Inwigilacja gości hotelowych? PHH reaguje i zaprzecza
W hotelach zarządzanych przez Polski Holding Hotelowy ma dochodzić do inwigilacji gości - twierdzi "Gazeta Wyborcza". Według dziennika służby mają zbierać informacje m.in. na temat działaczy opozycji. PHH stanowczo zaprzecza doniesieniom gazety i nazywa je "fałszywymi".
"Gazeta Wyborcza", powołując się na swoich informatorów, twierdzi, że współpracownicy Polskiego Holdingu Hotelowego mają obowiązek informowania prezesa Gheorghe Mariana Cristescu o najważniejszych gościach. W ten sposób miał się on dowiedzieć m.in. o spotkaniu działaczy Platformy Obywatelskiej ze Swiatłaną Cichanouską, opozycyjną kandydatką na prezydenta Białorusi. Doszło do niego we wrześniu 2020 roku.
"Grupa Polskiego Holdingu Hotelowego nie komentuje pojawiających się w przestrzeni publicznej fałszywych informacji" - odpowiedziała spółka na pytania gazety. Redakcja Wirtualnej Polski skontaktowała się z kolei z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, aby poznać stanowisko resortu w tej sprawie. Po kontakcie telefonicznym, skierowaliśmy pytania drogą mailową. Na odpowiedź czekamy.
Podsłuchy w hotelach? Służby zaprzeczają
Jak relacjonuje "GW", prezes PHH dzień przed spotkaniem miał wysłać maila do Joachima Brudzińskiego - byłego szefa MSWiA, a obecnie europosła PiS. W wiadomości znalazła się informacja o rozmowach działaczy PO z Cichanouską. Treść maila opublikował serwis "Poufna rozmowa". Jego autentyczność w rozmowie z "Wyborczą" miał potwierdzić Robert Z., kierownik ds. bezpieczeństwa w PHH.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"GW" publikuje wiadomość, w której czytamy, iż na spotkaniu działaczy PO z Cichanouską obecny będzie "lekarz sanitarny". Gazeta podkreśla, że taka specjalizacja nie istnieje, ale osoby znające wewnętrzną nomenklaturę ABW twierdzą, iż jest to określenie "oznaczające wsparcie techniki specjalnej, czyli podsłuch oraz obserwacja założone przez służby".
- Jeżeli takiego określenia używa w wewnętrznej korespondencji dwóch ważnych pracowników hotelu, to znaczy, że współpracują oni ze służbami i co najmniej mają im ułatwić działania operacyjne - tłumaczy "Wyborczej" b. funkcjonariusz ABW.
Gazeta zapytała PHH, czy w hotelach dochodziło do inwigilowania gości przez obsługę. Odpowiedź była jednoznaczna. "Grupa Polski Holding Hotelowy zaprzecza, aby w hotelach PHH 'regularnie dochodziło do inwigilacji przez obsługę gości, których wskazywała ABW'" - napisała państwowa spółka.
Inwigilacja Bartosza Kramka
Z., który rozmawiał z "Wyborczą", był kierownikiem ds. bezpieczeństwa Polskiego Holdingu Hotelowego od lutego 2019 do listopada 2021 roku. Potem pracował w MSWiA. Od początku miał sprzeciwiać się pomysłowi, by inwigilować działaczy PO podczas spotkania z liderką białoruskiej opozycji.
- Powiedziałem, że nie będę w czymś takim brać udziału i dodałem, że jeśli chcą wiedzieć, co było na tym spotkaniu, to niech podstawią swojego człowieka, który będzie występował jako ochroniarz Cichanouskiej z SOP. Wcześniej przecież już tak robili - powiedział Z.
Z. - jak opisuje "Wyborcza" - został zatrudniony w państwowej spółce na wniosek Joachima Brudzińskiego i Macieja Wąsika (obecnie sekretarz stanu w MSWiA). Rozmówca dziennika nie wstydzi się tego, że w przeszłości popierał i współpracował z PiS, bo jak sam twierdzi, bliskie są mu niektóre ideały ugrupowania. - Nie mogę jednak zgodzić się na niegodne metody i działania niektórych ludzi - wyjaśnił.
Z. miał też raportować Wąsikowi, który był wówczas zastępcą koordynatora służb specjalnych, o częstych wizytach Bartosza Kramka w hotelach należących do PHH. Kramek to prezes fundacji Otwarty Dialog, która działa w obronie demokracji praworządności w Polsce i w krajach Europy Wschodniej. Z tego powodu znajduje się w sporze z obozem rządzącym.
"Do spotkania, w którym uczestniczyło dwóch oficerów ABW i ja doszło na drugi dzień. (…) Poinformowano mnie, iż jest prośba, abym informował o każdym przyjeździe Pana Kramka do hotelu Renesans, przekazywał informacje dotyczące form płatności dokonywanych przez niego, danych kart kredytowych, jak również bym umożliwił, przed przyjazdem Pana Kramka do hotelu, montaż technicznych środków operacyjnych" - napisał Z. w oświadczeniu.
Z. miał być też proszony o to, aby "osobiście dokonywał przeszukania pokoju" Kramka i szukał w nim kompromitujących dowodów. "Nadgorliwość agentów i osobiste zainteresowanie sprawą Pana Wąsika zaczęło budzić moje podejrzenia nie tylko co do legalności tych działań, ale ich celowości" - oświadczył Z., który miał z czasem zrozumieć, że "nie chodzi o ściganie przestępcy, a zwykłą walkę z aktywistą".
PHH oskarża Roberta Z.
Co na to PHH? Chociaż redakcja "Wyborczej" nie wymieniła Z. z nazwiska w swoich pytaniach, spółka od razu wskazała na tego pracownika w odpowiedzi.
"Grupie Polski Holding Hotelowy jest wiadome, że za rozpowszechnianiem fałszywych informacji stoi były pracownik Polski Holding Hotelowy pan Robert Z., zaś ich rozpowszechnianie jest odwetem za brak spełnienia bezpodstawnych żądań kierowanych do spółki po rozwiązaniu z tą osobą stosunku pracy" - przekazała firma, która "uruchomiła szereg kroków prawnych oraz zaplanowała kolejne" względem dawnego pracownika.
Czytaj także:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"