PiS straszył tym głosowaniem od tygodni. "Intelektualny rozgardiasz"
Głosowaniem, które w środę odbyło się w Parlamencie Europejskim, PiS straszył od tygodni. Mówiono o końcu niepodległej Polski, o utracie suwerenności. Hasła te nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. - To tak, jakby ktoś przyszedł z raną palca i usłyszał, że jutro umrze - mówi w rozmowie z WP prof. Artur Nowak-Far.
25.10.2023 | aktual.: 30.01.2024 18:58
Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego głosowała nad raportem dotyczącym zmian traktatowych. Za przyjęciem raportu opowiedziało się 20 członków AFEC, sześciu było przeciw.
Główne proponowane zmiany to eliminacja zasady jednomyślności (weta) w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art. 3 TFUE) oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art. 4), które obejmowałyby osiem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.
"Przegłosowanie rezolucji nie prowadzi do zmiany traktatów"
Prof. Artur Nowak-Far, prawnik i były podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "przegłosowanie w komisji Parlamentu Europejskiej, nawet konstytucyjnej, jakiejkolwiek rezolucji nie prowadzi do zmian traktatów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla, to są propozycje Parlamentu Europejskiego. - To nie ma wpływu na sam traktat. PE ma prawo tworzyć rezolucje, bo to są pewnego rodzaju wezwania dla państw, żeby wzięły się do pracy, zaczęły negocjować traktaty. Ale najpewniej tego i tak nie zrobią, bo nie ma bezpośredniej potrzeby - dodaje.
Jak zaznacza, być może część propozycji zostanie przez te kraje podchwycona, ale w przyszłości, bo na razie "to nie jest moment".
- Właścicielami traktatów są państwa członkowskie. Wymaga to - przy końcu samej procedury - co najmniej zorganizowania konferencji międzyrządowej, a potem podpisania traktatu przez przedstawicieli państw członkowskich. A w ostatecznym rozrachunku, już na dalszym etapie, przeprowadzenia procedury ratyfikacyjnej - wylicza ekspert.
PiS straszyło głosowaniem Parlamentu Europejskiego
Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie w ostatnim czasie odnosiło się do głosowania w Parlamencie Europejskim, strasząc daleko idącymi konsekwencjami, które miałyby z tego wynikać. Jeszcze przed wyborami prezes PiS Jarosław Kaczyński w Kazimierzy Wielkiej mówił: "W tej chwili przedłożono w Unii Europejskiej plan, by w gruncie rzeczy państwa narodowe pozbawić wszelkich uprawnień".
I dalej: "(...) Co to oznacza? No to oznacza, że w Polsce wszystkie wybory, łącznie z tymi parlamentarnymi czy prezydenckimi, to będzie taki teatr, bo ci ludzie będą wybrani, tylko nie będą mieli tak w gruncie rzeczy nic do gadania. Będą tylko wykonawcami decyzji, które będą zapadały gdzie indziej".
Głos prezesa PiS nie jest w tej sprawie odosobniony. Antoni Macierewicz powiedział na zjeździe klubów "Gazety Polskiej" w Spale, że "będzie głosowanie w Parlamencie Europejskim o niepodległości Polski". Jak podkreślał, "rozpocznie się działanie Unii Europejskiej wspierane przez Donalda Tuska, wspierane przez jego sojuszników mające doprowadzić do likwidacji niepodległości Polski".
Już po tym jak Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego głosowała nad raportem dotyczącym zmian traktatowych, Beata Szydło w serwisie X (kiedyś Twitter - red.) napisała: "Odbije się to negatywnie na życiu każdego Europejczyka. Demokratyczne prawa mieszkańców krajów Unii zostaną zastąpione decyzjami brukselskiej Egzekutywy".
"Intelektualny rozgardiasz"
- Tego rodzaju straszenie czymkolwiek w tym kontekście jest nie na miejscu. To bardzo dziwne zachowanie tego, kto inspiruje tego rodzaju postawienie sprawy. Ta informacja nie jest żadną sensacją już na tym etapie - wyjaśnia prof. Nowak-Far.
I dodaje, że nawet gdyby rozważyło się, że jakiekolwiek zmiany traktatowe są możliwe i polegają na przekazaniu jakichś kompetencji Unii Europejskiej, to UE nie jest bytem samodzielnym. - Trzeba ponawiać te informacje. Wszystkie decyzje, jakie podejmuje się w UE, są decyzjami samych państw członkowskich i nigdy nie stają się decyzjami kogoś niezależnego. Chyba że państwa członkowskie zdecydują się przekazać kompetencje komisji. Ale robią to w tzw. procedurach komitologicznych, w których ją kontrolują - zaznacza ekspert.
- Nie ma tutaj nigdy tego rodzaju przekazania, o których mowa w dziwnym intelektualnym rozgardiaszu - dodaje rozmówca Wirtualnej Polski.
Podkreśla, że "straszenie starszych osób w Polsce, niepokojenie ich utratą niepodległości, suwerenności w tym wypadku jest kompletnie nie na miejscu". - To tak, jakby ktoś przyszedł z raną palca i usłyszał od kogoś, że jutro umrze. Trzeba z tym walczyć - apeluje profesor.
- To powoduje, że jeśli ktoś kiedyś, zapewne w kontekstach innych niż Unia Europejska, zacznie krzyczeć o utracie niepodległości czy suwerenności, to ludzie będą mówili, że wielokrotnie ich straszono i już tego nie chcą słuchać. A być może wtedy właśnie będzie to potrzebne - zaznacza ekspert.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski