Albo zwrot wiosek, albo wojna. Armenia ma czas "do końca tygodnia"
Armenia może stanąć w obliczu wojny. Jeśli kraj nie pójdzie na kompromis z Azerbejdżanem i nie zwróci Baku spornych wiosek, nie będzie porozumienia - ogłosił mieszkańcom przygranicznych terenów premier Armenii. - Wiem, jak taka wojna by się skończyła - stwierdził Paszynian.
Premier Armenii Nikol Paszynian przemawiał w poniedziałek podczas spotkania z mieszkańcami obszarów przygranicznych w regionie Tawusz w północnej Armenii - podaje agencja Reutera. Nagranie ze spotkania opublikowano we wtorek. Polityk stwierdził, że pomiędzy Baku a Erywaniem może dojść do wojny.
Nikol Paszynian przekazał, że Azerbejdżan oczekuje od Armenii oddania czterech spornych wiosek. Ogłosił mieszkańcom, że "brak kompromisu w tej sprawie może doprowadzić do wojny z Azerbejdżanem do końca tygodnia" - podała rosyjska państwowa agencja TASS. - Wiem, jak taka wojna by się skończyła - powiedział szef rządu.
- Teraz możemy stąd wyjechać i powiedzieć, że nie zamierzamy nic robić. Oznacza to, że wojna rozpocznie się pod koniec tygodnia - ostrzegł.
Zwrot wiosek jest niezbędny?
Wioski, które Erywań kontroluje od lat 90., mają dla Armenii znaczenie strategiczne. Znajdują się przy głównej drodze między stolicą a granicą z Gruzją. Baku twierdzi, że zwrot tych terytoriów jest niezbędnym warunkiem wstępnym porozumienia pokojowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
We wrześniu ubiegłego roku Armenia poniosła poważną porażkę. Azerbejdżan przeprowadził błyskawiczną ofensywę i odbił Górski Karabach. Baku i Erywań oświadczyły, że chcą teraz podpisać formalny traktat pokojowy. Rozmowy utknęły jednak w martwym punkcie. Na razie nie udało się wypracować kompromisu w kwestii wspólnej granicy mierzącej 1000 km - podaje agencja Reutera.
Stosunki Armenii z Rosją słabną. Erywań zbliża się do Zachodu
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg rozmawiał z premierem Armenii Nikolem Paszyninem we wtorek - donosi Reuter. Armenia, która dotychczas była oficjalnym sojusznikiem Rosji twierdzi, że pomimo członkostwa w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), Moskwa nie chroni jej przed Azerbejdżanem. W zeszłym tygodniu armeński rząd zapowiedział, że opuści ODKB, jeśli sojusz wojskowy nie rozwieje jej obaw dotyczących bezpieczeństwa.
- Jeśli ODKB odpowie na pytanie, gdzie znajduje się obszar odpowiedzialności organizacji w Armenii i będzie odpowiadało naszej wizji, wówczas uznamy, że kwestia między nami została rozwiązana. Jeśli nie, Armenia opuści ODKB - powiedział wówczas Paszynian cytowany przez ukraiński dziennik "The Kyiv Independent".
Źródło: Reuters, The Kyiv Independent, WP Wiadomości