PolitykaNie żyje Paweł Adamowicz. W niebezpieczeństwie mogą być inni włodarze? "Przyjdzie i mnie zabije"

Nie żyje Paweł Adamowicz. W niebezpieczeństwie mogą być inni włodarze? "Przyjdzie i mnie zabije"

Groźby, a nawet rękoczyny. Niestety lista włodarzy, którzy tego doświadczyli, jest długa. W rozmowie z WP Marek Staniek, wójt gminy Iwanisk, przyznaje, że się boi, ale jest bezradny. - Co ja mogę zrobić? Dopiero jak wydarzy się kolejna tragedia, będzie larum - mówi.

Nie żyje Paweł Adamowicz. W niebezpieczeństwie mogą być inni włodarze? "Przyjdzie i mnie zabije"
Źródło zdjęć: © East News | Karol Makurat/REPORTER
Anna Kozińska

15.01.2019 | aktual.: 15.01.2019 17:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prezydent Gdańska nie żyje. Wcześniej był atakowany, a po jego śmierci, groźby otrzymują inni włodarze. Joachim Brudziński, minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że policja zatrzymała trzy osoby, które po ataku na Pawła Adamowicza miały wzywać do kolejnych morderstw. Grożono Andrzejowi Dudzie oraz prezydentom Poznania i Wrocławia. To nie koniec.

Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz otrzymał policyjną ochronę. Według policji groźby pod jego adresem były realne. Zatrzymano podejrzanego. - Policja będzie przy mnie w najbliższym czasie w sytuacjach, gdy uzna, że to jest konieczne. Mówię: dość agresji, dość groźbom. Chcę jak każdy człowiek normalnie pracować, normalnie żyć. Nie można się na takie zachowania, na takie groźby godzić - powiedział PAP.

Przed tragedią, która wydarzyła się w Gdańsku, o groźbach kierowanych pod adresem prezydentów, burmistrzów i wójtów nie było tak głośno. A okazuje się, że w niebezpieczeństwie było i jest wielu z nich. Marek Staniek, wójt gminy Iwanisk, w rozmowie z Wirtualną Polską nie kryje emocji, opisując to, co go spotkało.

Mężczyzna, jak mówi Staniek, "terroryzował pół urzędu", w którym pracuje wójt. - Wiele razy groził, że mnie zabije. Zostawił pod moim biurkiem siekierę, zastraszał, dusił, bił, przychodził z tasakiem - opisuje. Staniek w środę zadzwonił na policję, bo agresor znowu pojawił się w urzędzie. Mimo że otrzymał wyrok roku więzienia. - Przyszedł pijany i pytał o mnie - mówi wójt.

Jego zdaniem jest na to przyzwolenie. - Połowa społeczeństwa się śmieje z tego. Ksiądz powiedział, że mężczyzna, który mnie zastrasza, jest tylko wtedy groźny, jak pije. Tylko że on jest pijany bez przerwy - podkreśla Staniek. Zwraca uwagę, że prezydenci miast są w lepszej sytuacji, bo nie ma do nich takiego dostępu, jak do wójtów. - Wójt nie ma autorytetu, wójt to ten zły - dodaje.

Staniek wątpi, że coś się zmieni. Zastanawia się nad zamontowaniem kamer w urzędzie. A ochrona? - Kto za to zapłaci? - pyta.

- Boję się, że ten mężczyzna wróci po roku, kiedy skończy odbywać karę. Przyjdzie i mnie zabije. Usłyszałem: "przyjdę i cie zabiję, przynajmniej będę wiedział, za co będę siedział". Zabiją nas i dopiero będzie larum. Zabiją mnie, a pani przypomni sobie naszą rozmowę - podkreśla.

Trzeba coś zmienić?

Wielu włodarzy nie chce wracać do traumatycznych przeżyć i komentować sprawy niebezpieczeństwa, które grozi prezydentom, burmistrzom i wójtom. - Chcielibyśmy wyciszyć emocje - powiedział nam Bartosz Domaszewicz, rzecznik Hanny Zdanowskiej. Na wiecu pamięci Pawła Adamowicza w Łodzi prezydent zaznaczyła jednak, że włodarze "nie mogą się odgrodzić limuzynami, szklanymi ścianami i ochroniarzami".

- My chcemy być wśród mieszkańców, być razem z nimi i dla nich. Taka jest nasza rola. My dajemy swój czas, swoje kompetencje, swoją miłość do miasta, do ludzi i nie wyobrażam sobie, że można w zamian otrzymać ciosy nożem. Niektórzy mówią, że to może spowodować większe zagrożenie dla nas. Jeżeli tak ma się stać, to wszystko traci sens. Ja sobie nie wyobrażam chodzenia z ochroną wśród mieszkańców, to jest dla mnie abstrakcja, nie po to jesteśmy. Ja nie chcę się odgrodzić żadną barierą od łodzian - podkreśliła.

Przypomnijmy, że prezydent Łodzi również grożono. W 2012 r. miała ochronę policjantów przez całą dobę. Powód? Do redakcji jednej z łódzkich gazet przyszedł mężczyzna z tasakiem i powiedział, że Zdanowska jest winna temu, że jego firma upada i zagroził jej śmiercią. Agresor został zatrzymany przez policję, a Zdanowska przestała być ochraniana.

Łukasz Kolasa, rzecznik Piotra Krzystka w rozmowie z WP podkreślił, że prezydent Szczecina szczególnie przeżywa śmierć Pawła Adamowicza. - Pan prezydent był jednym z jego lepszych kolegów-prezydentów. Znali się od dawna, współpracowali, rozmawiali o sprawach miejskich w poniedziałek. Dlatego ta sytuacja dotknęła go dość mocno - mówił Kolasa.

Przyznał, że agresja słowna w internecie dotykała również prezydenta Szczecina i jego rodziny. - To są sprawy, o których on niechętnie opowiada. Ma wrażenie, że wszyscy patrzą na problem agresji w internecie z przymrużonymi oczami. Niby się mówi, żeby zatrzymywać ten hejt, ale jak już do tego dochodziło, to prokuratury umarzały śledztwo - tłumaczył rzecznik Krzystka.

- Panu prezydentowi grożono kilka razy. To nie były po prostu nieprzychylne komentarze, ale groźby. Policja została zawiadomiona, spodziewane jest postępowanie w sprawie - dodał. Czy po tym, co wydarzyło się w Gdańsku, jest szansa, że coś się zmieni? - Rzeczywistość nie będzie taka sama. Służby, ale też politycy będą inaczej patrzeć na to, co się dzieje. Myślę, że będą dyskusje dotyczące bezpieczeństwa prezydentów miast. My też się do tego przymierzamy. To jednak jeszcze nie moment na tego typu decyzje - powiedział.

Rzecznik Krzystka jednocześnie nie wierzy w to, że "to skończy się ochroną osobistą prezydentów 24 godziny na dobę. - Nawet nikomu nie będzie na tym zależeć. Ale podczas i przez masowych pewne środki będą musiały zostać wprowadzone - ocenił.

- Prezydenci to osoby, które po prostu chodzą sobie po mieście. Nikt nie myślał o jakiejś ochronie. Do czego to doprowadziło, widzimy dzisiaj - podsumował.

W programie "Tłit" WP była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że też otrzymywała groźby. I to wcale się nie skończyło. - Miałam wczoraj nieprzyjemny incydent na uczelni. Napiszę list do ministra Brudzińskiego, żeby przydzielił mi choć na jakiś czas ochronę. Mam nadzieję, że państwo stanie na wysokości zadania. Przez prawie 30 lat służyłam wolnej Polsce. Myślę, że mam do tego prawo - powiedziała. Dopytywana o prywatną ochronę, stwierdziła, że jej "prywatną ochroną" są jej mąż i znajomi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (17)