Lubczyk dalej ciągnie kasę z Sejmu. Ale są lepsi od niego
Majątki warte miliony złotych - okazałe nieruchomości, najnowocześniejsze samochody, ekskluzywne zegarki, udziały w świetnie prosperujących spółkach. A zarazem przekonywanie w Sejmie, że się nic nie zarabia i trzeba dostać uposażenie w nadzwyczajnym trybie. Tak wielu polskich posłów załatwia sobie dodatkowy dochód z pieniędzy podatników.
Gdy w zeszłym roku Wirtualna Polska napisała o ubogim stomatologu, który jeździ ferrari i pobiera pieniądze z Sejmu z uwagi na trudną sytuację finansową - pośle Radosławie Lubczyku - politycy i obywatele zapłonęli z oburzenia.
Niemal wszyscy, poza samym Lubczykiem i jego kolegami z Polskiego Stronnictwa Ludowego, przekonywali, że trzeba zmienić standardy przyznawania uposażeń poselskich posłom niezawodowym.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście te standardy uległy zmianom.
DLA KOGO UPOSAŻENIE POSELSKIE
Najpierw odrobina teorii: zgodnie z przepisami każdy parlamentarzysta musi zdecydować, czy chce być tzw. posłem zawodowym, czy też niezawodowym. Jeśli wybierze to drugie, może pracować lub prowadzić działalność gospodarczą - wtedy nie otrzymuje uposażenia poselskiego. Są jednak wyjątki, kiedy poseł niezawodowy może dostać uposażenie.
Określa to art. 25 ust. 4 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Przepis ten stanowi, że w uzasadnionych przypadkach prezydium Sejmu lub Senatu może podjąć decyzję o przyznaniu uposażenia. Robi to na wniosek posła lub senatora.
Od wielu kadencji przyjmuje się, że uzasadnionym przypadkiem jest sytuacja, w której parlamentarzysta w praktyce nie ma innych źródeł zarobkowania, ewentualnie zarabia bardzo mało. Przykładowo: gdy poseł adwokat zawiesi swoją praktykę adwokacką na czas pracy poselskiej, dostaje uposażenie.
Gdy lekarz bierze dosłownie 2-3 dyżury w miesiącu, dostaje uposażenie.
Z furtki tej zaczęli korzystać jednak również ci parlamentarzyści, którzy mają ogromny majątek i np. są udziałowcami w dobrze prosperujących spółkach.
Zdaniem ekspertów - m. in. profesorów Mariusza Bidzińskiego i Jacka Zaleśnego - taka praktyka jest wbrew intencji ustawodawcy.
MARSZAŁEK HOŁOWNIA ZLECI ANALIZĘ
W obecnej kadencji Sejmu prezydium izby - według stanu na 4 stycznia 2024 r. - uposażenia w nadzwyczajnym trybie przyznało 59 posłom.
55 z nich otrzymuje je w pełnej wysokości (12 826,64 zł miesięcznie brutto), zaś czwórka - w niepełnej.
Do wniosków znacznej części osób znajdujących na liście, którą otrzymała WP, nie sposób mieć zastrzeżenia. Często to zawieszone działalności gospodarcze albo bardzo małe gospodarstwa rolne, przynoszące mikroskopijny dochód.
Poprosiliśmy jednak o podanie szczegółów dotyczących wniosków sześciorga parlamentarzystów.
Kancelaria Sejmu je nam przekazała. Jednocześnie, sama z siebie, poinformowała nas, że "pytanie zostało potraktowane jako poważny sygnał".
- Uposażenia poselskie są finansowane z pieniędzy publicznych. Z tych względów Marszałkowi Sejmu w szczególny sposób zależy, by zasady ich przyznawania były transparentne i niebudzące wątpliwości. Marszałek Szymon Hołownia zleci więc szczegółową analizę obowiązujących od wielu kadencji przepisów. Poddana refleksji będzie też praktyka ich stosowania. Wyniki omówione zostaną z pozostałymi członkami Prezydium Sejmu - poinformowała WP Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka marszałka Sejmu.
UPOSAŻENIE DLA MILIONERA Z PO
Robert Dowhan to polityk Koalicji Obywatelskiej. Przez kilka kadencji był senatorem, w ostatnich wyborach wystartował do Sejmu. Zdobył mandat.
Dowhan jest multimilionerem.
Same jego nieruchomości są warte ponad 20 mln zł. Samochody? Nowe porsche 911 turbo o wartości miliona zł, porsche cayenne turbo z 2012 r. o wartości 200 tys. zł. Do tego skuter, quad, a przy domu jacuzzi zewnętrzne. Na ręku zaś zegarki, głównie marki Ulysse Nardin. Jeden wart 80 tys. zł, kolejny 60 tys., dwa następne po 50 tys. zł, dwa kolejne po 40 tys. zł. Są też zegarki marek Graham (40 tys. zł) i Chappard (15 tys. zł).
Polityk lubi też mieć pieniądze w gotówce: wśród kilku walut, które wymienia w oświadczeniu majątkowym, najwięcej ma w złotych (650 tys. zł) oraz dolarach (45 tys. dolarów).
Do tego wszystkiego Robert Dowhan jest aktywny w biznesie. Wśród wielu spółek, w których ma udziały, szczególnie ciekawa jest spółka Jarosław Dowhan spółka komandytowa. Dowhan wskazuje, że ma w niej 49 proc. wniesionych wkładów.
Spółka zajmująca się handlem, założona w lipcu 2022 r., w samym 2022 r. odnotowała przychody na poziomie 652,5 mln zł, zaś zysk wyniósł 3,7 mln zł. Dowhan formalnie nic z tego nie ma - pieniądze są w spółce, a nie na jego rachunku bankowym.
Robert Dowhan złożył wniosek o przyznanie uposażenia w nadzwyczajnym trybie. Wskazał w nim, że nie ma dochodu. Spytaliśmy go, czy nie uważa za niestosowne, że osoba w tak dobrej sytuacji finansowej korzysta ze specjalnego trybu ustawowego, powołując się na brak dochodu.
- Nie rozumiem pytania. Czyli ktoś, kto ciężko pracował całe życie, brał kredyty, ryzykował wszystkim, powinien teraz być inaczej pozycjonowany albo wytykany palcem? - odpowiada Dowhan.
Prosi też, by sprawdzić jego zobowiązania.
Faktycznie, polityk ma i te. Między innymi trzy pożyczki na łączną sumę 1,5 mln zł - pieniądze pożyczyła mu Dowhan spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (ale są też kredyty obrotowe czy deklaracja wekslowa).
Dowhan od początku kadencji nie wystąpił na posiedzeniu Sejmu ani razu, nie złożył żadnej interpelacji. Jego frekwencja w głosowaniach wynosi 41,8 proc., co oznacza, że ma trzecią najgorszą frekwencję ze wszystkich posłów. Choć sam nie ma do siebie zastrzeżeń.
- Nie byłem obecny dwa razy. Raz, jeden dzień posiedzenia, kiedy musiałem być obecny podczas zdawania biura senatora, a drugi raz, kiedy marszałek zmienił w ostatniej chwili termin posiedzenia Sejmu - przekonuje polityk.
Dla jasności: to nieprawda. Dowhan był nieobecny znacznie częściej.
STRATA POSŁA LUBCZYKA
O Radosławie Lubczyku pisaliśmy wielokrotnie.
Przypomnijmy krótko: W sierpniu 2023 r. napisaliśmy, że poseł ma ferrari, porsche, bmw, kilka nieruchomości i dobrze prosperującą spółkę dentystyczną, która tylko w ostatnim roku zarobiła na czysto ponad pół miliona zł. Mimo to w ciągu ostatnich siedmiu lat parlamentarzysta pobrał z kasy Sejmu ponad 778 tys. zł z uwagi na swoją trudną sytuację majątkową. Lubczyk bowiem we wniosku odwoływał się nie do swojej spółki, lecz do indywidualnej praktyki stomatologicznej, w której miał bardzo wysokie przychody, ale niski dochód.
W obecnej kadencji Sejmu poseł Lubczyk również pobiera uposażenie.
Zmieniły się trzy kwestie.
Pierwsza: Lubczyk w poprzedniej kadencji wskazywał, że jego prywatna praktyka dentystyczna przynosi mały zysk. W obecnej kadencji, we wniosku do prezydium, wskazał, że działalność ta przynosi stratę.
Druga kwestia: Lubczyk nie umieścił w rejestrze korzyści użyczenia ferrari od spółki, którą założył.
Trzecia: od lutego nie jest już udziałowcem w dobrze prosperującej spółce. Udziały trafiły do żony polityka. On sam przymierza się do rządu - ma zostać wiceministrem cyfryzacji.
Polityk we wniosku do prezydium Sejmu poinformował, że ze względu na zaangażowanie w pracę poselską nie jest w stanie poświęcić odpowiednio dużo czasu na pracę w gabinecie stomatologicznym.
Lubczyk na posiedzeniu Sejmu, od listopada do lutego, wypowiedział się raz. Nie złożył żadnej interpelacji. Był obecny na 84,84 proc. głosowań, co oznacza, że pod względem frekwencji podczas głosowań zajmuje 386. miejsce wśród posłów.
Nie odpowiedział na nasze pytania.
POSŁANKA SCHÄDLER I NAJEM NIERUCHOMOŚCI
Ewa Schädler to sejmowa debiutantka, posłanka Polski 2050.
Stała się znana już w toku kampanii wyborczej, gdy w Radiu Poznań powiedziała, że 800 plus nie powinno być bez kontroli rozrzucane jak z helikoptera, a osoby z bardzo dobrymi dochodami nie powinny otrzymywać świadczenia.
Jej wypowiedź była wykorzystywana przez konkurentów politycznych jako zapowiedź likwidacji programu.
Schädler, jak sama informuje na stronie internetowej, ma doświadczenie w pracy w roli menedżerki hotelu w miejscowości narciarskiej w Księstwie Liechtenstein, menedżerki restauracji, a także działa na rynku nieruchomości - jest wspólniczką 28 WFH spółki z ograniczoną odpowiedzialnością spółki komandytowej (to część Wielkopolskiego Funduszu Hipotecznego). Prowadziła też gospodarstwo agroturystyczne Biały Gościniec nieopodal rzeki Warty.
Ewa Schädler jest jednym z najzamożniejszych parlamentarzystów obecnej kadencji. Ma 540 tys. zł i 180 tys. franków szwajcarskich. Posiada dwa domy, mieszkanie, kamienicę, 1/6 drugiej kamienicy oraz gospodarstwo agroturystyczne. Wartość posiadanych nieruchomości to łącznie 13 mln 245 tys. zł (przy czym, z uwagi na to, że posłanka ma 1/6 udziałów w jednej z kamienic, łączna wartość jej majątku w nieruchomościach wynosi ok. 10 mln zł). Posiada też pierścionek o wartości 20 tys. zł i naszyjnik, który wycenia na 15 tys. zł.
We wniosku o przyznanie uposażenia w nadzwyczajnym trybie wskazała, że gospodarstwo rolne o powierzchni 12,2 hektara, na którym znajduje się agroturystyka, od listopada 2023 r. dzierżawi.
Roczny czynsz dzierżawny wynosi 8,8 tys. zł. Z kim zawarła taką umowę?
- Dzierżawca nie jest osobą publiczną, w związku z powyższym, szanując jego prywatność, nie mam obowiązku upubliczniania jego danych - mówi WP parlamentarzystka. Dodaje, że wartość gospodarstwa (4,4 mln zł) wynika z wyceny rzeczoznawcy, a nie ze zdolności wygenerowania dochodu.
Schädler do listopada 2023 r. prowadziła działalność gospodarczą w zakresie najmu nieruchomości. Zamknęła ją. Spytaliśmy ją więc o to, czy nieruchomości, których jest właścicielką, stoją puste czy je wynajmuje. Oraz jaki osiąga z tego tytułu dochód.
- Rozliczam moje dochody z tytułu najmu w moim PIT - poinformowała nas jedynie. I nie ma sobie nic do zarzucenia.