprawę w programie "Tłit" WP był pytany europoseł PiS Michał Dworczyk. - Bez wątpienia mamy do czynienia z sytuacją nieakceptowalną, mianowicie taką, że osoby, które są uznawane przez niemieckie służby za nielegalnych imigrantów przybyłych z Polski, mimo tego, że nie zawsze są dowody na to, są przekazywane na teren RP. To są wydarzenia nieakceptowalne - stwierdził gość programu. Dopytywany o nazwanie Straży Granicznej "Uberem", polityk podkreślił, że "zawsze dystansował się od wypowiedzi, które mogłyby być oceniane jako obraźliwe, w szczególności wobec funkcjonariuszy". - Uważam, że tu trzeba zachować dużą ostrożność i byłem oburzony, kiedy Platforma Obywatelska, a rzeczywiście osoby z tej partii politycznej i celebryci związani z tą partią, wielokrotnie obrzucali obelgami zarówno funkcjonariuszy Straży Granicznej, jak i żołnierzy - stwierdził Dworczyk. - A nie ma pan wrażenia, że teraz sytuacja się odwróciła? - dopytywał prowadzący. - Zupełnie nie mam takiego poczucia. Zupełnie czym innym, jeżeli chodzi o skalę, był atak i jest atak hybrydowy na granicy polsko-białoruskiej. To, co się dzieje na granicy niemieckiej, jest również groźne, również niebezpieczne, ale jednak nie ma porównania - odparł Dworczyk.