Rymanowski dał Millerowi popcorn na wizji. To nie był przypadek
Leszek Miller pozytywnie ocenił Szymona Hołownię w roli marszałka Sejmu. Miał jednak wobec niego dwie uwagi. Skomentował również działania Mateusza Morawieckiego. - Jestem zażenowany i jest mi bardzo przykro - ocenił były premier.
Bogdan Rymanowski poczęstował Leszka Millera popcornem w czwartkowym "Gościu Wydarzeń" w Polsat News. Nawiązał w ten sposób do słów marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który sugerował, że popcorn może się przydać podczas oglądania kolejnych posiedzeń Sejmu, które cieszą się rekordową oglądalnością w telewizji i w internecie.
Dwie uwagi Millera do Hołowni
- Proszę mnie nie uwodzić, ale ja nie mogę tego jeść, bowiem próbuję zbić parę kilogramów - odpowiedział żartobliwie europoseł i były premier.
Pytany o ocenę Hołowni jako marszałka Sejmu, stwierdził, że daje sobie radę, mimo braku doświadczenia parlamentarnego. Miał jednak dwie uwagi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Po pierwsze, może za dużo w tym jest show, a po drugie za moich czasów obrady Sejmu zaczynały się we wtorek, a kończyły w piątek. Nie bardzo rozumiem, dlaczego teraz tak nie ma. Tym bardziej, że Sejm ma co robić - komentował były premier.
Miller przyznał, że funkcja marszałka Sejmu może być dla Hołowni krokiem do walki o prezydenturę w 2025 roku. Ocenił, że Sejm powinien jednak kojarzyć się bardziej z powagą, a nie "być tylko i wyłącznie 'Mam Talent'", oceniając, że Hołownia ma talent oraz, że nie przeszkadza, "że od czasu do czasu sala wybucha śmiechem".
Miller o Morawieckim: jest mi bardzo przykro
Były premier i eurodeputowany skomentował również działania premiera Mateusza Morawieckiego, który bezskutecznie próbował zaprosić liderów innych partii do rozmów o ewentualnym wspólnym rządzie.
- To taki świadek Jehowy - skomentował ironicznie Miller.
- Jestem zażenowany i jest mi bardzo przykro. Sam, kiedy byłem prezesem Rady Ministrów i dla ogromnej rzeszy polityków, zwłaszcza tych, którzy poważnie traktują swoją profesję, objęcie tej posady jest ukoronowaniem kariery - dodał.
Głosowanie w Parlamencie Europejskim
Pytany o głosowanie w Parlamencie Europejskim ws. propozycji zmian w traktatach unijnych, porównał unijne weto, które może postawić każde państwo członkowskie, do liberum weto, które funkcjonowało w I Rzeczypospolitej.
- Myślę, że dzisiaj ci, którzy krzyczą, żeby było to weto, mają ten sam kierunek inspiracji - komentował, nawiązując do czasów przedrozbiorowych, w których Rosja przekupywała polskich szlachciców, by zrywali Sejmy.
- Wiem, że duża część polskich polityków, zwłaszcza prawicowych, uważa instytucję weta za coś bardzo cennego dla Polski. Myśmy jako Polacy przeszli już kiedyś przez to. W okresie I Rzeczypospolitej było liberum veto, które doprowadziło do upadku państwa polskiego. Siedemdziesiąt kilka razy je zastosowano, zrywając Sejm. Nie można było uchwalić podatków na wojsko, żadnych reform społecznych, zmienić ustroju, bo zawsze znalazł się jakiś poseł, który krzyczał "nie pozwalam" - dodał.
Miller o Tusku: uniknął niebezpieczeństwa
Europosłowie PO, PSL i PiS głosowali w tej sprawie przeciwko. Za propozycją zmian w traktatach poza Millerem głosowali inni europosłowie wywodzący się z Lewicy oraz Sylwia Spurek z Zielonych i Róża Thun z Polski 2050.
- Wczoraj widzieliśmy reaktywację PO-PiS. PO i PiS głosowali tak samo. Ciekawe, czy to jest jednorazowy przypadek - ironizował Miller. - Gdyby wczoraj posłowie PO zagłosowali tak jak my, to dzisiaj byliby na wszystkich pierwszych stronach z okrzykami: "zdrajca, zdrajca, zdrajca", a Tusk miałby co robić. Uniknął tego niebezpieczeństwa - dodał Miller.
Źródło: Polsat News