PublicystykaMarcin Makowski: Warunki brzegowe prezydenta. Czy Andrzej Duda pójdzie na kompromis z PiS-em?

Marcin Makowski: Warunki brzegowe prezydenta. Czy Andrzej Duda pójdzie na kompromis z PiS‑em?

Ponad dwie godziny trwało trzecie w ciągu miesiąca spotkanie prezydenta Dudy i prezesa Kaczyńskiego. Trzecie i nie ostatnie. Czego się po nim dowiedzieliśmy? Prezydent obstaje przy ”warunkach brzegowych”, prezes zrobi natomiast wszystko, aby uniknąć kolejnych wet. Czy tą drogą uda się dojść do kompromisu? Wszystko na to wskazuje.

Marcin Makowski: Warunki brzegowe prezydenta. Czy Andrzej Duda pójdzie na kompromis z PiS-em?
Źródło zdjęć: © East News
Marcin Makowski

Prezenterka jednej ze stacji telewizyjnych chwilę przed spotkaniem w Belwederze podekscytowanym głosem relacjonowała: ”Politycy jeszcze na Nowogrodzkiej, już tylko 15 minut do godziny zero”. Później napięcie rosło. Najpierw z siedziby Prawa i Sprawiedliwości wyszła Marta Kaczyńska, za nią minister Zbigniew Ziobro, na końcu on - prezes wszystkich prezesów. Za jego limuzyną szybko podążyła kawalkada mediów. W nerwach, tłumacząc wszystko korkami, reporterzy odnotowali sześć minut spóźnienia Jarosława Kaczyńskiego. Przy drzwiach Belwederu przez ten czas wyprężony oczekiwał minister Krzysztof Szczerski. W końcu klamka zapadła, a za nią ponad dwie godziny - jak określił ją Krzysztof Łapiński - ”dyskusji w cztery oczy”.

To również z ust rzecznika prezydenta dowiedzieliśmy się kilku istotnych z punktu widzenia przyszłości reformy sądownictwa rzeczy. Trzeba jednak przyznać, że minister operował dużym poziomem ogólności i bardzo oszczędnie, w przeciwieństwie do niedawnych wypowiedzi, uchylał rąbka tajemnicy. Coś jednak uchylić się udało.

Poprawki na piśmie

Najważniejszy komunikat dotyczył konieczności zgłoszenia przez klub PiS poprawek do propozycji ustaw prezydenckich na piśmie, i to w ciągu kilku dni. Był to warunek Andrzeja Dudy, który chce mieć czas, aby się z nimi na spokojnie zapoznać. W domyśle, aby erratę PiS-u mógł kompleksowo przeanalizować zespół doradców głowy państwa. - Dopiero gdy prezydent je otrzyma, propozycje będą jasne i precyzyjne, wtedy się do nich odniesie - mówił Łapiński dodając, że jego przełożony, aby ocenić regulacje: ”jako prawnik musi je najpierw zobaczyć na piśmie”.

Takie postawienie sprawy sugeruje, że po długich konsultacjach ze Zbigniewem Ziobrą Jarosław Kaczyński przyjechał z konkretnymi propozycjami kompromisu odnośnie reorganizacji KRS i SN. Wyłożył je jednak prezydentowi w toku rozmowy, bez przedkładania stosownych dokumentów. Stąd naturalna wydaje się deklaracja kolejnego spotkania oraz dostarczenia propozycji poprawek w formie pisemnej. Ze źródeł Wirtualnej Polski wynika, że do porozumienia jest stosunkowo blisko, natomiast przed położeniem na biurko konkretnych projektów, Jarosław Kaczyński chciał wysondować grunt.

Płynne granice kompromisu

Przynajmniej w jednym zakresie nadal się od niego twardo odbija. Mowa o ”warunkach brzegowych” Andrzeja Dudy, które jak określił Krzysztof Łapiński: ”są ogólnie znane i dotyczą m.in. kadencji sędziów oraz przechodzenia w stan spoczynku”. Wyraźnie wybrzmiał komunikat pałacu prezydenckiego pod tytułem ”nie było żadnego kroku wstecz”. Środowisko Dudy zauważyło, że pomimo ustępstw, na które ostatecznie odnośnie reformy sądownictwa chodzi głowa państwa, fakt, że kolejne dyskusje na szczycie odbywają się za prośbę Jarosława Kaczyńskiego i to prezydent jest ich gospodarzem, korygują wizerunek czekającego na korytarzu Nowogrodzkiej ”Adriana”. Bez względu na zagadnienia, w których dojdzie do wspólnych korekt, ”duży pałac” dostrzega wzrost zaufania społecznego do Andrzeja Dudy. Dlatego na dłuższą metę, obok sporu o szczegółowe rozwiązania prawne, jest to kolejny etap upodmiotowienia się prezydenta, które nie umyka uwadze Jarosława Kaczyńskiego, mówiącego z dystansem o ”sporach pokoleniowych 40-latków” oraz gaszącego spekulacje o systemie prezydenckim w Polsce.

Jarosław Kaczyński, poza rozmową o ustawach reformujących sądownictwo, relacjonował również Andrzejowi Dudzie sytuację w klubie Prawa i Sprawiedliwości oraz streszczał kulisy ostatniego posiedzenia władz partii. Najważniejsze pytanie, tzn. co ewentualnie prezes obiecał prezydentowi w zamian za dostosowanie swoich warunków brzegowych, pozostało siłą rzeczy bez odpowiedzi. Nieoficjalnie spekuluje się, że za kompromis przy reformie KRS i SN, Andrzej Duda ma otrzymać większy wpływ na politykę zagraniczną oraz zgodę na przeprowadzenie referendum konstytucyjnego w przyszłym roku.

”Bardzo dobre rozmowy"

W tej chwili i na obecnym etapie rozmów (sądząc po ich intensywności), jasne wydaje się jednak, że obie strony doskonale zdają sobie sprawę z ciężaru, który spoczywa na ich barkach. Dla Jarosława Kaczyńskiego jest to wypełnienie idee fix gruntownej rewolucji personalnej oraz systemowej Trzeciej Władzy, dla Andrzeja Dudy mocna karta przetargowa, wzmacniająca pozycję oraz poszerzająca kompetencje, na których rękę zamierzał położyć minister Zbigniew Ziobro.

Zarówno prezes jak i prezydent wiedzą jednak, że nie mogą przelicytować, ponieważ podobna szansa może się już nie powtórzyć. Za dużo w reformę sądownictwa zainwestowano czasu i pieniędzy, zbyt wiele kosztowała społecznie, aby rozmienić ją na drobne. Dlatego właśnie jestem przekonany, że prędzej czy później dojdzie do kompromisu i jeżeli głowa państwa nie zostanie postawiona politycznie pod ścianą, kolejnych wet nie będzie. Będą natomiast kolejne gorące - jak to określił Łapiński dopytany przez dziennikarzy - ”dobre, a nawet bardzo dobre rozmowy”. W końcu polityka to w 90 proc. gra pozorów. Pytanie, kto pozostałą część tortu ukroi dla siebie.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Andrzej Dudareforma sądownictwaJarosław Kaczyński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)